22. "Nie są tego warci..."

Chloe Romano's POV:
Byłam zaskoczona myślą, że w tym mieście znajduje się jeszcze ktoś delikatny. Przebywałam tutaj, będąc celem dla wszystkich, w tym dla Justina. Byłam w szoku, że ktoś chce przywitać mnie z szeroko otwartymi ramionami. Nie chciała wycelować we mnie broni, czy niestosownie mnie przezywać. W rzeczywistości, miałam dość przezywania mnie, po prostu nie chciałam mieć do czynienia z tymi ludźmi.
Powodem, przez który podejrzewałam Violet Noir był fakt, że chciała, abym czuła się, jak u siebie w domu. Nie rozumiem dlaczego tak mnie traktowała. Wiedziała, że Chloe Romano była celem Venom numer jeden, więc dlaczego nie chciała mnie skrzywdzić, jak reszta gangu? Mój umysł nie mógł tego pojąć.
Uniosłam wzrok i zobaczyłam Violet, pochylającą się nad moim osłabionym ciałem. Górowała nade mną. Była o cal ode mnie wyższa. Miała piegi w okolicach nosa i uśmiech, który rozjaśniał cały pokój. Miło było zobaczyć iż ktoś tutaj do mnie się uśmiecha, ale w tym momencie to było absurdalne. Nie miałam pojęcia, jak się zachować.
- Oh nie, kochanie. - zachichotała pogodnie Violet, napełniając otoczenie pozytywnością. - Nie jestem jak inni.
- Co masz na myśli? - spytałam, idąc w przeciwnym kierunku. Weszłam do salonu i podeszłam do kanapy. Zobaczyłam znajomy koc z kanadyjską flagą, chwyciłam za jego końce i złożyłam go w idealny kwadrat. Usiadłam na stoliku przed kanapą, obok popielniczki w schludnej pozycji.
Dom był oficjalnie czysty i wrócił do normy.
- Mam na myśli, że to iż jestem powiązana z gangami nie znaczy, że zamierzam coś ci zrobić. - wyjaśniła, naciskając na każde słowo, abym mogła usłyszeć ją wyraźnie, podczas gdy stała w drugiej części pokoju.
Zrobiłam krok w stronę kuchni i zobaczyłam Justina, który opierał się o ladę, gryząc jabłko. Przeżuwał bardzo głośno.--Tak głośno, że mogłam go usłyszeć w drugiej części kuchni. Zignorowałam to i stanęłam przed Violet, patrząc prosto w jej niebieskie tęczówki. Myślałam, że brak kontaktu wzrokowego podczas rozmowy jest brakiem szacunku. Jej oczy były jasne i przyjazne.
- Jestem po prostu zszokowana, ponieważ wszyscy w tym mieście koniecznie chcą coś mi zrobić. - powiedziałam, trzymając ręce przy sobie.
- Nie ja, Jay też nie i jestem pewna, że mój drugi brat Nick też nie ma z tobą problemu. - przechyliła głowę na bok, unosząc swoje doskonale nawilżone różowe usta w uśmiechu. - Jest całkiem wyluzowany.
Odetchnęłam z ulgą, przenosząc całe swoje skupienie na Nicka. Wcześniej, kiedy członkowie gangu zaatakowali mnie i Justina, Nick był jedyną osobą, która stała z boku i zajmowała się swoimi sprawami. Okazało się, że on i Violet są ze sobą związani. Dean jest zupełnie inny, nie rozumiem. Dean jest tak zły, ponury i brutalny. Violet jest miła, przyjazna i uprzejma.
Nie widzę między nimi żadnego powiązania.
- Jestem zmieszana. Dean i Nick są twoimi braćmi? - spytałam, chwytając za kosmyk włosów po czym schowałam go za prawe ucho.
- Z Nickiem jestem związana przez krew, a Dean to mój przyrodni brat. - spuściła głowę w zakłopotaniu, jakby wiedziała co Dean mi zrobił. - To działo się dwa lata.
- Więc... - mój głos się wyłączył.
- Wiem, co Dean ci zrobił... - mruknęła, złączając dłonie. - Przepraszam, że musiałaś przez to przejść. W każdym razie, muszę już iść. - powiedziała przepraszającym głosem. - Jeśli zaraz nie będę w domu rodzice mnie zabiją! - pisnęła, lekko marszcząc brwi. Sięgnęła do mnie, mocno mnie przytulając. Zapach świeżo upieczonych ciasteczek dostał się do mojego nosa. Szybko mnie puściła, biegnąc do Justina, aby zaatakować go uściskiem. Zaskoczony, owinął wokół niej ramiona, wypuszczając z siebie śmiech po czym zamknął usta.
- Dzięki za ciasteczka! - Justin krzyknął w jej ramię. Puściła go, biegnąc do drzwi.
- Nie ma za co. - uśmiechnęła się słodko. Otworzyła drzwi i wyszła z domu. Po tym, jak drzwi się zamknęły, spuściłam głowę, myśląc o tym, co wydarzyło się w przeciągu ostatnich dni. Te myśli nie chcą opuścić mojego umysłu. To pokazuję, jak bardzo byłam przerażona. Nie mogę się do tego przyznać.
- Violet naprawdę chce dobrze. - Justin wrzucił ogryzek od jabłka do kosza. Usłyszałam stuknięcie, sygnalizujące, że jabłko do niego wpadło.
- Pewnie tak... - mruknęłam, pochylając się nad zlewem. Chwyciłam szklankę, z której piłam i zaczęłam myć ją czerwoną ścierką. - Ale mam problemy z zaufaniem.
Szklanka została wyrwana się z mojej ręki. Spojrzałam na lewo i zobaczyłam Justina, wycierającego ją.
- Zupełnie cię rozumiem.
- Dziękuję. - zaczęłam iść w przeciwnym kierunku, chwytając wszystkie moje włosy w garść, a następnie pozwoliłam im ponownie opaść na moje plecy. Oparłam się plecami o ścianę, patrząc jak Justin starannie umieszcza kubek w szafce.
- Więc, zastanawiałem się... - podszedł do mnie, kładąc swoją lewą rękę na mojej głowie, wbijając we mnie swoje oczy. - Chcesz ze mną pojechać do sklepu? To zajmie kilka minut. Muszę kupić kilka nowych naboi.
- Naboi? - spytałam zszokowana. Zmarszczyłam brwi, przypominając sobie, co Justin robi w życiu.
- Tak, do moich broni. - uśmiechnął się.
- Jestem taka śpiąca. - jęknęłam, patrząc w ziemię, a następnie z powrotem spojrzałam mu w oczy. - Chcę po prostu rzucić się na łóżko.
- Daj spokój. Wiesz, że nie zostawię cię tutaj samej. To nie potrwa długo. - owinął rękę wokół moich pleców, chwytając mnie w pasie. Poczułam ściśnięcie w żołądku przez jego dotyk. - Plus, nie chcę iść sam. - posłał mi uśmiech. Nie mogłam się powstrzymać i odwzajemniłam jego uśmiech.
- Dobrze. Pójdę. - zarumieniłam się.
Masował palcami moją talię, delikatnie muskając mój policzek. Następnie zabrał ode mnie rękę i wziął kluczyki do auta. Słyszałam, jak kluczyki wydały dźwięk, kiedy wrzucił je do kieszeni spodni.
- Mogę wziąć swoją kurtkę z twojego pokoju? - wskazałam w kierunku górnego piętra. - Możesz już odpalić samochód. - zacisnęłam usta, skręcając w stronę schodów.
- Pośpiesz się, jeśli chcesz iść szybko spać. - położył rękę na klamce od frontowych drzwi, wychodząc z domu.
- Dobrze. - weszłam po schodach, idąc do jego pokoju. Słyszałam, jak drzwi na dole się zamykają, co oznaczało, że Justin poszedł odpalić auto. Podeszłam do łóżka, aby wziąć moją czarną skórzaną kurtkę i wciągnęłam ją na siebie. Zbiegłam na dół po schodach, czując powiew wiatru, kiedy wyszłam z domu.
Justin Bieber's POV:
Spojrzałem w prawo i zobaczyłem Chloe, pędzącą wzdłuż ścieżki do auta. Dysząc, otworzyła drzwi, usiadła i zamknęła je za sobą, zapinając pasy bezpieczeństwa. Była bardzo niespokojna i nie potrafiła złapać tchu. Musiałem robić to, co jej obiecałem. Mam na myśli, że nie mam zamiaru spuścić jej z oczu.
Odjechałem, jadąc w kierunku centrum miasta. Słyszałem ryk silnika, który był muzyką dla moich uszu. 1967 Dodge Charger zawsze był moim wymarzonym autem. Zrobiłem wszystko, aby go zdobyć. Kiedy tylko go dostałem wziąłem go do sklepu, aby go odnowić. Większość ludzi uważa iż jestem nienormalny, bo mam tak stary samochód. Ja natomiast po prostu uważam, że jest klasyczny.
Na dodatek w aucie była piękna dziewczyna, siedząca obok mnie.
Było jak w ponury wieczór. Słońce się ukrywało. Wydawało się, że na zewnątrz nie ma nikogo. Czułem, jakby zaraz miało się rozpadać. Nie byłem na to przygotowany, ale nie zdziwiłbym się, gdyby zaczął padać ulewny deszcz, kiedy bylibyśmy na zewnątrz.
- Co robiliście z Violet w łazience? - mruknęła Chloe, patrząc na mnie swoimi dużymi szaroniebieskimi oczami. Wyglądały prawie, jak pochmurne, szare niebo.
- Nieważne. - pokręciłem głową, trzymając oczy na drodze.
- Mam na myśli, że jeśli wy dwoje rozmawialiście w łazience na osobności to źle... - przerwała. Spojrzałem w dół na jej kolana i zobaczyłem, że jak zwykle bawi się palcami. Nie rozumiem, dlaczego to robiła. Wydawało mi się, że to przez to iż jest zdenerwowana, lub po prostu miała taki zwyczaj.
- Chcesz wiedzieć wszystko. Prawda? - spojrzałem na nią, a następnie ponownie wlepiłem wzrok w ulicę. Lewą rękę trzymałem na kierownicy, a drugą opierałem na podłokietniku.
- Rozmawialiście o mnie? - spytała.
- Nie powiem. - pokręciłem głową, skręcając kierownicę w prawo.
To mnie wkurza...kiedy dziewczyna chce wiedzieć po prostu wszystko, co dzieję się w moich myślach. Jest kilka rzeczy, które jak na razie powinny zostać prywatne. Fakt, że ją lubię, nie oznacza, że muszę się przed nią spowiadać. Kurwa mać...jest pierwszą dziewczyną, do której coś poczułem. Violet miała szczęście, ponieważ się tego dowiedziała. Chodzi po prostu o to, że nie mam pojęcia, jak powiedzieć o tym Chloe.
Cholera, powiedzenie jej, że zależy mi na niej było, jak wrzód na dupie. Kolejnym wrzodem na dupie będzie, kiedy całe miasto dowie się, że ja, Jay Bieber podkochuję się w dziewczynie. Najgorsze będzie, kiedy Venom się o tym dowiedzą. Zwłaszcza po tym, jak miałem skończyć z życiem Chloe. Teraz nigdy nie mógłbym tego zrobić.
- To musi być naprawdę ważne. - stwierdziła, opierając łokieć na parapecie.
- To była prywatna rozmowa, Chlo. Koniec. - jęknąłem. - Nie dotyczyła ciebie.
Nie odpowiedziała. Zobaczyłem, że wywróciła oczami, starając się, jak najlepiej nie zasnąć.
Reszta jazdy polegała na nieodzywaniu się Chloe i moim prowadzeniu. Mogłem usłyszeć tylko dźwięk, ryczącego silnika i grzmotów w oddali. Modliłem się, aby deszcz nie padał, dopóki nie wejdziemy do sklepu i wrócimy do domu.
W końcu, w ciągu 5 minut dojechaliśmy do sklepu. Byłem rozdarty. Nie wiedziałem czy pozwolić Chloe iść ze mną, czy zostawić ją na zewnątrz.
Właściciel sklepu był fajnym gościem. Był dla mnie jak brat. Brat, który nie pobije mnie, nie przekupi, ani nie będzie grozić utratą życia, kiedy zrobię coś nie po jego myśli. Znał mnie jako Jay Bieber, facet, który nigdy nie był widziany z kobietą, chyba, że zabierał je do łóżka. Nie chcę, aby myślał, że Chloe jest jedną z takich dziewczyn. Zależało mi na niej i nie chciałem, aby właściciel sklepu zranił ją jakimś niestosownym komentarzem.
Zatrzymałem auto, wyciągając kluczyki ze stacyjki. Wrzuciłem je do kieszeni i wysiadłem z samochodu. Na zewnątrz poczułem wilgotną atmosferę, podszedłem do drzwi Chloe, otwierając je. Wysiadła, patrząc mi w oczy. Jej włosy rozwiewał wiatr, stanęła i skrzyżowała ręce, nie mając pojęcia, w którą stronę iść.
- Zostań na zewnątrz. - rozkazałem jej. - Wrócę za chwilę.
Z tym, podszedłem do drzwi sklepu, mając nadzieję, że to faktycznie zajmie tylko minutę.

Chloe Romano's POV:
Byłam zmieszana, dlaczego Justin chciał zostawić mnie na zewnątrz, po tym, jak obiecał, że nie spuści ze mnie oka. Miał skupiać cały wzrok na mnie. Przysięgał, że nigdy nie pozwoli, aby stała mi się krzywda i, że nie złamie tej obietnicy. Nie rozumiem, dlaczego kazał zostać mi na zewnątrz.
Kątem oka, ujrzałam dwóch wysokich facetów w wieku Justina, idących w moją stronę. Obaj mieli bezrękawniki i czarne włosy. Włosy jednego z nich były uniesione, a drugiemu opadały na czoło.
Zatrzęsłam się ze strachu, nie znając zamiarów tych facetów. Spuściłam wzrok na chodnik, starając się zachowywać cool. Ściskało mnie w żołądku. Nie miałam pojęcia, co zrobić. Nie mogłam zlekceważyć tego, co Justin kazał mi robić. Wiedziałam, jak bardzo wybuchowy był. Kiedy tylko się zacznie wściekać, nie może tego powstrzymać. Trzeba wypróbować mnóstwo sposobów, aby go uspokoić. W jego przypadku działał pocałunek lub seksualna przyjemność.
Faceci powoli podchodzili do mnie bliżej, i bliżej. Ich kroki stawały się coraz głośniejsze. Zaczęłam myśleć nad tym, co z nimi zrobić. Modliłam się, aby Justin wrócił szybciej. Ci kolesie wyglądali podejrzanie. Ich oczy były skierowane na mnie. Odwróciłam głowę w przeciwnym kierunku, wtykając nos w swoje ramię, pokazując, że nie chcę mieć z nimi nic wspólnego.
- Hej, skarbie. Nie widziałem cię tutaj wcześniej. - zaśmiał się facet z tłustymi włosami. Oboje byli obok mnie. Pochyliłam głowę w dół, pokazując, że mi przeszkadzają.
Justin, proszę, pośpiesz się.
- Skąd jesteś? Jesteś tutaj nowa? - spytał drugi facet. Skinęłam lekko głową, czując ścisk w gardle.
- Co robisz tutaj tak późno? - koleś z tłustymi włosami położył palec pod moją brodą, unosząc moją głowę do góry. Zmusił mnie, abym spojrzała mu w oczy. Zamknęłam oczy w sprzeciwie.
Czując opór jego dotyku, odwróciłam głowę w kierunku sklepu z bronią, czekając aż Justin wyjdzie.
- Ja-ja- wyjąkałam, przerywając.
Kątem oka zauważyłam, że Justin spokojnie wychodzi ze sklepu. Natychmiast spojrzał w moją stronę, aby sprawdzić czy nadal stoję na zewnątrz. Zauważył dwóch facetów, nękających mnie. Jego twarz poczerwieniała ze wściekłości.
- Co ty, do cholery robisz? - splunął Justin. Skrzywił się, wyciągając pistolet z tylnej kieszeni, kierując go w stronę dwóch kolesi.
Nagle poczułam nos pistoletu przykładanego do lewej strony mojego brzucha. Jęknęłam, czując jak mnie dotyka. Czułam, jak moja szyja została chwycona od tyłu. Moje serce się zatrzymało.
Znowu, jestem celem śmierci. Wiedziałam, że to nie koniec, nawet po tym, jak Justin obiecał, że będzie mnie chronić. Niemożliwością jest chronienie mnie. Codziennie dzieje się coś innego. Może muszę się do tego przyzwyczaić. Ja i Justin nigdy nie mogliśmy zostać sami, jeśli chcieliśmy, aby było dobrze. Nawet na ułamek sekundy.
- Nie ruszaj się, bo wystrzelam jej wnętrzności na zewnątrz. - jeden z kolesi zagroził. Czułam, jak łza pojawia się w moim prawym oku i spływa w dół mojego policzka. Przerażona zamknęłam oczy, obawiając się, co będzie dalej.
- Proszę, pozwól mi odejść. - wyszeptałam w przestraszeniu.
- Zrań ją, a umrzesz boleśnie. Pamiętasz, co zrobiłem twojemu małemu przyjacielowi? - moje oczy otworzyły się w zaskoczeniu przez to, że Justin znał tych ludzi. Poruszył brwiami, przysuwając pistolet bliżej nas trzech. - Hmmm?
Automatycznie, puścili mnie. Podeszłam do Justina, czując jak obejmuje mnie w tali, przyciągając mnie do siebie tak bardzo, jak może. Starał się pokazać im, że należę do niego i nikogo innego. Wolną ręką schował broń do tylnej kieszeni.
- Aww, spójrz, Jay Bieber staje się przy tej dziewczynie taki miękki. - gruchał facet z dłuższymi włosami.
- Myślę, że śmiało mogę nazywać cię nieudacznikiem. - warknął dzieciak z tłustymi włosami. Justin wyciągnął pistolet, kierując go na niego.
- Zamknij się! - Justin krzyknął na całe gardło. Żyły pojawiły się na jego szyi. Zaczął nagrzewać się ze wściekłości.
- Nie są tego warci, Justin. - wymamrotałam do niego, klepiąc jego ramię. - Chodźmy.
- Nie pozwolę im tak łatwo odejść. Dotknęli cię, kurwa. To nie jest w porządku. - puścił mnie, delikatnie chwytając za moją koszulkę. Lekko odepchnął mnie za siebie. Uniosłam wzrok i zobaczyłam, jak podchodzi bliżej facetów.
Koleś z dłuższymi włosami cofnął się. Drugi inteligentnie się uśmiechnął do Justina. Kiedy Justin zobaczył jego uśmiech, zacisnął swoją lewą dłoń i uderzył go prosto w nos, co spowodowało, że facet upadł prosto na ziemię. Szybko z jego nosa zaczęła lecieć krew...
- Ty skurwysynie! - zawrzał facet z krótszymi włosami, ścierając krew z górnej wargi. Cała jego ręka była pokryta krwią, a ona nadal tryskała z jego nosa.
Drugi koleś dostrzegł mnie i zaczął iść w moim kierunku. Pisnęłam w przerażeniu, nie wiedząc, do cholery, co zrobić dalej. Wkrótce zobaczyłam Justina, kopiącego go w jaja, nie raz, ale dwa razy, zostawił go, przerywając zabawę na moment. Westchnęłam na widok Justina, podchodzącego do faceta z krwotokiem nosa. Justin złapał go za kołnierzyk, stając nad jego nieruchomym ciałem.
- Nigdy więcej nie nazywaj mnie nieudacznikiem. - złapał go za kołnierzyk jeszcze mocniej. - Rozumiesz?
- Mówię tylko szczerą prawdę, Jay. - koleś zachichotał ponuro.
Justin zaczął go dusić obiema rękami, uderzając jego głową o chodnik. Facet próbował się uwolnić z rąk Justina, powstrzymując Justina od uderzania jego głową.
- Dość tego! Zostaw go! Justin, przestań! - krzyknęłam głośno. Justin nadal dusił kolesia, jakby mnie nie słyszał. - Odpuść, dopóki nie ma tu jeszcze policji! - pisnęłam przez łzy. - Proszę. - wykrztusiłam.
- Pilnuj swoje pieprzone usta. - Justin go puścił, powodując, że jego głowa uderzyła o ziemię. - Dotknijcie dziewczynę ponownie i jesteście martwi. Zrozumieliście? - Justin zagroził po raz kolejny, wskazując palcem na nich obu.
- Przestań! - pisnęłam, starając się, aby Justin w końcu się zamknął.
- Huh? - warknął do faceta, nie otrzymując odpowiedzi. Położyłam moją prawą dłoń na ramieniu Justina, masując je, aby się uspokoił. Po kilku sekundach, odciągnęłam rękę i przyłożyłam do siebie.
- Chodźmy. - mruknął Justin, ściskając moją dłoń, przeplatając palce pomiędzy moimi. Ściskało mnie w żołądku, ponieważ Justin po raz pierwszy chwycił mnie za rękę w miejscu publicznym.
Doprowadził mnie do strony pasażera, otwierając mi drzwi. Czekał aż wsiądę. Opadłam na swoje miejsce i zapięłam pasy bezpieczeństwa, słysząc dźwięk zamykania drzwi. Przygryzłam wargę i zobaczyłam, jak Justin wsiada do samochodu, zamyka za sobą drzwi i uruchamia silnik, wkładając kluczyk do stacyjki.
Odjechał z najbardziej przerażającym grymasem na twarzy. Zaczęłam słyszeć drobne krople deszczu, uderzające w przednią szybę, kiedy Justin odjeżdżał. Na zewnątrz było ciemno. Jedynymi ludźmi na ulicy byliśmy my. Ponura pogoda na zewnątrz zwiększała napiętą atmosferę. Twarz Justina wciąż była czerwona ze wściekłości. Nie chciałam, aby wyżył swój gniew na mnie, więc musiałam zrobić coś, aby go uspokoić.
Kątem oka, zauważyłam, jak Justin umieszcza swoją prawą rękę na kolanie. Jego lewa ręka kontrolowała kierownicę. Delikatnie położyłam rękę na jego ręce, przeplatając palce pomiędzy jego palcami, starając się załagodzić atmosferę. Jego wściekły wyraz twarzy wrócił do normalnego wyglądu. Następnie podniósł nasze splecione dłonie do swoich ust, delikatnie całując każdą z moich kostek--wszystkie pięć, jedną po drugiej.
Po czym położył nasze ręce z powrotem na swoje kolano. Pochyliłam się w prawo, opierając głowę na oknie, aby zasnąć przy dźwiękach kropel deszczu, uderzających o samochód.

Justin Bieber's POV:
Nareszcie znaleźliśmy się w domu. Jestem zdenerwowany, jak cholera, ale nie chcę, aby Chloe o tym wiedziała. Jestem pewien, że nienawidzi się cały czas kłócić. Po wszystkim, co się dzieje wie dokładnie jak załagodzić atmosferę i mnie uspokoić.
Zatrzymując samochód, spojrzałem w prawo i zobaczyłem wyczerpaną Chloe, śpiącą na siedzeniu pasażera. Wydawała się być niespokojna, jak nigdy, co sprawiało, że nie chciałem jej budzić. Uwielbiałem obserwować ją, kiedy spała. To było, jak patrzenie na piękny portret.
Dwóch facetów, z którymi mieliśmy do czynienia to dilerzy narkotyków, z którymi pracowałem w przeszłości. Dawali mi popalić, traktując mnie najgorzej. Pewnego dnia, zacząłem mieć dość tego, że dawałem im pieniądze z tego co sprzedałem. Zamordowałem ich drugiego partnera, uderzając w niego pięściami. Nikt nie podejrzewał, że to ja.
Nie wiesz, że policjanci myślą iż jestem 'niewinny'?
Cóż, żadne dowody na to, że kogoś zabiłem nie zostały jeszcze odkryte. Dopóki ich nie znajdą, jestem wolny jak ptak. Czasami, tak jak mi powiedziano, nie mogę być zbyt pewny, ale to jest to, co robię, aby zarabiać. Nie mogę z tym skończyć.
Odpiąłem pasy, otworzyłem drzwi i zamknąłem je za sobą, biegnąc wokół samochodu w deszczu. Otworzyłem drzwi Chloe, odpinając jej pasy bezpieczeństwa. Następnie chwyciłem jej ciało w ramiona, zamykając drzwi kopniakiem. Pobiegłem z nią w kierunku domu i przekręcając klamkę, otworzyłem drzwi po czym kopnąłem w nie, aby się zamknęły. Spojrzałem w dół na jej twarz i zobaczyłem, że nadal jest w głębokim śnie.
Cholera. Ta dziewczyna prześpi wszystko.
Szybko przeszedłem przez kuchnie, wchodząc po schodach.
- Puść mnie. Nie masz siły po bójce. Mogę chodzić. - jęknęła, kiedy byłem na połowie schodów. Spojrzałem w dół i zobaczyłem jej na wpół otwarte oczy, mrugające na ułamek sekundy.
Zaśmiałem się cicho.
- Nie możesz nawet otworzyć w pełni oczu podczas rozmowy ze mną. W porządku, kochanie. - wszedłem po schodach i skręcając w prawo, pchnąłem drzwi od swojej sypialni. Położyłem ją na pościelonym łóżku.
- Pozwól mi ściągnąć buty. - szepnęła słodko, zrzucając z nóg swoje czarne sandały na podłogę. Położyła nogi z powrotem na łóżku, pozwalając mi przykryć ją kołdrą. Szybko zamknęła oczy, odwracając ciało w przeciwnym kierunku do mnie.
Pokierowałem się do łazienki, aby oczyścić swoje rany na dłoniach.
Chloe Romano's POV:
Usłyszałam szum wody, wylewającej się z kranu. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Justina w łazience, próbującego oczyścić swoje cięcia. Wstałam z łóżka, zdając sobie sprawę, że miałam na sobie wszystkie swoje ubrania. Ściągnęłam je z siebie, zostawiając na sobie stanik i majtki. Podeszłam do szafy Justina, aby sprawdzić czy ma jakąś koszulkę, którą mogłabym ubrać. Znalazłam białą koszulkę z dekoltem w kształcie V, a następnie ściągnęłam ją z wieszaka. Ubrałam ją na siebie, upewniając się, że Justin mnie nie zobaczył.
Podeszłam na palcach do łazienki i ujrzałam Justina pochylonego nad umywalką w jego szarych bokserkach i bez koszulki, opryskującego zimną wodą swoją twarz. Wytarł ją średniej wielkości ręcznikiem, a następnie poklepał ręce białym, długim ręcznikiem.
- Potrzebujesz w tym pomocy? Mogę pomóc. - zasugerowałam. Skinął głową i uniósł brwi, będąc zaskoczony tym, że stoję w drzwiach. - Kiedyś pomagałam w tym Bradowi, wiesz.
- Czuję się dobrze, Chloe. Naprawdę. - otrzepał ręce. - To nie była prawdziwa bójka, czy cokolwiek. Mam tylko lekkie zadrapania.
- Dobrze. - powiedziałam cicho, stojąc w drzwiach, czekając aż skończy robić to, co chciał zrobić.
Doszłam do wniosku, że Justin był naprawdę silnym facetem. Przez cały dzień przeszedł takie gówno, a na koniec dnia, mówił, że wszystko w porządku. Mógł z łatwością wziąć dwóch facetów i zupełnie ich zabić, lub powalić na ziemię. Był o wiele mniejszy i bardziej niewinny niż ludzie, którzy mu dokuczali, ale jeśli go zdenerwujesz, może cię zaskoczyć. To było zdumiewające, że pobił dwóch kolesi po to, aby mnie chronić.
Byłam przyzwyczajona, że robi to dla mnie Brad i nikt inny. Czułam się nieco wyjątkowo.
Odcięłam się od swoich myśli, kiedy ktoś owinął rękę wokół moich pleców. To był Justin, który mocno mnie przytulał po całym stresującym dniu. Odruchowo podskoczyłam, owijając nogi wokół jego tułowia. Zaśmiał się, całując moją szczękę.
- Teraz po prostu pójdźmy spać. - uśmiechnął się do mnie, idąc do łóżka.
Skinęłam głową w podekscytowaniu, gotowa, by w końcu normalnie odpocząć.
Słodki i emocjonujący rozdział, czego chcieć więcej?
Przepraszam, że rozdział dzisiaj tak późno. Przepraszam za błędy, ale jestem wykończona i zrobiłam wszystko, żeby dodać dla was ten rozdział.

MIJA DZISIAJ MIESIĄC ODKĄD ZAŁOŻYŁAM AFTERLIGHT! ;) Świętujecie ze mną? Pierwszy miesiąc? Niesamowite ile udało mi się osiągnąć. Przepraszam, NAM udało się osiągnąć. Kocham was, dziękuję bardzo. Na dodatek jutro będzie 100 000 wyświetleń i chyba powinnam przygotować dla was niespodziankę, hmm. Jakieś sugestię?

Follownijcie na twitterze naszą Chloe i naszego Jaya.

56 komentarzy:

  1. adsafasfafga kochani są

    OdpowiedzUsuń
  2. Chloe i Jay są tacy uroczy, aww <3
    @hejtujbicz

    OdpowiedzUsuń
  3. nie ma żadnych błędów. bardzo dziękuje ci że tłumaczysz, ily<3

    OdpowiedzUsuń
  4. o ja, o ja. jak słodko *.*
    czekam na następny ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. <3 wyraża więcej niż tysiąc słów .

    OdpowiedzUsuń
  6. Mamy miesięcznicę, yeey! <3
    Dziękuję że tak się dla nas starasz i dodałaś rozdział dzisiaj :)
    Jaki uroczy, oni są tacy kochani razem, awww *.*
    Czekam na kolejny, buziaki xx

    @aania46

    OdpowiedzUsuń
  7. ISJCBDJBJDSCBJD JA CHCIAŁAM IŚĆ SPAĆ, A TU NOWY ROZDZIAŁ *______________________________* KOCHAM ICH, WIELBIĘ BOŻE JDKW CVWJDW VCJDCVJWED @MYKIDRAUHLLSWAG <3

    OdpowiedzUsuń
  8. awww <3
    dzięki, że dodałaś dzisiaj rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Słodki rozdział *-* to juz miesiąc?! No to trzeba świętować :) @Justeliaa

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam to ! To jest jedno z najlepszych opowiadań! <3

    OdpowiedzUsuń
  11. bfudjdgdfvdhsgxfhdhsrgsfqudbsbsgthsjxf
    TYLKO TYLE MOGE Z SIEBIE WYRAZIĆ

    OdpowiedzUsuń
  12. w końcu czytam rozdział na komputerze, więc mogę skomentować, opowiadanie jest cudowne, cieszę się, że je tłumaczyć i wychodzi ci to bardzo dobrze! super że tak często dodajesz rozdziały <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Awww , jaki zajebisty ten rozdział <33
    Ja to bym już chciała następny !
    Wspaniale tłumaczysz te rozdziały , podziwiam cię <33

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudowny rozdział ! Świetne tłumaczenie x @irresistible_66

    OdpowiedzUsuń
  15. OMG, CUDOWNY JAK ZAWSZE
    @gabiszon18

    OdpowiedzUsuń
  16. jeju, jeju, jeju <3 świetny rozdział. słodki, emocjonujący i najlepszy na świecie <3 ach, czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Stasznie sie ciesze bo bez ciebie nikt by tego pewnie nie tlumaczył. A błędów nie zauważyłam. A rozdział po prostu mega <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudo! Świetnie tłumaczysz <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Aaaaaaaaa ;3
    Jaki rozdział *.*
    czekam na nn ;*
    Dziękuje za tłumaczenie,Kocham Cię <3

    OdpowiedzUsuń
  20. najlepszą niespodzianką byłby kolejny rozdział, haha cudeńko <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Jezu, jakie słodziaki z nich *_*

    OdpowiedzUsuń
  22. Wow oni sa slodcy.... Wybacz ale musze isc spac wiec tylko tyle napisze ze czekam na kolejny @ewelina9757

    OdpowiedzUsuń
  23. Wszyscy się tak zachwycają Danger'em...Ja z kolei się zachwycam Afterlight. D Z I Ę K U J Ę CI B A R D Z O, Z A T Ł U M A C Z E N I E T E G O O P O W I A D A N I A <3

    OdpowiedzUsuń
  24. hhm niespodzinka ? hmm może 2 rozdziały? naprawde Cię podziwiam i Ci bardzo dziekuję i rozumiem że jest to dużo czasu i pracy ale byłaby to idealna niespodzinka ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Moim zdaniem to iest.lepsze niż danger aw. <3

    OdpowiedzUsuń
  26. Boksie :) a on sie nie zorientował ze ona nie ma majtek?? Czy cos przegapilam

    OdpowiedzUsuń
  27. Zajebistyy *.* Takii sweet :D Uwielbiam ^^ Dodaj jutro dwa rozdzialy xD Niecierpliwie czekaam na nn ; *************

    OdpowiedzUsuń
  28. nic więcej do życia nie potrzeba.
    świetny rozdział. ;)
    dzięki niemu mam ochotę na wstanie z łóżka. ;p
    czekam na więcej. ;*

    OdpowiedzUsuń
  29. genialne ;) oni są tacy słodcy *_*

    OdpowiedzUsuń
  30. ergtdyhjukljertyu, kocham to ♡

    OdpowiedzUsuń
  31. awwwwwwww <3 ale słodko <3

    OdpowiedzUsuń
  32. Niespodzianka może być rozdział w którym Justin wyznaje jej miłość i pod koniec +18 ! ♥ Byłoby genialnie ! :)

    OdpowiedzUsuń
  33. świetnie tłumaczysz, naprawdę! a co to do rozdziału to fyusddyfgystdfgsdytfgsduy chcę kolejny <3
    @forcuties

    OdpowiedzUsuń
  34. najlepsze opowiadanie jakie czytam, bo nie jest przesłodzone jak inne :D
    Dziękuję, jeszcze raz za tłumaczenie :)

    OdpowiedzUsuń
  35. KOCHAM KOCHAM I JESZCZE ZE 26811518253 RAZY KOCHAM !!!!!!! Świetnie tłumaczysz ;>

    OdpowiedzUsuń
  36. O MASAKRA.. CZYTAŁAM WSZYSTKIE ROZDZIAŁY OD WCZORAJ WIECZORA DO DZISIAJ 2 RANA :D KOCHAM CIEBIE I TO I WSZYSTKO <3

    OdpowiedzUsuń
  37. dwa rozdziały dziś dwa :**:*:*:* nn już plis.

    OdpowiedzUsuń
  38. LALALA♥ KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM!♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  39. Wydaje mi się,że dodajesz częściej rozdziały,jeśli tak to ŚWIETNIE!
    UWIELBIAM TEGO BLOGA!:D

    OdpowiedzUsuń
  40. UWIELBIAM TEGO BLOGA<3

    OdpowiedzUsuń
  41. chcę więcej takich słodkich rozdziałów!:)

    OdpowiedzUsuń
  42. awwwwww, ale z nich słodziaki *u*
    @olcikx

    OdpowiedzUsuń
  43. awwwwwwwwww :) aleee słoooodziaki *-*

    OdpowiedzUsuń
  44. wow .
    rozdział jest boski
    dopiero od niedawna czytam twojego bloga i jestem pod wrażeniem że osiągnęłaś tyle w miesiac !
    jesteś świetna !

    OdpowiedzUsuń
  45. Jutro stuknie 100 000 wyświetleń już dawno stuknęło <3

    OdpowiedzUsuń
  46. normalnie kocham to!!!!
    @dangerous_696

    OdpowiedzUsuń
  47. aaaaaa kochamkochamkocham <3 / @im15bitch

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.