34. "Nie wiem, dlaczego wciąż próbujemy..."

Justin Bieber's POV: 
Jazda do domu May Reynolds trwała dość długo. May Reynolds była dziewczyną Nicka od 2 lat. Nick kochał ją i troszczył się o nią ze wszystkich swoich sił. Robił dla niej wszystko, tak jak ja chciałem robić tyle dla Chloe. Podobnie jak Chloe, May była celem Venom. Nick zakochał się w niej, niemal zmuszając gang do tego, aby zostawili ją w spokoju i współpracowali z nią.
Dom May był obok mojego. Nick pomyślał, że dobrym pomysłem będzie zostanie u May na noc, aby nie wdać się w dalsze kłótnie z członkami Venom. Na tylnym siedzeniu wciąż leżała znokautowana Chloe. Czułem się tak bezradny i jednocześnie wściekły. Nie miałem pojęcia, co wydarzyło się w magazynie. 
Nick zaparkował auto na podjeździe May. Wysiadłem z miejsca pasażera i otworzyłem tylne drzwi, aby wyciągnąć Chloe, zgarniając ją w ramiona. Wciąż nie ruszała się, gdy niosłem ją do drzwi budynku. Obok mnie był Nick, ekscytujący się spotkaniem ze swoją dziewczyną. May natychmiast otworzyła drzwi, trzymając dla Nicka otwarte ramiona. Nie dostrzegała mojej osoby. Z Chloe w ramionach, stanąłem w salonie, czekając aż coś powie. 
- Cześć, Jay! Przykro mi z powodu Chloe. - powiedziała wtulona w ramię obejmującego ją Nicka. Stawałem się coraz bardziej zirytowany. Chwyciłem Chloe mocno, zaciskając szczękę. 
- Oh, wszystko z nią w porządku. - stwierdziłem ponuro. 
- Weź ją do jednego z moich pokoi i połóż w łóżku. - wskazała w kierunku pierwszego pokoju w korytarzu po lewej stronie. - Obudzi się. - skinęła głową, chowając ją w ramieniu Nicka. 
Dysząc do siebie, wziąłem Chloe do pokoju, słysząc jak Nick i May robią już coś nieprzyzwoitego, szepcząc do siebie. Trzasnąłem drzwiami, zamykając je za sobą. Chciałem, aby moje relacje z Chloe wróciły do normalnych stosunków. Byliśmy załamani. Nie było na to sposobu. 
Delikatnie podszedłem z Chloe do ogromnego łóżka, kładąc ją w jego środku. Przeczesując palcami włosy, pokręciłem głową, zastanawiając się, co stanię się z nami, kiedy Chloe w końcu się obudzi. Nie mogłem znieść patrzenia na nią, gdy była w takim stanie. Wszystko, czego pragnąłem to spędzić z nią normalny dzień, lecz zawsze nam coś przerywało. Wiedziałem, że życie jest trudne, ale pojawienie się w nim Chloe sprawiło, że stało się jeszcze trudniejsze. 
Nie chcę spokoju tylko dla siebie. Chcę go również dla niej.
Westchnąłem do siebie, idąc do łazienki, która znajdowała się na wprost od pokoju z łóżkiem. Wszedłem do łazienki i pokierowałem się do zlewu, ochlapując swoją twarz zimną wodą. Było to miłe, ponieważ woda obmywała moje rany. Czułem, że ktoś mnie obserwuje. Nagle osuszyłem swoją twarz i spojrzałem w lustro, dostrzegając iż Chloe się obudziła. Patrzyła na mnie, a ja na nią. Żadne słowo nie wyszło z jej ust. Żadne. 
- Co do cholery jest z tobą nie tak? Dlaczego kurwa się tak na mnie patrzysz, Chloe? - syknąłem. - Dlaczego patrzysz na mnie, jakbym zrobił coś źle?
- Słucham? Chcesz, abym powiedziała ci co o tobie słyszałam? Twoje kłamstwa? - wypaliła. - Sztuczki, w które mnie wciągnąłeś? Nie jesteś tutaj jednym zranionym.
- O czym ty mówisz? - warknąłem zmieszany. 
O czym ona do cholery mówiła?
- Nie jestem tutaj po to, abyś się mną bawił, Justin. Chcę wrócić do domu. - krzyknęła z łóżka, próbując z niego zeskoczyć w kierunku drzwi. Chwyciłem jej ramię, ciągnąc ją na łóżko.
- Nie wrócisz do domu, dopóki nie wyjaśnisz mi, co zrobiłem źle. - jęknąłem.
Uznałem iż była ona uśpiona przez kilka godzin, ale nie wiedziałem co do cholery dzieje się w jej głowie. Nie miałem pojęcia o niczym. 
- Oh, więc wciąż nie wiesz? - spytała chytrze.
- Aktualnie nie obchodzi mnie to. - prychnąłem, oblizując wargi. W głębi serca, naprawdę mnie to obchodziło.
- Więc dlaczego kazałeś wyjaśnić mi, co zrobiłeś źle? Doprawdy chcesz wiedzieć? Wyszedłeś z domu, zostawiając mnie, Justin! Zostałam po raz trzeci porwana, brutalnie pobita i odurzona. - pokręciła głową, ssąc swoje usta, by powstrzymać się od chęci płaczu. - Obudziłam się i chcesz zacząć się ze mną kłócić? Jesteś popieprzony!
- Wiem, jaki jestem, Chloe. Wiem, że jestem popieprzony. Nawet nie wiem, dlaczego wciąż próbujemy. - odwróciłem ciało w jej kierunku. - Nie wiem, dlaczego wciąż próbujemy! 
- To nie ma sensu! Ledwo się widujemy. - łza wypłynęła z jej oczu. Otarła ją szybko. - Ludzie nie chcą, abyśmy byli razem. Może mówią ci coś. 
- Nie wiem, dlaczego wciąż próbujemy, ale to brzmi, jakbyś chciała zrezygnować. - mruknąłem, przerywając kłótnie. Jedna rzecz chodziła po mojej głowie od początku dnia. - I co to był za telefon, Chloe? Dlaczego? 
- Justin, ja--
- Bawiłaś się mną przez cały ten czas! - przerwałem jej. - Jaki masz problem, Chloe? Nie chcesz już mieć do czynienia z pieprzoną ofiarą? Nie jestem dla ciebie wystarczająco dobry? Czy to jest kurwa twój jebany problem? Jechałem z Nickiem 3 godziny, aby uratować twój pieprzony tyłek, żeby dowiedzieć się iż bawiłaś się mną? - Chloe westchnęła do siebie, nie mówiąc ani słowa. - Jesteś nikim, tylko cholerną dziwką!
- Kim jestem? - Chloe wstała z łóżka. - KIM JESTEM? - powtórzyła, a jej policzki zrobiły się czerwone. 
- JESTEŚ NIKIM, TYLKO DZIWKĄ, CHLOE ROMANO! - krzyknąłem ze wszystkich sił. Świat przede mną zamarł. Mogłem usłyszeć wszystkie dźwięki domu. - Jesteś pełna kłamst! Wiesz o tym, prawda? Cały ten czas, kiedy byłem z tobą, był formą żartu? Być może Brad słusznie się ciebie wyparł. 
Myślę, że być może byłem trochę za szorstki, lecz dzisiaj rano zraniła mnie. Bawiła się moimi uczuciami. Myślenie o Chloe sprawiało, że byłem szczęśliwy, ale po usłyszeniu tego co powiedziała do mnie przez telefon nie miałem żadnych ograniczeń. Nie mogłem powstrzymać tego, co wyszło z moich ust. Było to trudne.
- Justin, nie miałam na myśli tego co mówiłam przez telefon. Słuchaj...
- Jak możesz zadzwonić do mnie, Chloe, mówiąc mi, że jestem dla ciebie bezwartościowy, a następnie mieć czelność powiedzieć mi, że nie miałaś tego na myśli? - krzyknąłem, czując, jak moje policzki palą się.
- Słuchaj, Justin! Cholera jasna... - całkowicie zirytowana Chloe pokręciła głową. - Ktoś kazał mi zadzwonić i trzymał nóż przy mojej szyi, zmuszając mnie do powiedzenia tych rzeczy, Justin. Nigdy bym ci tego nie zrobiła. Wiesz ile sobie obiecywaliśmy? Jeśli już to bardziej troszczę się o ciebie, niż ty o mnie. 
- Cóż, mam nadzieję, że nie siedzisz tutaj i nie mówisz kłamstw. - mruknąłem, marszcząc brwi. 
- Nie mówię, Justin. Naprawdę nie mówię. - stwierdziła, wzdychając do siebie. - Moim problemem jest to iż nie jestem gotowa, aby jakiś facet się mną bawił. Nie jestem gotowa.
- Nie bawię się tobą.
- Powiedziałeś, że jestem twoją pierwszą, Justin--I pomyśleć, że mógłbyś powiedzieć mi iż bardzo zależy ci na mnie, tylko dlatego, aby dobrać się do moich spodni, zanim pozwoliłbyś mi odejść? To był twój plan? - krzyknęła, utrzymując ze mną kontakt wzrokowy. 
- Nie, Chloe. To nie tak! - odkrzyknąłem. - Nigdy tak się nie stanie, zaufaj mi!
- Dlaczego wszyscy mówią mi coś takiego o tobie, Justin? Dlaczego za każdym razem słyszę, że nie potrafisz poradzić sobie z tym, co jest pomiędzy nami? - wykrztusiła. - To łamie mnie w środku. 
Może ci ludzie mieli rację. Nigdy wcześniej nie byłem w związku. Wszystko czego chciałem to sprawić, aby Chloe była szczęśliwa. Stawiam się w ekstremalnym stopniu i zawsze coś idzie nie tak. Być może była to moja wina. Być może nie mogłem poradzić sobie ze związkiem moim i Chloe.
- Bo być może nie potrafię, Chloe. Naprawdę staram się. 
- Odejście ode mnie nazywasz staraniem. - powiedziała Chloe, jej głos był zimny.
- Ja--
- Nazywanie mnie dziwką, kiedy robisz się w najmniejszym stopniu zły, wyładowując na mnie swój gniew nazywasz...staraniem się. - pokręciła głową. Przerwałem, próbując nie brać jej słów jako obrazę. Nie mogłem dłużej powstrzymywać swojej złości. 
- Wiesz co, Chloe? Mam tak cholernie dość twojego jęczenia i narzekania na to, co jest pomiędzy nami? Wiedząc, że przejechałem mile, aby upewnić się czy wszystko jest z tobą w porządku, wciąż narzekasz? - zacisnąłem szczękę, ściskając swoje dłonie. - Być może nie zasługuję na ciebie. Myślisz, że nie wiem? Potrzebuję cię, Chloe. Przechodzę poprzez tak wiele bólu dla ciebie. Widzisz moje ciało? Widzisz co mam kurwa na sobie? To wszystko jest dla ciebie. I wciąż masz czelność chodzić i zachowywać się, jakbym zrobił coś źle? Przykro mi, że nie jestem idealny, Chloe. Przykro mi, że nie jestem jak twój wymarzony chłopak, ale staram się! 
- Staraj się bardziej! Prawie umarłam! Obiecałeś mi, Justin. Obiecałeś, że będziesz mnie chronić. - syknęła. Czułem, jak moje ciało napina się. Musiałem się kontrolować. Było to trudne, ale musiałem. 
- Siedzę tutaj z tobą, a ty mówisz mi, że mam starać się bardziej. - stałem nad nią, krzycząc jej w twarz. - Wiesz co dla ciebie zrobiłem? Wiesz ile dla ciebie poświęciłem? Ty i twój chujowy brat wplątaliście mnie w to gówno! Byłoby pefekcyjnie bez tego wszystkiego, Chloe! - moje ciało było napięte. Próbowałem powstrzymać swój gniew. - Czy ty kurwa żartujesz?
- Uderzyłeś mnie, krzyczałeś na mnie, przezywałeś mnie... - zamilkła, pękając po każdym słowie. 
- Chcesz wiedzieć dlaczego to zrobiłem, Chloe? - spytałem.
- Dlaczego?
- Jesteś naiwna, jak cholera i trzeba przywrócić cię do rzeczywistości. - warknąłem. - To powód, Chloe. Nic innego. Myślisz, że kiedy mnie zostawisz znajdę sobie inną dziewczynę? Pomyśl jeszcze raz. Znajdowałem się w piekle przez cały ten czas, gdy byłem z tobą. Powinnaś uklęknąć na kolana, błagając mnie, abym został tam jeszcze. Nie robiłem nic, oprócz ratowania ci życia. Spójrz na siebie. 
- Justin, przestań. - mruknęła, wyciszając się. 
- Jesteś niewdzięczną małą suką. Nawet nigdy mi nie podziękowałaś. - docisnąłem nos do jej. Czułem wściekłość między nami obojga. 
- Wynoś się. - rozkazała, odpychając moje ciało z dala od jej. Wyszydziłem ją i spojrzałem w innym kierunku po czym przeniosłem wzrok z powrotem na nią. Z zupełnym obrzydzeniem uniosłem brwi, krzyżując ramiona. 
- Co ty do mnie powiedziałaś? - spytałem. 
- Wynoś się. - powtórzyła lecz tym razem głośniej.
- Nie.
- Wynoś się z tego pokoju. - wstała z łóżka i zaczęła z całych sił pchać mnie w kierunku drzwi. 
- Kim jesteś, aby mówić mi co mam robić? - stojąc z nią twarzą w twarz, obserwowałem jej oczy. - Mogę robić co do cholery chcę, ty bezwartościowy gównie. - odkrzyknąłem, nie czując w duszy uczuć.
Po tym Chloe zaczęła pchać mnie jeszcze mocniej, a łzy wypływały z jej oczu. Zacząłem wpychać ją z powrotem do pokoju, trzymając jej ramiona, aby przygwoździć ją do ściany. 
- NIENAWIDZĘ CIĘ TAK CHOLERNIE MOCNO! - zaczęła wielokrotnie uderzać we mnie.
- NIENAWIDZĘ CIĘ TAK MOCNO, JAK CHOLERNIE CIĘ KOCHAM, CHLOE! Cholera. - pchnąłem ją po raz kolejny, ponownie na nią patrząc. - Pieprzyć to! - krzyknąłem przed wyjściem z pokoju po czym trzasnąłem drzwiami. Przeniosłem się do salonu May i rzuciłem się na kanape, ciągnąc swoje włosy. 
Nie mogłem się kontrolować. Po prostu nie mogłem. Straciłem kontrolę. Obiecałem, że będę traktować ją dobrze, ale powróciłem do swoich starych zachowań. Wiedziałem, że nie mogę wytykać dziewczynie wszystkiego dookoła. Ale to było tak, jakbym nie panował nad swoim ciałem. Byłem do tego przyzwyczajony. Myślę, że Chloe nie chce rozmawiać ze mną po tej kłótni. 
- Co do cholery z tobą nie tak? - usłyszałem znajomy głos, odbijający się echem przez pokój. 
Był to Nick.
- Co kurwa zrobiłem tym razem? - splunąłem, patrząc na niego. 
- Spieprzyłeś i nawet nie mam zamiaru cię pocieszać. - warknął, stojąc nade mną. Posłałem mu chytre spojrzenie.
- O czym ty mówisz, Nick? - pokręciłem głową z niedowierzaniem, patrząc na swojego najlepszego przyjaciela. 
- Nie udawaj głupiego. - syknął Nick. - Myślisz, że nie słyszałem wszystkich krzyków i wrzasków? Rzeczy, które jej powiedziałeś? 
- Zasłużyła na to. - wymamrotałem. Nie wiedziałem, że byliśmy tak głośno, aby każdy w domu mógł to usłyszeć. Byliśmy brutalni? Co miałem jej powiedzieć? Jej słowa były tak samo ciężkie, jak moje. 
Czy będę musiał zwracać się o pomoc do pisma? 
"Droga Chloe, 
Mówisz, że jestem porażką chłopaka, ale nic nie szkodzi. Zostanę z tobą i będę zachowywał się tak, jakby wszystko było w porządku, ponieważ mocno cię kocham i nie mogę spuścić cię z oka, więc będę zmuszać cię do miłości i BĘDZIESZ mnie kochać. 
Pozdrawiam, 
Jay."
Właśnie tak się czułem. 
- Dziewczyna nie zrobiła nic złego. Nic nie było jej winą. Została porwana i odurzona, a ty sprawiłeś, że czuje się jeszcze gorzej przez to, że na nią nakrzyczałeś. 
Ostatnią rzeczą jakiej potrzebowałem był mój najlepszy przyjaciel, wytykający mi to co powiedziałem dziewczynie. Słowa nic nie znaczą, bo w sercu wiedziałem, jak bardzo mi na niej zależy. Co on próbuje mi udowodnić? Nie byłem przybity. Na pewno nie pozwoliłbym na to, aby dziewczyna sprawiła, że jestem zdołowany. Nie byłem gotowy, aby stać facetem, dla którego jego dziewczyna jest najważniejsza. Choć kochałem Chloe, nie byłem gotowy na miłość. 
Miłość była moim największym strachem.
Mylące, wiem.
- Nick, nie--
- Nigdy nie byłem tak rozczarowany. - zadrwił Nick. - Prawdopodobnie sprawiłeś, że Chloe czuje się, jak gówno.
- Skąd wiesz, że nic nie zrobiła? - spytałem, jęcząc.
- Wiem, co zrobili z nią w tamtym domu! Jechałem z tobą tam 3 godziny i kolejne 3 godziny wracałem! - krzyknął Nick w moją twarz. - Jechałem 6 godzin, aby dowiedzieć się, że masz zamiar zepsuć swój związek przez coś, co nie jest jej winą? Jeśli już, wszystko jest twoją winą, Jay. Spieprzyłeś! 
Byłem tak bardzo przyzwyczajony do Nicka, broniącego mnie, że w tym momencie nie potrafiłem zrobić nic oprócz nie odzywania się.
- Założe się, że również czujesz się jak gówno, prawda? Nazwałeś ją bezwartościową, suką i dziwką? Sprawiłeś, że jej samoocena jest niska? Myślałem, że ją kochasz. Słyszałem wszystko, Jay. - Nick przełknął przed kontynuowaniem. - May wyszła, ponieważ nie chciała słuchać tych bzdur, ja również nie chcę. - Nick skierował się do drzwi, otworzył je i wyszedł. Znajdowałem się sam na kanapie, patrząc na ściany w zupełnej goryczy. Uświadomiłem sobie, że spieprzyłem, więc musiałem zachować się jak mężczyzna i iść porozmawiać z Chloe. 
Idąc korytarzem, zatrzymałem się przed drzwiami pokoju, słysząc stłumiony płacz--płacz, który sprawiał iż ból w moim sercu rósł. Delikatnie zapukałem w drzwi, zanim otworzyłem. Wszedłem do pokoju i dostrzegłem na podłodze zwiniętą w kulkę Chloe. Drżała, płacząc. Nie mogłem tego znieść, ponieważ była to moja wina.
- Kurwa...kochanie. - westchnąłem. Żadne słowo nie wyszło z jej ust. Po prostu płakała. - Chlo... - mój głos zamilkł. 
Wciąż milczała, nie mówiąc ani jednego słowa. Schyliłem się nad nią, próbując owinąć ramionami jej drżące ciało.
- Nie! - wrzasnęła, odpychając moje ręcę. - Zostaw mnie, Justin! Idź!
Zignorowałem jej krzyk, zaciskając uścisk wokół niej, w związku z czym coraz trudniej było jej się bronić. Nie mogłem znieść tego dłużej, byłem już zmęczony ciągłą wojną.
- Puść mnie, Justin! - krzyknęła, a łzy spływały z jej twarzy. Zaczęła walić pięściami w moją klatkę piersiową. Ponownie zignorowałem jej krzyk, czując poczucie winy. Był to mój jedyny ból.
Zaczęła się męczyć, opadając w moje ramiona. Szloch wydostał się z jej pełnych różowych ust. 
- Nienawidzę cię! - płakała, wyrywając się z moich ramion. - Ty-ty bipolarny skurwysynie!
Zamknąłem oczy, ignorując to co powiedziała. 
- Cii, kochanie.
Wszystko było moją winą. Wiedziałem, że jestem popieprzonym człowiekiem, lekceważąc swoją dziewczynę. Nie mieliśmy normalnych relacji. Zazdrościłem ludzią, jak Nick i May, którzy mogli prawidłowo utrzymywać stały związek. Związek mój i Chloe dopiero się rozpoczął, a wszystko już zostało zepsute. Nie byłem gotowy na to, aby z niej zrezygnować. Rrzeczywiście byłem gotowy, aby zrobić dla niej wszystko. Chciałem, aby czuła się dobrze.
- Nigdy nic nie robię prawidłowo. Dlaczego nie jestem wystarczająco dobra? - wyszeptała ledwo słyszalnym głosem.
- Przestań, Chloe. - warknąłem, wiedząc, że nic z tego nie było prawdą. Była dla mnie wystarczająco dobra. Prawdę mówiąc, ona była za dobra. Uniosła głowę do mojej klatki piersiowej, patrząc na mnie. Gładziłem kciukiem jej dolną wargę.
Wzdychając, pocałowałem jej czoło, chwytając jej podbródek w swoje ręcę. - Jesteś idealna. - wymamrotałem, przyglądając się jej twarzy. - Wiesz o tym, prawda? 
Pokręciła głową, będąc gotowa się nie zgodzić, ale szybko ją powstrzymałem.
- Nie, przestań już, Chloe. Mam dośc twojego ciągłego dołowania się, kiedy nic z tego nie jest nawet prawdą. Zależy mi na tobie tak cholernie mocno i zabija mnie patrzenie na ciebie, gdy jesteś w takim stanie, skarbie.
Zamilkła, ocierając nos o moją klatkę piersiową, a następnie spojrzała na mnie przez rzęsy.
- To prawda. Wszystko jest moją winą. - pokręciła głową, mrugając przez łzy. - Przepraszam. - wyszeptała,  łamiącym się głosem.
- Nie jest to twoja wina! Jak możesz tak myśleć? To wina Brada, Damiena, Venom...moja. - pokręciłem głową w rozczarowaniu. - Przepraszam, Chloe. Nigdy nie chciałem, aby było tak źle.
- Nie, Justin. - przerwała, biorąc głęboki oddech. - Zwalałam winę na wszystkich innych, a prawda jest taka, że to moja wina. - przełknęła. - Wybrałam się do Stratford. Zdecydowałam, że zostanę u ciebie. Chciałam pogodzić się z tym całym gównem. Wybrałam takie życie. - łzy zaczęły spływać po jej twarzy. - Złe wybory doprowadziły mnie do tego. Wszystko jest spieprzone przeze mnie. - zaczęła szlochać. - Przykro mi, Justin.
- Hej, hej...kochanie. - zacząłem gładzić jej włosy, starając się ją uspokoić. Wiedziałem, że w końcu pęknie. Była na granicach jej wytrzymałości. - Popracujemy nad tym, dobrze? Zrobię wszystko, aby dojść do tego nad czym mamy pracować.
- To moja wina, że tak jest. Justin, ja--
- Niczego kurwa nie spieprzyłaś, cholera! Jeśli byś nie została... - przerwałem w połowie zdania, nie chcąc myśleć o tym, jak wyglądałoby życie Chloe, gdyby Brad zabrał ją z powrotem.
- Ja tylko- przerwałem. - Kocham cię cholernie mocno. 
Tak, powiedziałem to. Powiedziałem to w najbardziej prawidłowy sposób, w jaki ewentualnie mogłem. 
Minęło kilka minut, a Chloe i ja milczeliśmy. Spuściłem wzrok i zobaczyłem Chloe, która zasnęła w moich ramionach. Zaśmiałem się do siebie, myśląc o tym, że Chloe zawsze udawało się zasnąć, bez względu na to w jakiej znajdowaliśmy się sytuacji. Niebo może spadać, a ona i tak będzie głęboko spać.
Wreszcie spojrzałem na jej ciało, oglądając jej blizny i siniaki. Spowodowały, że chciało mi się wymiotować. Byliśmy rozbici wewnątrz i na zewnątrz. 
- Tak bardzo przepraszam. - wyszeptałem w zagięgiu jej szyi z bólem w głosie. Pogłaskałem siniaki, lężacę na jej szyi i przyłożyłem usta w tym miejscu, całując je bardziej delikatnie niż kiedykolwiek.
W moim umyśle, doszedłem do wniosku iż nie byliśmy normalni. Widziałem nas z zewnątrz bańki przeciętnych związków. 
Dosłownie.

TEAM JHLOE FOREVER! 
Nie mam pojęcia kiedy dodam kolejny rozdział. Postaram się jutro, ale nic nie obiecuję, ponieważ jadę w środę na dwudniową wycieczkę do Warszawy. Choć zrobię wszystko, aby go dodać. 
Kocham was najbardziej na świecie. Dziękuję za wszystko. 

Follownijcie na twitterze naszą Chloe i naszego Jaya i Violet 
Follownijcie także oryginalne role-playery Chloe i Jaya. Są naprawdę świetni! A kilknięciem follow sprawicie im radość, jestem tego pewna. 

53 komentarze:

  1. Superr rozdziaał ! KOCHAM CIĘ :**** dziękuję ,ze tłumaczysz ! czekam na kolejny rozdział! może być nawet i za tydzień jak teraz nie masz czasu xD

    OdpowiedzUsuń
  2. o boże wspaniały...
    Jhloe to słodkie aww
    @ShawtyManeJB98

    OdpowiedzUsuń
  3. O boże :'(

    @ameneris

    OdpowiedzUsuń
  4. O mój Boże to opowiadanie jest poprostu...ehh brak słów żeby opisać zajebistość tego opowiadania !!! Dziękuję Ci za tłumaczenie , sprawiasz że się uśmiecham ,KOCHAM CIĘ !!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział.
    Czekam nn.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham ich, kocham to opowiadanie i Kocham Ciebie <3 @Justeliaa

    OdpowiedzUsuń
  7. Justin...Jaki Drapiuszczy...
    Rozdział fajny, podoba mi się ;)

    Dangerous Darkness

    OdpowiedzUsuń
  8. O matko lezka ! Kocham to !

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezusiu :( poplakalam sie tak ostro :'((((((

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham twoje tłumaczenie, jesteś zajebista. :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Ryczę, ryczę i jeszcze raz ryczę. Najlepszy rozdział z tych wszystkich, najlepszy!

    OdpowiedzUsuń
  12. Końcówka była taka Aww. ;3 że ja nie mogę *-*

    OdpowiedzUsuń
  13. Wzruszyłam się... to piękne xoxo

    OdpowiedzUsuń
  14. jest! nareszczie jestem nabieżąco <3 czytam opowiadanie od sobotniego ranka :3 i aofnseivnbrivgriu jest świetne, kocham Cię za to że tłumaczyzsz:* DZIĘKUJĘ <3

    OdpowiedzUsuń
  15. no i rycze...znowu.. <3 mam nadzieje że wszystko się ułoży dobrz;)e

    Kocham cię za to że tłumaczysz to wspaniale opowiadanie <3


    @luvmynika


    + www.life-is-life-try-smile.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Woaah.on serio jest bipotkarny, to pewne xd haha @GrandMcBer

    OdpowiedzUsuń
  17. Niesamowity rozdział! Kocham to!<3
    Dziękuję ,że to tłumaczysz.:*
    Czekam na nn. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. vjhbnjhfvbhjbvhbvjhbdkfivusheiruhtykkmlklkjm <33333333

    OdpowiedzUsuń
  19. cuudowny rozdzial *.* fajnje ze postarasz sie jutro dodac nastepny xxx

    OdpowiedzUsuń
  20. japierdole, poryczałam sie o.o ja nigdy nie rycze z filmów, opowiadań i w ogóle, a teraz po prostu łzy zaczely mi lecieć .__. jestem dziwna. a rozdział zajebisty.

    OdpowiedzUsuń
  21. nienawidze jak oni sie tak kloca ;p dziekuje,ze tlumaczysz

    OdpowiedzUsuń
  22. Usksusjajsihjxsialslj booooozeeee*-* o jezusie *------* yhaujaaws

    OdpowiedzUsuń
  23. asdfghjkl omg *-*

    OdpowiedzUsuń
  24. Ten blog jest moim narkotykiem. Kocham go cholernie mocno hehe czekam na nn c:

    OdpowiedzUsuń
  25. Detka_BieberPl18 czerwca 2013 02:51

    jak on mógł ją tak nazwać ja bym mu tak szybko nie popuściła

    OdpowiedzUsuń
  26. Super, super, super,, super, super,, super, super,, super, super,, super, super,, super, super,, super, super,, super, super,, super, super!

    OdpowiedzUsuń
  27. Powiedział jej że ją kocha <3
    Nie mogę się doczekać kolejnego!
    Buziaki xx

    @NowSuitUp

    OdpowiedzUsuń
  28. Jay gdy się złości jest seksowny x
    Ale jej nawrzucał... ale przynajmniej tego żałuje :)
    Czekam z niecierpliwością na NN <333
    @smileedems

    OdpowiedzUsuń
  29. ta kłótnia była naprawdę przerażająca. ale dobrze, że miej więcej jest już ok. czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  30. czekam na nastepny rozdzial.. suuuper opowiadanie :) czekan na info na tt @kasiulek981

    OdpowiedzUsuń
  31. ooo to jak przyjedziesz do W-wy to może się spotkamy?? :P <3
    + rozdział zajebistyyyy *.* <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  32. dlaczego On czasami musi być taki bipolarny?
    świetny rozdział. <33

    OdpowiedzUsuń
  33. O matko , świetny rozdział. <3
    Nie wiem dlaczego ale jak oni się kłócą to to jest takie dhajwndbjsoqw.
    Nie mogę się doczekać następnego. ;3
    @JustinBear_Swag

    OdpowiedzUsuń
  34. popłakałam się ,ten rozdział jest świetny <33

    OdpowiedzUsuń
  35. omdjchgnfnf łzy mi stoją w oczach ;_;
    kocham to.

    czekam na nn, i udanej wycieczki :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Auhsdhgsghefsdgfyyusdygadfweg rycze :C

    OdpowiedzUsuń
  37. Uwielbiam! Kurcze. Jak płynnie i z przyjemnością się to czyta. Zero jakichkolwiek błędów, pisane estetycznie. Nic dodać nic ująć! :) Niesamowite! Czekam na kolejny <3 Czytam od samego początku.

    Rozdział niesamowity, miałam ochotę się rozpłakać ;o

    TO JUŻ TRZECI ROZDZIAŁ CZ.II NA http://our-heart-ache.blogspot.com/ ZAPRASZAM

    OdpowiedzUsuń
  38. Rewelacyjny <3 informuj : @heeeart_breaker

    OdpowiedzUsuń
  39. JAKIE EMOCJE ! BAW SIĘ DOBRZE NA WYCIECZCE ! :*

    OdpowiedzUsuń
  40. http://postarajsiebieber.blogspot.com/2013/05/prolog.html zapraszam do mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  41. Troche nie ogarniam xd
    Tak jakby brakuje jednego rozdzialu czy cos... Ale naprawde wszystko tu jest.
    Po prostu nie rozumiem jak Chloe sprzed 2 rozdzialow znalazla sie nagle w kryjowce Venom...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahha, juz ogarnelam. Po prostu nie zauwazylam jednego rozdzialu :d #madraja

      Usuń
  42. Ten rozdział jest najbardziej emocjonujący ze wszystkich. Jezu Chryste, jest taki piękny a zarazem taki pojebany, oczywiście w dobrym znaczeniu. Ja pierdole. Płakałam tak bardzo. Bardzo kocham ten rozdział.
    @PALVMCCANN

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.