Justin Bieber's POV:
Po raz pierwszy w historii bałem się o kogoś.
Dosłownie się bałem.
Przez lata, nie przejmowałem się żadnym innym człowiekiem poza sobą. Teraz było inaczej. Szczerze mówiąc, myślę, że moja fascynacja tą dziewczyną doprowadzi mnie do śmierci. Trzęsłem się nerwowo, mając nadzieję, że z Chloe wszystko w porządku. Obiecałem, że będę ją chronić. Rozmawiając z Nickiem przez telefon, coś do mnie dotarło. Wszystko to moja wina. Cierpi przeze mnie. Była i jest niewinna tego całego gówna.
Tego dnia, siedziałem przy ultra czystym stole w kuchni, słuchając tykania zegara. Z każdym jego dźwiękiem, mój niepokój rósł. Czas leciał. Nie mogłem już dłużej czekać. Coś się dzieję, a ja siedzę przy pieprzonym stole. Trzymając różę w ręku, nie mogłem nic poradzić, oprócz przywalenia sobie. Wszystko spieprzyłem. Nie było to dla mnie nowością. Ale kiedy chodzi o bezpieczeństwo osoboy, na której zależy mi tak bardzo jak na Chloe Romano? Całkiem inna historia. Pragnąłem mieć ją w ramionach. Chciałem zobaczyć jej piękną twarz. Chciałem usłyszeć jej głos. Chciałem po prostu upewnić się, że wszystko u niej w porządku.
Wszystko było dla mnie podejrzane. Kto mógłby to być? Wiedziałem, że już za późno, abym o tym myślał, ale w głębi duszy domyślałem się, że Dean lub Venom mieli związek ze zniknięciem Chloe. Wątpiłem, ale miałem nadzieję, że nie została porwana. Miałem już dość i byłem zmęczony ratowaniem jej tyłka. Nigdy nie spędziłem z nią spokojnego czasu. Zawsze dzieję się jakaś bzdura. Powtarza się ona, jak w jakimś cyklu. Zacząłem zastanawiać się, czy istnieje para, która kiedykolwiek przeszła tyle ile ja i Chloe.
- Kurwa. - wychrypiałem do siebie, chwytając moje brązowe włosy. Naprawdę spieprzyłem. Gdybym nie wyszedł, wszystko między nami byłoby rozkoszą. Siedziałaby na mnie okrakiem i oczyszczała moje rany, całując moje obolałe ciało. Pragnąłem jej. Potrzebowałem jej obok siebie. Była dla mnie tak dobra. Więc dlaczego zawsze muszę znaleźć sposób, aby ją skrzywdzić? Potrzebuję jej w tym domu, ze mną. Czuję się, jakby zaginęła część mnie. Nie wiedziałem, co do cholery się dzieje, ale byłem zdeterminowany, aby ją odzyskać. Był to ostatni raz, kiedy odjechałem, spuszczając ją z oczu.
Czekanie na przybycie Nicka dobiegło końca, kiedy drzwi wejściowe mojego domu otworzyły się. Potykając się, zrozpaczony Nick podszedł do mnie. Pot spływał z jego ciemnych włosów, w dół skroni. Przeraziło mnie to. Dysząc do siebie, chwyciłem broń ze stołu i podążyłem za nim do wyjścia. Wieczorne niebo ukazało się przede mną, słońce kończyło swoją wędrówkę. Dźwięk ćwierkających świerszczy wypełniał milczenie. Nie miałem nic do powiedzenia. Chciałem tylko dotrzeć do swojej dziewczyny.
Ani jedno słowo nie wyszło z naszych ust, gdy usiadłem na siedzeniu pasażera w samochodzie Nicka. Nikły aromat silnej wody kolońskiej i lekki zapach trawki trafił do mojego nosa. Odpalając samochód, Nick wystartował szybciej niż kiedykolwiek. Dostrzegałem poczucie winy w jego oczach. Była to najbardziej widoczna rzecz.
- Jay brachu, słuchaj, ja--
- Który z chłopaków ją zabrał? - przerwałem mu, zaciskając szczękę. Ostro skręcił wzdłuż ulicy, starając się pokazać mi, gdzie powinienem być. Spojrzał na mnie w zdezorientowaniu, a następnie ponownie przykleił oczy do drogi. - Kto ją zabrał, Nick? Czy to Jett? Czy to Marvin? Kto to do cholery zrobił?
Nick spojrzał na mnie, wzdychając. Zrozumiał, że nigdy nie widział mnie, przejmującego się dziewczyną-tak opiekuńczo, tak troskliwie.
- Jay, proszę uspokój się. Zabieram cię w miejce, w którym znajduje się Chloe.
- A gdzie dokładnie jest to miejsce? Nie mam na to czasu. - jęknąłem do siebie. Poruszyłem się niecierpliwie wokół swojego miejsca. Nie miałem pojęcia, gdzie mnie zabierał.
- Dostałbyś szału, gdybym ci powiedział. Znam cię, Jay. - pokręcił głową Nick, patrząc na mnie przez kilka chwil. Wciąż trzymałem wzrok na drodze.
Nick znał mnie jak własną kieszeń. Był przy mnie bardzo długo. Doświadczał takich rzeczy, jak groźby śmierci wychodzące z moich ust, trzymając pistolet przy jego głowie. Wiedział, że posiadam problemy psychiczne i w moim umyśle nie jest w porządku. Był po prostu cholernie dobrym przyjacielem, który przechodził ze mną przez to wszystko. Wciąż trudno zrozumieć, dlaczego nadal jest ze mną.
- Co do cholery z nią zrobili? - uderzyłem ręką w deskę rozdzielczą. - Przysięgam, że jeśli skrzywdzili ją w jakikolwiek sposób to kurwa zabiję ich. Przysięgam na Boga, osobiście--
- Zamknij się i uspokój, Jay. Proszę! - krzyknął Nick, przechylając głowę w moim kierunku. Jego twarz była czerwoną, tracąc cierpliwość do mojej okropnej postawy. Westchnąłem do siebie i wziąłem głęboki oddech, mając nadzieję iż pomoże mi zachować spokój. - Przykro mi. Wszystko co stało się z tą dziewczyną... - umieścił wzrok z powrotem na drodzę, przyśpieszając samochód. - Przykro mi, że musi przez to przejść.
Zadrwiłem, wyglądając przez okno.
- Gdzie ona jest, Nick? Wyjeżdżamy z miasta? - zacisnąłem zęby, patrząc jak Nick po prostu ignoruje moje pytania. - Naprawdę zabrali ją tak daleko?
Nick na pewno nie był zadowolony z tego, że wplątałem go w cały dramat. Wiedział, jak wielkim byłem awanturnikiem. Jak przez mgłę pamiętam go, proszącego o to, abym opuścił jego dom przed ciszą nocną, która była o 24, kiedy byliśmy uczniami drugiego roku w liceum. Zawsze odmawiał przyjścia, ponieważ wiedział, że policja wyprowadzi mnie z domu w kajdankach. Zgaduję, że teraz robi mi przysługę, jak najlepszy przyjaciel.
- Zobaczyć Jaya Biebera, troszczącego się tak bardzo o dziewczynę... - głos Nicka zamilkł w zdumieniu-I miał rację. Wcześniej nie widział mnie, dbającego o dziewczynę.
- Ona nie jest przeciętną dziewczyną. Jest tak bardzo niesamowita. - wypuściłem z siebie chichot. - Pamiętam, kiedy pierwszy raz ją spotkałem, pragnąłem uprawiać z nią seks. Pewnego dnia, chciałem ją nawet zabić. Następnie poznałem ją, a teraz jest dla mnie wszystkim. - uśmiechnąłem się do siebie, zaczynając tracić wszystkie poprzednie myśli. - Znosi wszystkie moje bzdury i nigdy mnie nie osądza. Jest ze mną zawsze. Jestem dupkiem, jestem popieprzony, a ona znosi ze mną to wszystko...sposób, w jaki wpatruje się w niepamięć. Zawsze ma głowę w chmurach.- pokręciłem głową. - Cholera, wybrała mnie zamiast własnego brata. Wie, że potrzebuję jej. Zabrzmi głupio, ale jest moim osobistym narkotykiem.
Nick lekko się zaśmiał.
- Co w tym śmiesznego? - spytałem i powstrzymałem swoje gaworzenie na temat Chloe, zdając sobie sprawę, że całkowicie zapomniałem o tym, że Nick tutaj jest.
- Mówisz jak młodszy Nicholas Sparks, piszący romans lub jakieś inne gówno.
Kochałem Chloe Romano. Naprawdę. Sposób, w jaki znosi to wszystko, sposób w jaki uśmiecha się, chociaż przez tyle już przeszła. Trzymała głowę wysoko. Kochałem jej głos, jej zapach, jej jedwabistą skórę. Była idealna do tego stopnia, że wydawała się być nierealna. Zakochałem się w dziewczynie i pomyśleć, że powiedziałem to wszystko najleprzemu przyjacielowi, a on się śmieje? Było to bardzo krępujące. Usłyszenie czegoś takiego z moich ust o dziewczynie, było czymś czego nikt nie oczekiwałby ode mnie.
- Nie złość się, Jay--
- Nie złoszczę się. - wymamrotałem. Zacząłem bawić się palcami, uświadamiając sobie, że Chloe miała taki sam zły nawyk, kiedy była zdenerwowana.
- Jesteś moim najbliższym bratem, poza Deanem. Naprawdę nie uważam go za niego. Nie lubię widzieć cię w takim stanie. Znajdziemy Chloe. Minie godzina zanim tam dotrzemy, więc trochę odpocznij. - Nick poklepał mnie po plecach.
Godzina? Jak daleko jest Chloe?
- Nie będę spać, wiedząc, że Chloe jest w niebezpiecznym miejscu. Jeden Bóg wie, gdzie jest i co się z nią dzieje. Mam tylko nadzieję, że wszystko z nią w porządku. - pokręciłem głową. Chloe była królową pecha.
Ale tym razem, wszystko było moją winą.
- CHOLERA! - krzyknąłem, przez co Nick gwałtownie skręcił.
- Kurwa, Jay! USPOKÓJ SIĘ! Prawie doprowadziłeś do wypadku! Cholera! - krzyknął Nick i wyjechał z pobocza, wracając na drogę.
- Gdybym nie spieprzył wszystkiego jak zawsze to nic by się nie stało. Przykro mi, że wyszedłem z domu. Gdybym tego nie zrobił żadne z tych gówien nie miałoby miejsca. Cholera, naprawdę zawsze wszystko pieprzę.
- Co zrobiłeś, Jay? - spytał.
- Byłem na coś wkurzony i wyszedłem z domu. Zostawiłem ją tam, bo gdybym został dłużej, skrzywdziłbym ją fizycznie. - westchnąłem, opierając twarz na oknie.
- Wiem, że masz problemy ze złością, ale jeżeli wiesz, że dziewczyna jest szukana przez wszystkich w mieście to dlaczego zostawiasz ją samą?
- Już wiem, że spieprzyłem, Nick! Nie musisz wypominać mi tego w moją cholerną twarz! Wiem, że jestem pieprzoną porażką. Wiem wszaystko! - krzyknąłem ze wszystkich sił, zaciskając pięści. Samochód skręcił na dwa różne pasy ruchów, kiedy wybuchnąłem. Nie mogę się kontrolować ze względu na to, że czuję się jak gówno.
- Jay, uspokój się--
- Jak do cholery mam się uspokoić, kiedy moja dziewczyna zaginęła? Osoba, która znaczy w moim życiu najwięcej? Nie zasługuje na nic, co się z nią dzieje! - oblizałem energicznie wargi. - Nie wiem co się do cholery dzieje, ale wiem, że wszystko to moja wina! Przeszła przez tyle gówna przez jej brata, który nareszczie zostawił ją zaledwie kilka dni temu. Miała jebane załamanie psychiczne, a ja wyszedłem z domu. Boże, to wszystko moja wina. - zacisnąłem zęby, wypuszczając z ust pojedyńcze słowa. Byłem na siebie wściekły. Wszystko co widziałem było czerwone.
- Słuchaj, nigdy nie miałem do czynienia z Chloe Romano. Wiem, jak się czujesz, ponieważ May była w takiej samej sytuacji, ale nie możesz spuszczać z oka takich ludzi. Oni potrzebują najwięcej uwa--
- Kurwa wiem to, Nick! Jeśli chcesz sprawić, abym czuł się jeszcze większym gównem niż teraz to położę ręcę na tej cholernej kierownicy i pozwolę autu jechać w różnych kierunkach, dopóki nie będziesz miał pieprzonych zawrotów głowy i nie będziedz widział tych bzdur. Jasne?
- W porządku, Jay. Myślę, że musisz się zdrzemnąć. Będzie to długa droga. Weź głęboki oddech i idź spać... - przerwał, wjeżdżając na autostradę.
- Czy ona jest naprawdę tak cholernie daleko, Nick? Żartujesz sobie? - uniosłem brwi, krzyżując ramiona na klatce piersiowej.
- Mówiłem ci, ja--
- Zabiję cie kurwa, Nick! - splunąłem, patrząc przez okno.
- Zdrzejmnij się, Jay. - mruknął Nick, jakby był zirytowany.
- Oczekujesz, że będę spać, kiedy nie wiem, gdzie jest moja dziewczyna? Dotrzymuj mi pieprzonego towarzystwa.
Nastąpiła długa przerwa. Wyglądałem przez okno, obserwując drzewa. Muszę przyznać, że jestem cholernie zmęczony. Praktycznie całą noc byłem na haju z Chloe, aby dziś rano zostać pobitym. Było to dla mnie zbyt wiele. Wyładowuję złość na biednego Nicka, który stara się zrobić mi przysługę. Chciałem spać, ale nie mogłem zrezygnować z uratowania Chloe, choć pewnie w tym momencie myśli, że już się poddałem.
- Dlaczego cała twoja koszulka jest zakrwawiona? - spytał Nick, przerywając milczenie. - Skąd te siniaki?
- Brat Chloe mnie pobił. Dlatego. - wychrypiałem, opierając głowe na chłodnej szybie okna.
- Dlaczego do cholery ty...
- Bo ją kocham. Dlatego, Nick. Kiedy kogoś kochasz, robisz z siebie głupka dla tego kogoś.
Przechodzę poprzez rundy bólu dla tej dziewczyny. Doprowadzałem się do puntku, w którym nie mogłem się rozpoznać, chociażby w najmniejszym stopniu. Zawsze zachowuję się, jakby nic mnie nie bolało, ale w rzeczywistości, to zawsze boli. Byłem obolały, potrzebowałem masażu, chciałem, aby więcej moich ran było oczyszczonych. Po prostu chronisz osobę, na której zależy ci najbardziej, a następnie przypominasz sobie, że ból jest obecny na całym twoim ciele. Mój nos jest złamany, moje policzki są poobijane, ale takie jest właśnie moje życie. Wciąż idę dalej, bez względu na wszystko.
- Cholera. - głos Nicka zamilkł. Jęknąłem do siebie.
- Zgaduję, że nie zrobiłbyś tego dla May, huh?
- Nie wplątuj w to May, Jay. Mówiłem, że masz się zrelaksować.
- Nie zrobię tego. - roześmiałem się. - Mojej dziewczyny nie ma, a ty mówisz, że mam odpocząć. Jesteś śmieszny, Nick.
- I ty też, Jay. Bądź wdzięczny za to, że zabieram cię tam gdzie ona jest. Mógłbym ją zabić już dawno temu.
- I zginąłbyś razem z nią. Wiesz o tym. - zapewniłem go.
- Dobrze, Jay. - prychnął do siebie Nick, koncentrując się na drodzę. Postanowiłem nie wkurzać go dalej i być wdzięcznym za jego usługi.
Skończyłem myśleć o czasie, kiedy uratowałem Chloe od Deana. Myślałem o tym jak spędziliśmy noc w lesie, która skończyła się na tym, że pocałowałem ją po raz pierwszy. Myślałem o tym, jak oprócz siebie nawzajem nie widzieliśmy nikogo. Pomiędzy nami zawsze było coś nie tak. Wiedziałem, że to nie będzie łatwe, ale każdy pojedyńczy kawałek mojego serca mówił, że warto spróbować. Bez względu na to, co się z nami działo, bez względu na to jak daleko była ode mnie, zawsze o nią dbałem.
W samym środku wszystkiego znajdowało się to, że ona nawet nie zna połowy moich uczuć, które jak dla mnie były żałosne. Przez większość dzisiejszej jazdy samochodem, patrzyłem przez okno, myśląc o tym jak naprawić wszystkie rzeczy z Chloe. W naszej okolicy zawsze było niebezpiecznie. Mówiło się, że ludzie którzy spotykają się w niebezpiecznych sytuacjach są skazani na jeszcze ściślejsze relacje. Być może jestem zbyt przywiązany do Chloe. Co jeśli nie zależy jej tak bardzo na mnie, jak mi na niej?
Mimo, iż obiecałem, że nie zasnę w drodze, zrobiłem to. Nie mogłem się powstrzymać. Po wszystkich staraniach w tym dniu pełnym wrażeń musiałem zamknąć oczy na kilka sekund i odpocząć od wszystkiego, jestem pewien, że Chloe zrobiłaby to samo.
Po około 20 minutach snu, obudziłem się na dźwięk telefonu. Oszołomiony, odebrałem nawet nie sprawdzając, kto dzwonił. Chyba nie muszę dodawać, że miałem nadzieję, że to Chloe.
- Ha--halo? - powiedziałem, przecierając oczy.
- Jus--Justin? - usłyszałem znajomy głos. Była to właśnie Chloe Romano. Podniosłem się do prostej pozycji w podekscytowaniu, powodując, że Nick gwałtownie skręcił, prawie zjeżdżając z autostrady, przez co wszystkie samochody urzyły swoich klaksonów.
- Jezu, Jay przestraszyłeś mnie kur--
Zatknąłem ręką twarz Nicka, nakazując mu, aby się zamknął.
- Chloe. Kochanie, wszystko w porządku? Gdzie jesteś? Kto cię porwał? Przysięgam na Boga, ktokolwiek to był zabiję go. Przysięgam. - bełkotałem dalej.
- Justin.. przestań. Nie musisz tego robić. - wykrztusiła przez telefon.
Powiedzmy, że nie brzmi jakby wszystko było z nią w porządku. Powiedzenie, że była zdenerwowana czy przestraszona, to zdecydowanie za mało.
Chloe Romano’s POV:
- Powiesz dokładnie to, co będę ci kazał, Chloe.- szepnął Damien, przytrzymując scyzoryk przy mojej szyi. Moje serce zaczęło bić szybciej, kiedy uświadomiłam sobie, że nie mam innego wyjścia.
- Jeśli spieprzysz to potnę twoją szyję, kawałek po kawałku. Powoli i boleśnie. Rozumiesz? - potrząsnęłam głową, czując jak łzy spływają po mojej twarzy. - Nie chcesz tego, prawda? - potrząsnęłam przecząco głową, czując kolejną łzę, która spływała wzdłuż mojej twarzy.
- Nie. - krzyknęłam.
- Nie mów do mnie "nie". - Damien położył telefon, płasko na stole. - Co powiedziałaś, Chloe?
- Nie, proszę pana.
- Dobra dziewczynka. Teraz przeprowadź tą rozmowę, ponieważ nie chcesz konsekwencji, prawda?
-Tak, proszę pana. - przygryzłam wargę, czując więcej spadających łez.
- Słodka, słodka Chloe...
- Kochanie? - powiedział do telefonu Justin. Damien podniósł go i przysunął mi do ucha. Zaczął szeptać mi do ucha, co mam powiedzieć. Westchnęłam w duchu i otworzyłam usta, aby powiedzieć dokładnie te same słowa, by wydostać się z ryzyka śmierci. Zostałam już prywatną prostytutką Damiena, ale nie jestem gotowa na nic gorszego.
- Muszę ci coś wyjaśnić. - zaczęłam, starając się nie płakać.
- Co takiego, Chloe?- spytał.
- Nie nazywaj mnie tak.
- Gdzie jesteś, kochanie?
- To nie ma teraz znaczenia, dobrze? Posłuchaj.
- Słucham.- wychrypiał głęboko. Oh, tak bardzo brakowało mi tego głosu.
- Nigdy cię nie lubiłam, Justin. Zachowywałeś się jak idiota przez mój urok. Używałam cię, aby uratować się przed śmiercią. Teraz kiedy mnie kochasz nie zraniłbyś dziewczyny takiej jak ja, prawda?
- Chloe...- prawie idealny głos Justina zanikał stopniowo.
- Kiedy to mówię, mam na myśli...Jesteś dla mnie nikim. Dawałeś mi jedzenie, chroniłeś mnie. Teraz już cię nie potrzebuję. Założyłam się, że sprawię, abyś czuł się wyjątkowy, było tak Justin? Sprawiłam, że czułeś, jakbyś naprawdę mnie znał? Dlaczego dziewczyna taka jak ja miałby chcieć kogoś takiego jak ty?
- Jesteś kawałkiem gówna. Nie mogę być widziana, z kimś takim jak ty. - szepnął do mojego ucha Damien, chcąc, żebym powiedziała to Justinowi. Wiedziałam, że nie mogę mu ulec. Coś tak niegrzecznego, nie mogło wyjść z moich ust.
- Nie Justin, ja--
Przerwałam, czując jak nóż przecina skórę na mojej szyi. Wypuściłam z siebie cichy jęk, upewniając się, że Justin mnie nie słyszał. Czułam jak krew kapie w dół, docierając do mojej piersi.
- Chloe, przestań. Wiem, że tak nie myślisz. - mruknął Justin, kiedy Damien szeptał mi jeszcze cięższe słowa.
- Naprawdę tak myślę, Justin. Naprawdę. Przepraszam, że ciągnęłam to tak długo. Jesteś dla mnie nikim.- stwierdziłam, drżącym głosem.Wydostałam się z uścisku Damiena i uderzyłam go łokciem w klatkę piersiową, słysząc chrząknięcie, które wydobyło się z jego ust. Uciekłam z biura na korytarz pokryty czerwonym i aksamitnym dywanem, poczułam się wolna. Do chwili aż otoczyły mnie ramiona nieznajomego, a na mojej twarzy pojawiła się maska gazowa.
Po raz kolejny byłam pod wpływem narkotyków, a wszystko na około pociemniało.
Justin Bieber's POV:
Nigdy się tego nie spodziewałem. Nigdy nie wiedziałem, że można tak zabawić się moimi uczuciami. Nigdy wcześniej nie czułem się tak oszukanym. Było to upokarzające. Było to obrzydliwe. Chciałem wrócić do domu. Dowiedziałem się, że wszystko co miałem było żartem. Nie chciałem już dłużej jechać i znaleźć jej po tym, co zostało powiedziane. Bez względu na wszystko, wciąż przejmowałem się Chloe Romano. Bolało mnie to, że wiedziałem iż nigdy nie czuła do mnie tego, co ja czułem do niej. Nigdy.
- Zawróć, Nick. - rozkazałem, zaciskając szczękę.
- Co?
- ZAWRÓĆ TO JEBANE AUTO! ZABIERZ MNIE DO DOMU! PO PROSTU ZABIERZE MNIE KURWA DO DOMU! - krzyknąłem, starając się otrzeć łzy, które zaczęły spływać po moich policzkach, zanim Nick je zobaczył.
Wciąż jadąc, Nick spojrzał na mnie, zauważając łze na moim policzku. Pokręciłem głową, tonąc w zakłopotaniu.
- Co ci powiedziała?
- Jak mogła? - zignorowałem jego komentarz. - Po tym wszystkim co przeszliśmy, jak mogła--
- Powiedz mi, co powiedziała, Jay. Nie pomogę ci, jeśli nie wiem w czym tkwi problem. - stwierdził spokojnie Nick.
- Powiedziała, że nic dla niej nie znaczę. Zgaduję, że wszystko było dla niej pieprzoną grą. - otarłem łze, nie przejmując się tym, czy Nick patrzy. - Po wszystkim, co jej powiedziałem, po wszystkim, co dla niej zrobiłem... - pokręciłem głową, uderzając pięścią w konsolę centralną. - Boże, cholera. Kłamała od pierwszego dnia, kiedy ja byłem z nią szczery. Kurwa, nie rozumiem. - warknąłem. Nick zatrzymał się na poboczu drogi, kiedy spuściłem głowę w dół i wziąłem głęboki oddech, marszcząc brwi. - Nie, nie mogła kłamać...mogła wrócić z bratem, ale została ze mną. Dlaczego do cholery miałaby kłamać?
- Jay, słuchaj. Nie wiem jak to jest czuć się tak jak ty się czujesz i wiem, że nie chcesz słuchać mojego gadania, ale...
- Nick... - mój głos zamilkł w rozczarowaniu.
- Po prostu posłuchaj. Jeśli kogoś kochasz, pozwolisz mu odejść tak szybko? Musisz o nią walczyć. Wiesz, wolała zostać z tobą niż wrócić z własną rodziną. Mówi coś czego nigdy by nie powiedziała. Jest w nieznanym miejscu. Jeden Bóg wie w jakim stanie jest teraz jej umysł.
Skinąłem delikatnie.
- Mówiąc o twojej postawie, wiem, że ta dziewczyna dużo dla ciebie znaczy. Dlaczego chcesz zrezygnować z niej przez jeden telefon? Ledwo dała ci szansę porozmawiać.
- Jest dla mnie wszystkim. - westchnąłem. - Cały czas bałem się, że tak się stanie. Nigdy nie otworzyłem się tak mocno, jak przy niej. Ona ma mnie, Nick. Nie--
- Jestem tutaj dla ciebie, Jay. Jesteśmy braćmi. Zamierzam pomóc ci znaleźć twoją dziewczynę.
- Kocham cię, wiesz stary?
Razem z tym, zacząłem mieć nadzieję. Nick był jedynym, który potrafił zachęcić mnie do działania i nie poddania się. Zawsze szybko rezygnowałem. Chloe była jedną z osób, z których było niemożliwe zrezygnować. Nie zamierzam pozwolić jej odejść. Rozumie mnie tak bardzo. Martwiłem się, wiedząc, że była obojętna na to wszystko.
- Nie rozczulaj się, brachu. Cholera, czuję się jakbyśmy byli w jakimś filmie lub innym gównie. - zaśmiał się Nick, klepiąc mnie po plecach.
- Chcę tylko znaleźć Chloe, stary. - pokręciłem głową, ocierając ostatnie łzy z mojej twarzy.
- Więc nie poddawaj się. Jestem przyzwyczajony do oglądania ciebie, poddającego się. Nadszedł czas, aby to zmienić.
- Więc chodźmy. - mój głos rozjaśnił się, a na twarzy rozprzestrzenił się lekki uśmiech.
- Gdzie?
- Zabierz mnie do Chloe.
Jazda do miejsca, w którym znajdowała się Chloe trwała 2 godziny. W sumie zajęło to 3 godziny. Po drodze, na poboczach nie znajdowały się żadne drzewa. Ruch samochodowy był lekki. Miejsce, w którym zakończyła się jazda było środkiem pustkowia. Ktoś kto wpadł na pomysł, aby zabrać ją tutaj był bardzo sprytny. Po trzech godzinach, wciąż nie wiedziałem, kto był odpowiedzialny za cały ten bałagan.
Wjechaliśmy do ogromnego magazynu, który znajdował się w środku otwartego pola. Dookoła całego domu zaparkowane były furgonetki. Nikt by nie pomyślał, aby ktokolwiek jechał tak daleko, aby odwiedzić to paskudztwo. Było to wysypisko. Nigdy nie widzialem czegoś podobnego.
Otworzyłem drzwi samochodu, stając na nogach. Rozciągnąłem moje ciało, słysząc pękanie stawów. Nie wstawałem od 3 godzin, ale jeśli chodzi o znalezienie Chloe to każda sekunda była tego warta.
- Skąd wiedziałeś, że trzeba tu przyjechać? - spytałem Nicka, chowając ręcę do kieszeni. Zaczęliśmy iść po trawie, aby dostać się do magazynu.
- Dowiesz się sam. Nie chcę, abyś za bardzo się wkurzył. - Nick oblizał delikatnie wargi, przesuwając dłonią po swoich ciemnych włosach. Trzymał rękę na kluczykach od samochodu, zamykając drzwi.
- Powiedz kto za tym stoi. - rozkazałem, zaciskając nóż w kieszeni.
- Jeszcze nie mogę.
- Nick, zabiję cię, kurwa. Wiesz, że to zrobię. Po prostu mi powiedz. - chwyciłem nóż jeszcze mocniej.
- Venom. - stwierdził Nick, kręcąc głową.
- Dupki...Nie idziesz ze mną.
Nick rzeczywiście był członkiem Venom. Gdyby zobaczyli, że pomaga mi, wyrzuciliby go w mgnieniu oka. Nie chcę być przyczyną kolejnych kłopotów. Wiedziałem, że Nick był moim najlepszym przyjacielem, ale Venom też było dla niego ważne. Fakt, że mogliby skopać go ze względu na mnie i dziewczynę, w której byłem zakochany był samolubny.
- Dlaczego nie?
- Nie chcę, aby wyrzucili cię z gangu. - wymamrotałem.
- Mam to w dupie. Już mówiłem, że jestem tutaj dla ciebie, brachu. Nie mogą się mnie pozbyć, nawet jeśli by próbowali. Poza tym, skończyłem z ich bzdurami.
Skinąłem do Nicka, stojąc przed drzwiami magazynu. Kopnąłem w nie, aby się otworzyły. Dom nie wyglądał jak na zewnątrz. Przede mną znajdował się długi, czerwony i jedwabisty korytarz. Był to elegancki wygląd. Złote meble, żyrandole. Nie czułem, jakbym był w magazynie. W rzeczywistości, nie miałem pojęcia, że była to jedna z kryjówek Venom.
Zacząłem iść wzdłuż korytarza, a następnie zobaczyłem Jetta, wychodzącego zza rogu. Nie było to zaskoczeniem. Był osobą, która przyszła do mojego domu, aby powiedzieć, że Chloe się mną nie przejmuje. Być może był o mnie zazdrosny. Być może chciał Chloe dla siebie.
Bez zawahania trzasnąłem Jettem o ścianę. Natychmiast uśmiech rozprzestrzenił się na jego twarzy.
- GDZIE? CO Z NIĄ ZROBILIŚCIE? - krzyknąłem. Jett zaśmiał się, jakby nie brał mnie na poważnie. Zacząłem dusić go obiema dłońmi.
- Jay, puść. - rozkazał Nick. Myśląc, że być może Nick miał jakiś plan, puściłem go po czym roześmiał się jeszcze bardziej.
- Twoja dziewczyna jest popieprzona, Bieber. Co ty robisz? Bieg po miłość? Nie mogę brać cię na poważnie. Powiedziała ci, że cię nie chce. Jesteś przybity? Jesteś samotny? Co dokładnie przechodzi przez twój umy-- wraz z tym, uderzyłem go w nos. Rzuciłem nim o ścianę, patrząc na Nicka, który pokazywał, aby poszedł z nim wzdłuż korytarza. Ostatni raz kopnąłem Jetta, kierując się w stronę Nicka. Idąc jeszcze dalej wzdłuż pomieszczenia, usłyszałem znajomy kobiecy głos, dochodzący zza drzwi.
Serena Welch
- Kocham sposób, w jaki próbujesz siedzieć tutaj i zachowywać się, jakbyś wyglądała lepiej ode mnie! Jesteś szukana przez Jaya Biebera na litość boską! Jest najbardziej zdesperowanym człowiekiem, z jakim mogłabyś kiedykolwiek rozmawiać. Doprawdy myślisz, że naprawdę ma na myśli to co mówi do--
Przerwał jej, kąpiący w drzwi Nick. Na próżno, uderzył ją prosto w nos. Upadła na podłogę, ocierając rękami krew, lecącą z jej nosa. Wszystko zamilkło, kiedy Nick skinął, abym poszedł do drugiej strony pokoju. Po drugiej stronie był nikt inny jak Chloe, która leżała na skórzanej kanapie, będąc ubrana w erotyczną bieliznę. Wyglądała na chorą. Patrzyła w moje oczy, nie mówiąc ani słowa. Było w niej tyle emocji. Cieszyłem się, ponieważ znaleźliśmy ją.
Maskara spływała z jej oczu, siniaki na jej ciele były wszędzie, a jej szyja była przecięta. Nick zerkał na nas obu, patrząc jak ja i Chloe zatrzymaliśmy się w tym momencie. Oniemiale podszedłem do Chloe, chwytając jej bezwładne ciało w swoje ramiona. Pobiegłem korytarzem i poprzez pole, słysząc lekkie dźwięki Nicka krzyczącego na Jetta za to, że spowodawał niepotrzebne zamieszanie. Otworzyłem tylne drzwi samochodu Nicka, kładąc Chloe w poprzek siedzenia.
Wciąż, wszystkie słowa zostały powiedziane.
3rd Person Of View:
Przestrzeń wokół nich była napięta, ale zupełnie cicha. W tle zachodziło słońce. Jay był nieświadomy tego co faktycznie dzieje się z Chloe. Nie wiedział, co dzieje się w jej umyślę. Ogólnie rzecz biorąc, po prostu pragnął, aby była bezpieczna w domu.
Chloe została odurzona do takiego stopnia, że nie potrafiła myśleć. Postacie wokół niej były cieniami. Nie miała pojęcia, kto przyszedł ją uratować. Nie zdawała sobie sprawy, że została uratowana. Była w miejscu, gdzie nie mogła odróżnić ratunku od portwania. Cień, stojący nad nią? Myślała, że to obcy, biorący ją do innego domu agonii.
- ODEJDŹ ODE MNIE! ZOSTAW MNIE W SPOKOJU! PO PROSTU ODEJDŹ! - krzyknęła w zupełnym strachu Chloe i splunęła cieniowi w twarz, nie mając pojęcia, że to Jay.
W Jayiu wzrosło poruszenie, nie wiedząc, że Chloe była pod wpływem narkotyków.
- CO MASZ KURWA NA MYŚLI, CHLOE? DLACZEGO DO CHOLERY TO ROBISZ? - krzyknął na całe gardło Jay.
- Ja-- zaczęła Chloe przed całkowitym odpłynięciem.
Do końca tego dnia nie było słychać już ani słowa z ust Chloe Romano.
Boże, boże, boże, ile emocji.
W końcu odblokowali stronę, w końcu mogłam
przetłumaczyć. Jejku nareszcie. Tyle czekania.
Chciałam wam podziękować za wszystkie miłe
wiadomości. Nie macie pojęcia, jak wiele dajecie mi szczęścia. Dzięki wam się
uśmiecham. Naprawdę dziękuję, tak bardzo dziękuję wam za wszystko. Za to, że ze
mną jesteście. Za to, że mnie nie zostawiacie. Za to, że czytacie moje gówniane
tłumaczenie. Kocham was najbardziej na świecie.
Obczajcie nowy trailer. Jest naprawdę świetny.
Obczajcie nowy trailer. Jest naprawdę świetny.
omg cała się trzęsę i myślę co będzie dalej ! ;o warto było czekać <3
OdpowiedzUsuńomg co za rozdział nie mogę amhbgdjskrztsdfrhdksu
OdpowiedzUsuńoby sie tylko pogodzili.... rozdzial wspanialy jak zawsze dziekuje ze tlumaczysz x
OdpowiedzUsuńomfg ten rozdział był osjviudhuiagcau. mam nadzieję, że następny dodasz już niebawem. @BiebersCuteAss.
OdpowiedzUsuńo mój boże, ale emocje asoidabsdasdoibiadsoboiadbsasd
OdpowiedzUsuńO JEZUSIU ♥
OdpowiedzUsuńO matko ale się dzieje tyle emocji wszystko na raz nie mogę się doczekać nowego rozdziału dziękuję ci za tłumaczenie @bieber_stach na tt
OdpowiedzUsuńRyczę jak jakaś idiotka :/
OdpowiedzUsuńo Matko Boska jhfmssfdmdsfg niesamowity!
OdpowiedzUsuńo boże wqytvhve chce już nastepny asfghj ~ @luuvmykidrauuhl
OdpowiedzUsuńale emocje! najlepszy rozdzial !
OdpowiedzUsuńjakie emocje, jejku. mam nadzieję, że rozdziały będą dodawane trochę częściej, bo wtedy się lepiej czyta, że tak powiem. rozdział jest niesamowity, jestem ciekawa co teraz się stanie. co będzie nimi i w ogóle. ale się wczułam w ten rozdział, masakra. tak naprawdę to w każdy się wczuwam, ale no dobra :D
OdpowiedzUsuńŚwietne, świetne, ŚWIETNE!!
OdpowiedzUsuńo co chodzi z końcówką?
OdpowiedzUsuńboże ile sie dzieje *.*
nienawidze Damiena ... co on z nia zrobil ?! oby Chloe doszla do siebie i powiedziala Justinowi ze to wszystko mowila z przymusu.
OdpowiedzUsuńNo to do nastepnego !! :-*
Nick spoko gość :)
OdpowiedzUsuńJay uratował Chloe! Ona się teraz obudzi i powie mu że to wszystko było z przymusu i że ją naćpali i będą razem, szczęśliwi.. MUSZĄ BYĆ! To im się należy. Spokój i szczęście <3
Dziękuję, do następnego, buziaki xx
@aania46
Super rozdział ! Tyle emocjii <3 Kocham cięęę ! i dziekuję za wspaniałe tłumaczenie i czekam na następny rozdział :**
OdpowiedzUsuńBoskie !!!!!
OdpowiedzUsuńCiekawe co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać.
Kocham się za to tłumaczenie. :)
Jesteś poprostu wspaniała !! Kocham Cię < 3
OdpowiedzUsuńA i kochanie pamiętaj tłumaczenie nie jest gówniane ..jest poprostu cudowne !!! < 33
O moj boze czekam na nastepny z niecierpliwoscia :)
OdpowiedzUsuńomg *.* Nienawidze Damiena !!! :c Ojejj . Ciekawe co dalej . Niecierpliwie czekam ; ****
OdpowiedzUsuńKocham <3 ciebie i tłumaczenie <3
OdpowiedzUsuń@luvmynika
www.life-is-life-try-smile.blogspot.com
No po prostu nie mogę. Czytam to opowiadanie iw połowie krzyknęłam na głos żeby Justin jej nie wierzył bo to jego pieprzony brat ja do tego zmusza a moja mama siedząca obok mnie popatrzyła się na mnie dziwnie i powiedziała ze jak chce tak przeżywać książkę to żebym poszła do pokoju lol. Zakochałam się w tym i strasznie się cieszę że dodałaś nowy czekam na nn c:
OdpowiedzUsuńkocham *_____________*
OdpowiedzUsuńSsnjsbsjsgvekdusvdjdigandidgssb
OdpowiedzUsuńjezu dziewczyno ja tu ryczę jak cholera :'(
OdpowiedzUsuńhsabdljhbsailfnsdjf *.*
OdpowiedzUsuńUuuuu to sie narobilo....<3
OdpowiedzUsuńwiedziałam że bd płakać *-------*
OdpowiedzUsuńdlaczego oni zawsze muszą mieć przejebane ? :///
OdpowiedzUsuńemocje wypływają wraz z moimi łzami..
OdpowiedzUsuńOjej biedy justin;-----( mam nadzieję że wezmie ja do domu a mu powie że cię kocha<333
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie ze tłumaczysz opowiadanie;*
Kocha cię💖
Możesz mnie informować? @just_agg
Z góry wielkie dzięki😘
A sorry, już mnie informujesz:---)
UsuńO M G
OdpowiedzUsuńTE EMOCJE
WOOOOAAAAH.
Jezus, pisze takie chaotyczne komentarze, ze to az przykre. Wiecej, prorsze *_* @GrandMcBer
Twoje tłumaczenie wcale nie jest badziewne jest świetne! Ten rozdział był wow <33333
OdpowiedzUsuńomg omg omg omg rshghfbdfshjrwtjhratdhbd @Justeliaa
OdpowiedzUsuńprzez cały rozdział płakałam i dalej nie mogę przestać :c
OdpowiedzUsuńświetne kicia ;>
OdpowiedzUsuńOmg ... Nie zasne teraz :D kiedy nastepny?
OdpowiedzUsuńJsosncksnsoakoxndoanndoabxi <3 O JEZU
OdpowiedzUsuńO rany! Ale rozdział :O
OdpowiedzUsuńCudowny!
Urarował ją :')
@ameneris
Super ale czym możesz mi pomóc ? Moje opowiadanie też zablokowali i mam nadzieję że odblokują ..?
OdpowiedzUsuńPS : Cudowny rodział ..♥
Jeeeeehzu. Tyle czekalam, ale bylo warto.. To jest kahslsbalysonsbdlshs.. No awww.! Jestes niesamowita.! To jest wspaniale.!
OdpowiedzUsuńO kurde :o
OdpowiedzUsuńspoko rozdzial.mam nadzieje,ze kolejny bedzie szybciej dodany ;p
OdpowiedzUsuńBoże !!!! ja dopiero kilka dni temu zaczęłam czytać Afterlight ale o Boże ten rozdział najlepszy <3 aż się popłakałam jak on Nickowi kazał zawracać :'(( świetne ^^
OdpowiedzUsuń