31. "Kto wie?"

Chloe Romano's POV:
Obudził mnie znajomy dźwięk zegara Justina, wiszącego na ścianie. Ledwo otworzyłam zmęczone oczy, mając na widoku śpiącego Justina z głową usadowioną na oparciu kanapy. Moja głowa spoczywała na jego kolanach. Słońce świeciło przez okno, akcentując jego ciemne siniaki, które powstały przez wcześniejszą bójkę. Podnosząc głowę z jego kolan, wstałam na nogi, moja klatka piersiowa unosiła się i opadała w przerażeniu, kiedy patrzyłam na wszystkie rany i siniaki na jego miodowej skórze.
Ostrożnie zaczęłam bawić się jego miękkimi, brązowymi włosami. Przejechałam palcami wzdłuż jego gładkiej twarzy, po otwartych ranach. Słysząc jego cichy jęk przez sen, skrzywiłam się do siebie. Delikatnie złapałam jego twarz, słodko całując jego usta. Kiedy moje usta spotkały się z jego, położył ręce na moich biodrach i ścisnął je mocno, masując wokół nich palcami. Nieznane, ale kuszące wstrząsy elektryczności zaczęły kształtować się w moim ciele w reakcji na jego dotyk. Jego miękkie, pełne usta oderwały się od moich po czym spojrzał na mnie z namiętnością. Widziałam w jego oczach namiętność, ale także ból. Pogłaskał mnie po policzku, dokładnie wyrównując swoją twarz z moją.
- Tak mi przykro, Justin. - wymamrotałam, spoglądając w dół na jego obite ciało. Usiadł i rozciągnął nogi jednocześnie unosząc okrakiem moje ciało nad jego. Przykleiłam swoje palce do jego policzka, trzymając z nim kontakt wzrokowy. Zaśmiał się delikatnie, pozwalając mi usłyszeć cząstkę bólu w jego głosie. Miałam mdłości, kiedy wracałam do tego, gdy po raz pierwszy zobaczyłam go po tragicznym wydarzeniu, które przeżył z moim bratem pod hotelem. Krew pokrywająca jego czoło, poczerniałe policzki. Szczerze mówiąc, nie mogę myśleć. Ból był widoczny i nie było żadnego sposobu, aby można było ukryć go przed ludźmi. 
- Nie przepraszaj za coś czego nie zrobiłaś. - westchnął, próbując podnieść się trochę bardziej. Wtedy zdałam sobie sprawę, że jego oczy niewinności błyszczały. Został ukarany za coś, co było moim pomysłem.
Było rzeczywiście bardzo wcześnie. Zerknęłam na zegarek i ujrzałam, że była 7:28. Nie spałam w nocy, paląc z nim trawkę, aby później zobaczyć, jak ponosi za to konsekwencję. To była niezapomniana noc, ale szczerze mówiąc była najlepszą nocą w moim życiu. W domu było bardzo cicho. Mój nos miał już dość zapachu dymu i wody kolońskiej zmieszanej z powietrzem. Ale był to zapach tego domu. W tym momencie nic nie mogło odciągnąć mnie od Justina. Moi rodzice zrozumieliby, biorąc pod uwagę, że kiedyś też byli młodymi kochankami. 
Brad się mylił; rodzice nie byliby mną rozczarowani. Mama i Tata są gdzieś tam u góry, dumni z tego, że znalazłam kogoś z kim mogłam się związać. Wiedząc, że nadal jestem z Justinem, czuję, że robię dobrze. Wciąż zgodni.
- Przepraszam, że mój brat postawił cię w takiej sytuacji. Przepraszam, że ja cię w niej postawiłam. - pokręciłam głową, pozwalając być sobie wrażliwą i bezbronną przed Justinem. W jego oczach widziałam ból i przerażenie. Mogę powiedzieć, że chciałby stać się niezniszczalny i otrząsnąć się ze wszystkiego, aby wszystko było dobrze. 
- Proszę...proszę przestań przepraszać. - wychrypiał drżącym głosem, przeplatając swoje roztrzęsione palce z moimi. Łza z mojego oka spłynęła w dół mojego policzka. Zrozumiałam, jak wdzięczna jestem za to, że znalazłam takiego faceta jak Justin. Tego by nie było, gdybym została w pokoju hotelowym, trzymając język za zębami. Jedyne czego żałowałam to cierpienie Justina. Gdyby innego faceta pobił mój brat tak samo jak Justina, ten pewnie rzuciłby mnie tak, jak toną cegieł, burzących budynek. Na szczęście, chciał nas, jako związek, na długi, długi czas.
- Muszę wszystko posprzątać. - cofnęłam się do tyłu, przygryzając w zdenerwowaniu wargi. 
- Czuję się dobrze, Chloe. Nie przejmuję się bólem. Jestem przyzwyczajony. Nie jest jeszcze tak źle...Bywało gorzej. - zmusił się do uśmiech, patrząc na mnie. Napiął mięśnie, przeczesując palcami jego nieułożone włosy.
- Jesteś tak poobijany. - skrzyżowałam ręce, obserwując go. - Pozwól mi przynajmniej oczyścić twoje rany--
- Chloe, nie. - przerwał mi, zamykając niespokojnie oczy.
- Dlaczego nie? - jęknęłam, patrząc na jego zakrwawiony bezrękawnik. Powinien być w szpitalu, a nie w domu.
- Nie musisz tego robić, kochanie. - oblizał wargi, wskazując, abym usiadła na jego kolanach. - Czuję się dobrze.
Nie byłam przyzwyczajona do patrzenia na jakiegokolwiek chłopaka, który był napalony, zaraz po tym jak został pobity. 
- Nie chcę, abyś dostał zakażenia. - skrzywiłam się, zatrzymując palce na końcówkach moich włosów.
- Chloe, przestań. Poradzę sobie sam. - wychrypiał głęboko, patrząc w dół na jego zakrwawioną koszulkę. Wydawał się być zmieszany.
Zignorowałam jego komentarz. 
- Masz w pobliżu apteczkę? - spytałam.
Przełknął ślinę, wahając się czy powiedzieć mi o tym jak bardzo go boli. 
- Pierwsza szuflada, kiedy wchodzisz do kuchni. - jęknął z bólu, chwytając się za rękę. Zacisnął swoje zęby razem, siadając tak, aby łatwiej było mi oczyścić jego rany.
Powędrowałam do kuchni, otwierając szufladę, do której mnie pokierował. W szufladzie były tony srebrnych skrzynek, podobnych do tych, które miał wczoraj w samochodzie. Domyśliłam się, że schował całą swoją trawkę w starych apteczkach. Zaczęłam otwierać każdą z nich, aby w końcu znaleźć potrzebne narzędzia. Po okołu 6 próbach nareszcie znalazłam właściwe pudełko. Zachichotałam do siebie na myśl o jego sprycie.
Z rękami owiniętymi wokół pudełka, umieściłam je na stole obok kanapy. Stając przed Justinem, wyciągnęłam ręce. Chwycił je, jedną po drugiej, pozwalając mi pomóc mu na kanapie. Oparł się na poduszce, wykopując nogi. 
- Kochanie... - zamilkł, kładąc głowę na podłokietniku kanapy. 
- Tak? - wskoczyłam nad niego, sięgając po apteczkę.
- Mówiłem, że nie musisz tego robić. To zajmie zbyt wiele czasu. - stwierdził w proteście, trzymając ręce na mojej tali. 
- Nie mam nic lepszego do roboty. - pocałowałam jego pełne różowe usta. Spojrzałam na jego zakrwawiony bezrękawnik, chcąc pierw oczyścić jego tors. - Ściągnijmy pierw twoją koszulkę.
- Chcesz zrobić coś brudnego tak wcześnie? Jest 7:30, Chlo. Kto by pomyślał, że jesteś taka zboczona? - mrugnął, żartobliwie poruszając brwiami. Zaśmiał się, mocno ściskając mój tyłek tak, jakby cierpienie w nim zanikło.
- Zamknij się! Nienawidzę cię! - zachichotałam, wtykając żartobliwie palec w jego klatkę piersiową. - O cholera, przepraszam. - uśmiechnęłam się, kiedy jęknął z bólu. Podciągnęłam dół jego koszulki, czekając aż pomoże mi ją zdjąć. Usiadł, pozwalając podnieść ją w górę jego torsu, ściągnęłam ją z jego ramion, rzucając ją na podłogę. Syknął przez ból, nieustannie mnie trzymając. Obawiam się, że zranię go swoim dotykiem.
- Wiesz, robiłam to tyle razy, Justin. Spokojnie, proszę. - przechyliłam głowę w bok, otwierając apteczkę. Wyjęłam wilgotne od wody utlenionej chusteczki, delikatnie pocierając nimi jego zaczerwienione, pocięte mięśnie. Zacisnął zęby, odrzucając głowę w tył przez szczypiące uczucie. 
- Przepraszam. - szepnęłam, nadal muskając jego otwarte rany. Przeniosłam się na jego szyję i zaczęłam całować ją słodko, zostawiając wilgotne ślady na jego siniakach i skaleczeniach. - Dlaczego nie mogłeś po prostu z nim walczyć? - pokręciłam głową.
- Nie mogłem. Jest twoim bratem. - pokręcił głową. - Mam do niego szacunek.
Miał rację. Byłam trochę rozczarowana, gdy okazało się, że Justin nie walczył. Żadnego zadrapania na ciele Brada. Przez wszystko co Brad zrobił Justinowi, byłam gotowa do walki. Nie obchodziło mnie, czy był to mój brat czy nie. Nie chciałam mieć z nim nic wspólnego, zwłaszcza po tym co powiedział w aucie. 
- Nie szanuje mnie. - przechyliłam głowę w prawo, głaszcząc jego włosy.
- Żałuję, że nie walczyłem, ale to było dla twojego dobra, kochanie. Oboje wiemy, że gdybym walczył, źle by to wyglądało. - stwierdził, a jego głos prawię pękał. Poczułam węzeł w postaci winy w gardle. Wciąż twierdzę, że to wszystko moja wina.
- Popatrz, jak wiele bólu ci zadał, Justin. - mruknęłam, składając kolejny pocałunek na jego szyi. 
- Ból mi nie przeszkadza. - położył moje ciało na jego, nie przejmując się tym czy był ranny czy nie. Westchnął, dając mojemu ciału uczucie, że jest umieszczone w czułym punkcie jego bólu. Oczywiste było to, że przeżywał cierpienie, ale nie chciał, abym wiedziała.
- Nie kłam. - umieściłam wodę utlenioną na jego szyi, obserwując jak napina się przez ból.
- Ból dotykał mnie bardziej, kiedy cię nie było. Teraz, gdy jesteś ze mną, nie obchodzi mnie. - wymusił kolejny uśmiech, zsuwając rękaw z mojego ramienia. Zaczął umieszczać na nim mokre pocałunki, sprawiając, że wszystko w tym momencie było perfekcyjne. Zignorowałam jego zachowanie, odsuwając się od niego. Zaczęłam nucić piosenkę, którą mama mi śpiewała, gdy byłam młodsza. To była kołysanka, a jej melodia pozostała w mojej głowie. 
Zaczęłam oczyszczać jego siniaki i skaleczenia na twarzy, nucąc do siebie. Zacisnął zęby, puszczając moją talię. Jego oczy uciekły w tył głowy. W tym czasie dotarłam do końca utworu, a wyraz jego twarzy całkowicie się zmienił.
- Chloe, spójrz na mnie. - spojrzałam łudząco w jego karmelowe oczy. - Nie wiem co sprawiło, że wróciłaś. Jestem tak bardzo popieprzony. Nie sądzę, że powinnaś być teraz blisko mnie. 
- Dlaczego? - przygryzłam wargę, nie mając bladego pojęcia co robić i jak zareagować.
- Naprawdę nie chcę cię skrzywdzić. Jestem tak podbudowany. Wszystkie te emocje niedługo zamienią się w złość. - zamknął oczy w irytacji. 
- Jus--
- Proszę, wyjdź. - przerwał mi stanowczo. Spojrzałam na niego, zeskakując z kanapy. Trzymając dystans, udałam się do kuchni, wyciągając z szafki szklankę. Skierowałam się do lodówki i nalałam zimną wodę do kubka, oglądając bezwładne ciało Justina na kanapie. Biorąc ostatni łyk, nuciłam do siebie, podchodząc do zlewu. Kątem oka, widziałam Justina, zbliżającego się do mnie, szklanka wyślizgnęła się z mojej ręki, upadając na podłogę bez żadnego wahania.
Błyszczące, przezroczyste szkło rozbiło się na podłodze, jak konfetti na imprezie dla psychicznie podirytowanych. 

Justin Bieber's POV:
Ostrzegałem ją. 
Wszystkie pieprzone emocje budujące się we mnie w końcu zamienią się w gniew. Nie było to rzeczą, z której byłem dumny. Było to rzeczą, której zupełnie się wstydziłem. Ta piosenka, którą nuciła? Moja mama mi ją śpiewała. Nie mogłem dłużej tego wspominać. Temat śmierci moich rodziców jest czymś, z czym próbuję uporać się przez lata. A dzień, w którym Chloe zapytała o powód mojego przezwiska? Wiedziałem, że to będzie trudne do przejścia. 
Śmierć była rzeczą, która nigdy nie odchodzi. Gdy ludzie, których kochasz umierają, nie możesz sobie z tym poradzić. 
Chloe patrzyła na szkło z zupełną pustką w oczach. Wywróciłem oczami, zakładając na siebie z powrotem mój zakrwawiony bezrękawnik. Biorąc kluczyki do mojego motocykla z blatu, złapałem za puszkę piwa z lodówki, przechodząc obok Chloe po szkle. Rzuciłem się do drzwi, zatrzaskując je za sobą.

Jechałem wzdłuż drogi aż znalazłem się w znajomej leśnej okolicy ze ścieżką prowadzącą w prost. Ostrożnie zatrzymałem motocykl, wyciągając kluczyki. Podniosłem siedzenie, biorąc moje piwo. Powędrowałem do lasu, wiedząc dokładnie gdzie się kieruję. 
Przede mną była stodoła. Była tam, kto wie jak długo. Gnijące drewno, zardzewiałe śruby, trzymające ją razem. To było idealne miejsce, jeśli jesteś kłopotem, spieprzającym wszystko jak ja. To miejsce, do którego należę. Nie zasługuję, aby być z kobietą, która chce zadbać o mnie i pragnie, aby działy mi się dobre rzeczy. Zasługuję na gnicie w jakimś szpitalu psychiatrycznym lub więzieniu. 
Cóż, cholera. Może po prostu wewnątrz mnie znajdują się bramy do płomiennego, krwawego piekła. 
Wszedłem wewnątrz opuszczonej stodoły, czując pieczenie, obrzydliwy pieczenie mojej uszkodzonej skóry. Stodoła była ciemna. Jedyne światło, które się tam znajdywało to promienie słoneczne, dostające się przez szczeliny. Okna były tak brudne, że niemożliwością było to, żeby przedostało się przez nie więcej światła. Położyłem swoje ciało w sianie i otworzyłem puszkę piwa, wypijając prawie połowę z niej.
- Jestem zjebany. - jęknąłem do siebie. - Pieprzyć moje życie i wszystko co w nim się znajduje. Nie zasługuję na dziewczynę. Nie zasługuję na żadne gówna związane z nią. - wziąłem kolejny łyk napoju. Łzy zaczęły spływać na moje obolałe kości policzkowe. - Tak cholernie przepraszam, mamo i tato. Jestem jebanym synem, który życzył wam śmierci. Zasługuję na to gówno, prawda? Bóg trzyma mnie przy życiu, abym się męczył, prawda? Więc mogę zrozumieć, jak cholernie moje życie jest do dupy. Potrzebuję was ze mną. Potrzebuję was. - podciągnąłem nosem, wypijając resztkę piwa. 
Położyłem się na kilka minut, aby zdać sobie sprawę, co robię. Jestem Jay Bieber, koleś, którego wszyscy w szkole Stratford Northwestern Secondary School bali się. Dopóki moi rodzice żyli, nigdy nie płakałem. Co robiłem w opuszczonej stodole, płacząc i pijąc piwo? To nie byłem ja. To była moja słabość z przeszłości. 
Otarłem łzy z oczu, kierując się do wyjścia ze stodoły. Wszedłem na kamienny szlak, prowadzący do dęba. Wokół mnie nie było nic oprócz domów, drzew i nowych stajni dla koni. Dochodząc do drzewa, usiadłem plecami do niego. Wytarłem ostatnią łzę z oka po czym zobaczyłem krok przede mną coś monumentalnego. Na szlaku , w cemencie, znajdowały się dwa małe odciski dłoni, a nad nimi dwa większe, które mówiły "Mama" i "Tata". Przesunąłem nogi, a następnie zobaczyłem, że mniejsze odciski mówią "Damien" i "Justin". 
Miejsce, w którym kiedyś mieszkałem. Miejsce, w którym dorastałem. 
Wspomnienia, w których nasza rodzina bawiła się podczas złotych dni, pojawiły się w moich oczach. Rodzinne gry w baseballa, wyścigi, jazda na rowerze, wszystko wydarzyło się tutaj. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tutaj byłem, ale wiem, że wszystko tutaj było ważne w pewnym momencie mojego życia. Od śmierci rodziców? Był to pierwszy raz, kiedy chciałem ponownie zagrać w piłkę. 
Wstając, zgniotłem ręką puszkę od piwa, a następnie wyrzuciłem ją obok drzewa. Biegnąc za stodołę, znalazłem metalowy kij bejsbolowy, pokryty błotem. Napięcie chwyciłem go w ręce, rozbijając każde okno w stodole. Jedno po drugim. Dysząc, upewniłem się, czy każda szyba została rozbita. To był jedyny sposób, aby pozbyć się krwawych, traumatycznych wspomnień. 
Chrząkając, rzuciłem kij na kilka drzew. Upadłem na kolana, a następnie na plecy i rozłożyłem swoje ciało na trawie, czując zmęczenie. Spojrzałem w niebo w zdezorientowaniu, nie wiedząc co ze sobą zrobić. 

Chloe Romano's POV: 
Cztery godziny minęły, a Justin jeszcze nie wrócił. Zostawił swój telefon. Nie miał możliwość kontaktowania się przez cały ten czas. Miałam nadzieję, że niedługo się to skończy. Byliśmy w rozterce. Justin bardzo często się gniewał i po prostu nie wiedział jak kontrolować siebie, pozostawiając mnie w osłupieniu. Leżałam w łóżku Justina, milcząc, byłam wdzięczna, że przynajmniej mam prysznic. Czując się trochę pocieszona, wciąż nie wiem, gdzie stoję w całej tej sytuacji. Być może Brad miał rację. Być może Justin naprawdę się mną nie przejmuje. Być może zostawił mnie na zawsze. 
Nagle usłyszałam kroki, wędrujące po domu. Miałam nadzieję, że Justin w końcu wrócił. Zmienił zamki, więc nikt inny nie mógł się tutaj dostać. 
W podnieceniu wyskoczyłam z łóżka i zeszłam po schodach, mając nadzieję, że wkrótce go zobaczę. Nikogo nie widziałam. Może miałam urojenia. Było to dziwne, ale przyjemne uczucie. Nie mam pojęcia, jak to wytłumaczyć. Chciałam tylko wiedzieć, czy Justin wrócił czy nie.
- Justin? - zawołałam, stając na środku kuchni.
Czując parę rąk, uśmiechnęłam się do siebie. Zadowolenie zostało odebrane, kiedy poczułam, że ręce zacisnęły się mocno wokół mojego brzucha, obejmując moje usta. Moje oczy zostały związane szmatką. Próbowałam krzyczeć, ale zaczęłam czuć jak z moimi ustami stało się to samo. Nagle przez moje ciało przepłynęła fala gorąca. Nie wiedziałam ani jednej rzeczy. Zaczęłam czuć się wynoszona z domu. Usłyszałam otwierające się drzwi furgonetki, wiedząc, że znajdę się w jej środku. Słysząc zamykające się drzwi, kopałam wokół, próbując się bronić przed każdym, kto mógłby znajdować się w pobliżu mnie. Moje ciało było przytrzymywane. Wzięłam ostatni głęboki oddech, zdając sobie sprawę, że nie mogłam nic poradzić.
Mój sens wszystkiego zaginął. A co jest najlepsze? Może Justin po prostu nie skończył ze swoją złością. 
Kto wie?

Płaczę, płaczę, płaczę, płaczę. 


Więc mam dla was kilka dobrych wiadomości. Wszystko wraca do normy, czyli rozdziały codziennie i koniec z chamskimi odpowiedziami na asku((tak bardzo przepraszam)). Przysięgam, że wszystko naprawię. Nie zostawiajcie mnie, kocham was, do zobaczenia! 

Follownijcie na twitterze naszą Chloe i naszego Jaya.

ZAPRASZAM WAS SERDECZNIE NA ŚWIETNE TŁUMACZENIE OPOWIADANIA WHEN EVIL TAKES OVER JEST NAPRAWDĘ WSPANIAŁE I WARTO PRZECZYTAĆ.

62 komentarze:

  1. pierwsza ! hah :)
    Idę czytać xxx
    @steally

    OdpowiedzUsuń
  2. Aodkdndsnbf :* uwielbiam to!

    OdpowiedzUsuń
  3. nieeeeeeee;c niech on tylko nie pomyśli, że ona odeszła... niech się dowie, że ją porwali ;( BŁAGAM

    OdpowiedzUsuń
  4. BOŻE, BOŻE... MYŚLAŁAM, ŻE IM SIĘ UŁOŻY.. A TU BUM! PORYWAJĄ CHLOE. SZALEŃSTWO NORMALNIE.
    DZIĘKUJĘ CI, ZA TŁUMACZENIE TEGO :) :*
    @hejtujbicz

    OdpowiedzUsuń
  5. Porwali ją?! ;c @Justeliaa

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham to tŁumaczenie . Kocham Cię za to , że tŁumaczysz to opowiadanie . I nie martw się nikt Cię nie zostawi . :)
    Jesteś najlepsza .

    OdpowiedzUsuń
  7. Intuicja mi coś mówi, że to Brad ma coś wspólnego tym nagłym porwaniem.... Justin to na pewno nie będzie. Hm... A rodziła jak zwykle jest niesamowity !

    @IgrzyskaSmierci

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział niesamowity! Gdzie ten Justin no! Ja też coś czuje że to Brad ale do końca pewna nie jestem! Ciekawe niemogę się doczekać następnego <33333333333

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział, bardzo fajnie tłumaczysz :)

    OdpowiedzUsuń
  10. boze cudowny,dawaj nastepny!

    OdpowiedzUsuń
  11. O kurcze :o Nie wierzę!



    http://your-hope-for-life.blogspot.com
    Blog o Justinie oraz Michelle. Akcja rozgrywa się zarówno w poprawczaku, jak i poza nim. Historia pełna przemocy i miłości. Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Kto mógł ją porwać? :o

    underworld-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam nadzieję że Justin ją znajdzie ! Niecierpliwie czekam na następny ! ; *

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeju, nieee! Czekam na następny z niecierpliwością :c

    OdpowiedzUsuń
  15. awwwww piękne! ♥
    ale końcówka, czemu zabrali Chloe, a mogło być tak pięknie!
    do jutra ♥
    @ShawtyManeJB98

    OdpowiedzUsuń
  16. Hskcosjakdkslaoskxl *____* czekam na nn <3

    @luvmynika

    + www.life-is-life-try-smile.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. gbvcxkjnmvdawyhfaskjnhbehgdmgvdfhgjd . Już nie mogę się doczekać ... Ja już chyba się domyślam, kto ją porwał.. No ale i tak nie mogę się doczekać! I GDZIE DO CHOLERY JEST JUSTIN, KIEDY JĄ PORYWAJĄ? ON BY DO TEGO NIE DOPUŚCIŁ. TAK MI SIĘ WYDAJE ...

    OdpowiedzUsuń
  18. AETGFHLKMJHGFRDESXCVBNJ. *.*
    czekam na następny rozdział. xx

    OdpowiedzUsuń
  19. a już miałam nadzieje, że będą żyć szczęśliwie :(

    OdpowiedzUsuń
  20. czyżby Damien, a może Brad? :O kuuurde..

    OdpowiedzUsuń
  21. ejjjjjjj, a było tak pięknie ;c
    nie przejmuj się, Tobie wybaczymy wszystko <3
    / @im15bitch

    OdpowiedzUsuń
  22. teraz to będzie akcja :D :D

    OdpowiedzUsuń
  23. kto znowu porwal Chloe :o
    nie martw sie, nie zamierzamy Cie opuszczac! kc

    OdpowiedzUsuń
  24. o boże, co się dzieje?! ;o

    OdpowiedzUsuń
  25. ROZDZIAŁ AHDGASHGDJASGDJGASJDH *________* I to piękne uczucie, że jutro będzie następny ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  26. nie opuścimy cię !!! <333 Pisz, pisz :D Zajebisty rozdział :D Czekamy na kolejne tłumaczenie ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Skąd pomysł że cię zostawiliśmy, osobiście wchodziłam tu kilka razy dziennie <3

    OdpowiedzUsuń
  28. Boze znowu Chlo zostala porwana :o moze to Damien? Jezuuu....

    OdpowiedzUsuń
  29. Wszystko sie im pierdoli, tak mysle .-. Uh. . @GrandMcBer

    OdpowiedzUsuń
  30. omg, omg ciekawe kto porwał Chloe. Ciekawość mnie zje w nocy.
    Miłego tłumaczenia :)
    @heartforbiebss

    OdpowiedzUsuń
  31. No wiedziałam, że jest za dobrze... Dlaczego oni nie mogą po prostu być szczęśliwi? Dlaczego?! Tak bardzo na to zasługują.. ehhh
    Dziękuję Ci za rozdział i cieszę się że do nas 'wróciłaś' :)
    Nie mogę się doczekać kolejnego :)
    Kocham Cię <3

    @aania46

    OdpowiedzUsuń
  32. *.* Zajebistyy . Ojejuuu co ten Justin zas robi?! -.- I jeszcze ktos ja znowu porwal . Ehh . Ale przynajmniej jest ciekawie xd Czekam : ******

    OdpowiedzUsuń
  33. EXTRA rozdział!!!! i końcówla *.* !!! zauważyłam,że często zmieniasz tło :p

    OdpowiedzUsuń
  34. boże zawał ;o

    OdpowiedzUsuń
  35. super, tylko co będzie z Chloe?!
    Jesteś najlepsza za to że codzinnie dodajesz rozdziały! naprawde, mało osób tak robi! kc <3

    OdpowiedzUsuń
  36. Kocham to opowiadanie. Poprzedni rozdział był poprostu cudowny. Pełen romantycznych momentów a ten jest jego przeciwieństwem o 180 '. Jestem tak cholernie ciekawa jak dalej potoczą się losy Chloe i Justina. Czy uratuje ją ? Czy w końcu będą mogli być razem bez żadnych przeszkód ? Czy w końcu zaakceptują to że oboje na siebie zasługują i są dla siebie przeznaczeni ? Dziękuję autorce za to opowiadanie. Dziękuję Wam za to że je tłumaczycie. Dziękuję za to że znalazłyscie je w internecie i wpadłyscie na pomysł tłumaczenia opowiadania. Dziękuję z całego serca. Wierna czytelniczka, zakochana w tym opowiadaniu @irresistible_66

    OdpowiedzUsuń
  37. AAAAAAAAA świetny rozdział! Mi nie będzie przeszkadzać jeżeli będą pojawiały się co pare dni, nie trzeba codziennie bo wiadomo, że to zajmuje trochę czasu. Ale dziękuję za Twoja poświęcenie! :)


    /@carolina687

    OdpowiedzUsuń
  38. oczywiście że jesteś najlepszą. ciebie nie da się nie kochać jesteś taka cudowna i nawet dla tych co cię wyzywaja jesteś miła i za to cię kocham :-).

    OdpowiedzUsuń
  39. Cudowny ten rozdzial. Tak strasznie szkoda mi Justina, te jego rany, i to w jaki sposob opisalas jego bol, wszystko sprawia, ze mi tez juz wszystko sprawia cierpienie. Z drugiej strony, to troche niesprawiedliwe, ze w momencie kiedy Chloe chciala mu pomoc i sie o niego zatroszczyc on tak po prostu sie wkurzyl i wyszedl. Nie rozumiem i raczej ciezko bedzie mi to zrozumiec, bo nie przywyklam do takiego zachowania xd Mam ogromna nadzieje, ze Chloe jednak nic sie nie stanie , i osoba , ktora ja porwala nie okaże sie jakims kompletnym tyranem czy gwalcicielem xd
    No nic. Strasznie sie ciesze, ze wracasz do codziennego pisania rozdzialow. Juz nie moge doczekac sie kolejnej czesci rozdzialu ;D

    Pozdrawiam i zycze weny *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona tylko tłumaczy Agterlight ;)

      Usuń
  40. Bardzo Dziękuję Ci za to, że tak ślicznie wszystko tłumaczysz ! WŁAŚNIE ZA TO CIĘ KOCHAM I NIE PRZESTANĘ !!! nie przeszkadzało mi jak rozdziały były co parę dni ale żeczywiscie to że będą codziennie to dobra wiadomość :D Dziękuję Ci za to że nadal tłumaczysz Afterlight <3

    OdpowiedzUsuń
  41. JEZU ! Kocham cię za to że tłumaczysz tak ładnie : )
    Czekam na kolejny Rozdział : )

    OdpowiedzUsuń
  42. kolejne kłopoty nadciągają... :) czekam na następny odcinek :) x

    OdpowiedzUsuń
  43. TAKI TAM MINI ZAWAŁ NA KOŃCU XD cieszę się, że codziennie bd

    OdpowiedzUsuń
  44. omg ciekawe co dalej osdjfsdlkflsdjflsdf

    OdpowiedzUsuń
  45. Wow. Emocje, teraz jestem ciekawa co się stanie. Śliczny wygląd bloga, naprawdę. Wszystko idealnie, tłumaczenie też jest niesamowite. Mam nadzieję, że szybko pojawi sie nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  46. cholera. po jaką cholerę znowu zabierają chloe? i kto to robi? w ogóle jestem ciekawa co zrobi justin jak ogarnie, że porwali chloe. czekam na następny <_{

    OdpowiedzUsuń
  47. Wydaje mi się, że to jej brat chce ją zabrać do domu.
    Czekam na nn. <33

    OdpowiedzUsuń
  48. Nie mogę się doczekać co będzie dalej ;** Czekam na następny ♥ !

    OdpowiedzUsuń
  49. Co się stało??? o.O NN xx

    OdpowiedzUsuń
  50. CUDOWNY ROZDZIAŁ! PROSZĘ CIĘ INFORMUJ MNIE NA TT----> @madeincanada95

    OdpowiedzUsuń
  51. ojacieżpierdziele!!!!!!!! co za końcówka! kurwancka! co się dzieje! gdzie jest Justin ja się pytam!!! omg asdfghkjfd
    @niallermyboss

    OdpowiedzUsuń
  52. o krotki ten rozdzial.ciekawa jestem kto ją porwal

    OdpowiedzUsuń
  53. Khshsksgeiedgjsgehedgisshjagsajhssjgdiadsjvdueiwe jezu a jak to ktoś od barda albo brat justina :o NIEEEEEEEEE ONI MUSZĄ BYĆ RAZEM! NIE ma innej opcji!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  54. my Ciebie tez kochamy <3

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.