19. "Skończ ze swoimi pieprzonymi gierkami."

Justin Bieber's POV:
Nastał blady świt. Nie spałem wiele. Choć nie obchodzi mnie to...
Coś w śnie tej dziewczyny doprowadzało ją do szału. To tak, jakby miała przez całą noc koszmary. Nie mogłem jej pomóc, ale obserwowałem przez co przechodzi w swoim umyśle. W moich oczach, obserwowałem piękno. W jej oczach, przeżywała koszmar. Czułem się okropnie po wszystkim. Siniaki na jej twarzy, cięcie na ręce, straszne zmagania w śnie. Musiała od wszystkiego odpocząć.
Sprawdziłem telefon, aby zobaczyć godzinę. Była 5:03 i musiałem ją zabrać, zanim słońce wzejdzie. Powietrze było zimne, na trawie znajdowały się krople rosy, a ptaki zaczynały lekko ćwierkać. Nie chciałem dłużej tutaj być.
Siedziałem z boku, obserwując Chloe od około 1 w nocy. Zaczęła się trząść i szlochać, ale wszystko co mogłem zrobić to patrzeć na nią i mieć nadzieję, że wszystko jest dobrze. Oczywiście, że nie było...noc wydawała się dla niej brutalna. Chciałbym, aby nic się nie stało--W jakiś sposób czułem się winny, bo pozwoliłem jej uciec. To było złe, ale w tym czasie, Damien nie dawał mi wyboru.
Przyłożyłem usta do jej ucha, byłem nadal bez koszulki, którą zeszłej nocy owinąłem jej rękę.
- Chloe, czas wstawać. - mruknąłem jej do ucha.
- Co? - zakołysała się i odwróciła, nadal będąc w półśnie.
Wyglądała tak słodko. Nie mogłem się powstrzymać, aby tak nie myśleć. Jej włosy były wszędzie, a jej małe ciało pod kocykiem było faktycznie moją słabością.
Trudno to wytłumaczyć.
- Obudź się, Chloe. Musimy wydostać się z tego lasu. - mruknąłem, po raz kolejny.
- Jeszcze dziesięć minut, Brad. - wymamrotała w półśnie, zakrywając swoją twarz.
Myślę, że to zabawne iż była w tak głębokim śnie, że nie zdawała sobie sprawy, że nie jest już z bratem. To sprawia, że jestem ciekawy o czym śni Chloe. Chciałem wiedzieć.
- Co?...Chloe, obudź się! - szarpnąłem lekko jej ramię, starając robić wszystko co w mojej mocy, aby ją obudzić zanim wzejdzie słońce.
- Justin? - odwróciła twarz i wciąż ją zasłaniając przetarła oczy.
- Czas wrócić do domu. - podałem jej rękę.
- Dom? - otworzyła oczy, pokazując mi swoje piękne szaro-niebieskie tęczówki.
- Tak, dom. - zaśmiałem się na jej zdziwienie.
Wstała na nogi, trzymając swoją lewą dłoń na brzuchu, a prawą na czubku swojej głowy. Wyglądała na zmęczoną, jak cholera. To kolejny powód, dlaczego muszę, jak najszybciej wrócić do domu.
- Spałaś tak burzliwie, kochanie. Brzmiało, jakbyś miała koszmary. Wszystko w porządku?
- Czuję się dobrze. - zapewniła mnie, patrząc w ziemię, zachowując się po raz kolejny nietypowo.
- Jesteś pewna? - podszedłem do niej. - Trzęsłaś się i płakałaś.
- Przysięgam, że jest dobrze.
Jakoś nie sądzę, żeby było w porządku. Mogę to stwierdzić, patrząc na język jej ciała. Widziałem niepokój w jej oczach. Wszystko było zbyt oczywiste. Miałem zamiar zabrać ją z dala od tego, co się wydarzyło. Choć wiem, że jest silną dziewczyną.
- Nigdy więcej kłamstw, dobrze?
- Tak, Jay. - jęknęła, nazywając mnie Jay po raz pierwszy. Uśmiechnąłem się dumnie, przyciągając jej ciało bliżej mojego. Moje ręce były owinięte wokół jej bioder. Oparła czoło na mojej nagiej klatce piersiowej.
- Cały poranek patrzyłem na to, jak śpisz. - przysunąłem jej biodra bliżej moich. Jej opór był słaby.--Prawie nie istniał.
- Dlaczego? - spytała, mamrocząc do mojej klatki piersiowej.
- Nie wiem... - mój głos zamilkł. - Cóż, nie mogłem spać z powodu twojego płaczu. - przyznałem.
- Przepraszam, Justin. - przeprosiła, opierając dłonie na moich ramionach. Znowu nazwała mnie normalnie, ale aż tak mi to nie przeszkadzało. Dopóki jest w moich ramionach.
- Nie przepraszaj, podobało mi się oglądanie twojego snu. Wyglądałaś tak...pięknie. - masowałem palcami jej talię. Uśmiechnęła się do mnie. - No dalej. Wracamy do mnie.
Jazda motocyklem do domu była zamglona--Szczerze mówiąc byłem w półśnie i nie powinienem prowadzić. Nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo wyczerpany byłem dopóki nie zacząłem prowadzić. Prawie zasnąłem, prowadząc do takiego stopnia, że motocykl zaczął zbaczać z drogi. Chloe z każdą chwilą trzymała mnie mocniej, co oznaczało, że się bała.
W końcu dojechaliśmy na miejsce. Wyciągnąłem kluczyki ze stacyjki, zostawiając motocykl na przodzie domu, na wypadek, gdybyśmy musieli jechać gdzieś później. Chciałem dowiedzieć się od Chloe czy woli samochód, czy motor. Wolałem motocykl, bo była bliżej mnie, ale to tylko moje preferencje.
- Jestem taka zmęczona. - ziewnęła, zeskakując z motocykla. Poszła wzdłuż chodnika, czekając aż do niej dołączę.
- Obiecuję, że się zdrzemniemy. Wiem, że spanie na ziemi nie było wygodne. - wrzuciłem kluczyki do kieszeni mojej skórzanej kurtki. Wciąż nie miałem koszulki. Moja koszulka leżała w siedzeniu motocykla, ponieważ Chloe stwierdziła, że już jej nie potrzebuje.
Położyłem rękę na jej plecach, prowadząc ją w stronę domu. Odkluczyłem drzwi, podczas gdy Chloe czekała cierpliwie obok mnie. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem mój dom z innego punktu widzenia niż zwykle.
Wyglądało, jakby dom został opuszczony. Krzesła były rozrzucone wszędzie, wszystko z blatu leżało na podłodze, a kanapa była przewrócona. Pachniało tu zupełnie, jak w Venom.--Tania woda kolońska i dym.
- Co jest, do cholery? - zacisnąłem pięści, uderzając w ścianę. Nie miałem pojęcia co robić. Po prostu wiedziałem, że muszę gdzieś wyładować swój gniew.
- O mój boże... - przerwała. Stanęła obok ściany na przeciwko mnie, obserwując moją reakcję na to co stało się w domu.
- Pieprzone gówno. - napiąłem mięśnie. - Venom to zrobili! Mam kurwa dość tego, że robię dla nich całe to gówno i dostaję takie coś w zamian! Rozpierdolili mój pieprzony dom. Przez nich mam spieprzone życie! - warknąłem, biorąc szklankę z lady. Rzuciłem ją wzdłuż pokoju, słysząc roztrzaskujące się szkło w oddali.
- Justin, w porządku. Możemy to posprzątać... - bredziła, robiąc się czerwona na twarzy.
- Nie, kiedy sześciu idiotów nieustannie każe mi robić jakieś bzdury, a później kurwa nękają mnie cały dzień i nie dają nic w zamian, to jest w porządku? - krzyknąłem jej w twarz. - Nie!
- Justin... - pisnęła, trzęsąc się w miejscu.
- Nie, Chloe! - powtórzyłem. - Nic za to nie dostaję! Przysięgam na Boga, zabiję ich wszystkich. Przyprawię im tyle strachu, że będą błagać o litość. Myślisz, że żartuję? - spytałem, nie uzyskując żadnej odpowiedzi. - Huh, myślisz? - chwyciłem w złości za krzesło i uderzyłem nim w ścianę obok niej. Usłyszałem jej krzyk, co spowodowało, że się uspokoiłem. Pomyślałem o moim potwornym zachowaniu. - Cholera...
Podszedłem do niej bliżej, aby sprawdzić, czy wszystko w porządku. Ruszyła w kierunku przeciwnym do mnie, podczas gdy łzy pojawiły się w jej oczach.
- Nie bój się. - mruknąłem, uspokajając się. Znowu zaczynała mnie denerwować. Ostatnią rzeczą, jaką chciałem było to, żeby się mnie bała. Po tym wszystkim, co dla niej zrobiłem, aby uratować jej życie. - Wiesz, że nie chcę cię skrzywdzić, więc skończ ze swoimi pieprzonymi gierkami, bo to nie jest zabawne! - syknąłem na nią.
Bez dalszego zastanowienia, wybiegła za drzwi, zamykając je za sobą. Przeczesałem włosy, patrząc na bałagan w moim domu , a następnie zacząłem myśleć o tym, co zrobić, aby Chloe wróciła. Wiem, że nie powinienem rzucić krzesłem w ścianę obok niej. Powinienem bardziej panować nad swoim zachowaniem.
Powinienem być dla niej bardziej delikatny. Wszystko, co działo się wczoraj było przyczyną jej dziwnych zachowań, jak to. Pamiętam ją, kiedy była twardsza. Zawsze krzyczała na mnie, kiedy ja krzyczałem na nią, a nie płakała. Nie byłem przyzwyczajony do zachowań tego typu. Była delikatna, ale nigdy nie znałem jej od tej strony. Nie wiem, ile muszę zrobić, aby ją znaleźć i przeprosić.
Otworzyłem drzwi, schodząc na dół po schodach. Słońce właśnie wzeszło. Promienie dostały się do moich oczu. Spojrzałem wzdłuż ulicy, nie widząc nikogo. Było zbyt cicho. Nie miałem pojęcia, gdzie mogła już odejść.
- Chloe? - zawołałem wzdłuż ulicy, idąc chodnikiem po lewej stronie mojego domu. Patrzyłem w każdy bok, starając się zobaczyć, gdzie mogła pójść. - Boże, spraw, abym nie musiał biec, by ją znaleźć. - pokręciłem głową, mamrocząc sam do siebie. - Chloe? Wiem, że tutaj jesteś! - krzyknąłem, powodując echo. Wkrótce usłyszałem dźwięk podciągania nosem, pochodzący z tylnej części domu moich sąsiadów. Ostrożnie tam podszedłem i zobaczyłem Chloe, siedzącą za domem moich sąsiadów, ocierającą łzy. - Chlo? - zdrobniłem jej imię. Spojrzała na mnie, ścierając łzy z jej twarzy. - Przepraszam. - westchnąłem z irytacją, siadając obok niej. Nie odpowiedziała, więc owinąłem rękę wokół jej ramienia i przyłożyłem jej głowę do mojej klatki piersiowej, aby było jej wygodnie.
- Dlaczego wszystko w moim życiu jest tak złe? - powiedziała, płacząc. - Nienawidzę gangów. Nienawidzę wszystkiego. Wszyscy sprawiają, że moje życie to piekło.
Skinąłem głową. Byliśmy po tej samej stronie.
- Chcę po prostu teraz umrzeć i dołączyć do moich rodziców. Dzięki temu nikt mnie już nie zrani. Nikt nie rzuci we mnie krzesłem, ani nie nakrzyczy. - podciągnęła nosem. - Nikt nie uderzy mnie pięścią, ani nie przetnie mojej ręki, ani nie zagrozi mi, że mnie zgwałci lub zabije. Nie będę żyła już w tym piekle, w którym żyję teraz. Chcę umrzeć. - urwała. Moje serce się zatrzymało. - Dobre jest to, że wiem iż stanie się to bardzo szybko.
- Co masz na myśli? - mruknąłem, przeczesując włosy moją wolną ręką.
- Gdy twój brat dowie się, że mnie nie zabiłeś, zrobi to w pierwszej kolejności, bez zastanowienia. - otarła swoją ostatnią łzę z twarzy. - Tak się stanie, jeśli Dean i jego przyjaciele nie znajdą mnie przed nim...
- To absurdalne. Nie pozwolę na to, Chloe. - pokręciłem głową.
- Dlaczego na to nie pozwolisz?
- Obiecałem w lesie, że nie dopuszczę do tego, aby coś ci się stało, Chloe. Tak bardzo zależy mi na tobie i nie chcę, aby stała ci się krzywda. - powiedziałem, przyciskając ją bliżej do mojej klatki piersiowej. Położyłem rękę na jej plecach, masując je.
- Nie obiecuj rzeczy, których nie możesz dotrzymać. - spojrzała mi w oczy, posyłając mi oburzone spojrzenie.
- Chloe, posłuchaj--
- Nie możesz tego zagwarantować, jeśli kula przebije na wylot moją głowę! - przerwała. - Na pewno nie będziesz w stanie mnie uratować. To byłby koniec. - wywróciła oczami.
Wróciła. Niegrzeczna, bezczelna i zadziorna Chloe. Nie mogę się powstrzymać, to mnie kręci. To była dziewczyna, do której zacząłem coś czuć. Dziwne, ale prawdziwe.
- Ale będę w stanie utrzymać cię z dala od takich rzeczy, jak te. Nie łamię obietnic. - mruknąłem, podczas gdy odsunęła się ode mnie. Wstałem, patrząc na nią z góry. - Wcale się nie martw. Nie oderwę od ciebie wzroku. - wyciągnąłem do niej rękę, pokazując, że chcę jej pomóc. Nadal siedziała pod domem, zupełnie nie reagując. - Wchodzisz w to?...Czy może po prostu wolisz tutaj zostać i czekać aż członkowie Venom lub Royals przyjdą i cię porwą? - zaśmiałem się.
- Wchodzę. - chwyciła mnie za rękę. Podciągnąłem ją, stawiając obok mnie.
- Świetnie. Wróćmy do mnie. - wyprowadziłem ją z podwórka. Owinąłem swoje ramię wokół niej, dając jej szybkiego buziaka w policzek.
Szliśmy chodnikiem, obserwując jezdnię przed nami. Oparła głowę na moim ramieniu, pokazując mi, że się mnie nie bała. To było miłe. Chciałem, żeby każdy się mnie bał, ale nie ona.
- Nie lubię, kiedy płaczesz. - powiedziałem. - Wiesz?
- Nie lubię, kiedy ludzie widzą, że płaczę. - zgodziła się. - Płakałam tutaj więcej, niż w całym swoim życiu. - zachichotała do siebie. Jej twarz była jeszcze czerwona od łez. - Nigdy nie miałam tak wiele stresu.
- Ale jak powiedziałem, mam zamiar chronić cię w każdy możliwy sposób. To nie będzie łatwe, ale jesteś tego warta.
Nie odpowiedziała. Jak zwykle. Nadal szliśmy, kiedy nagle usłyszałem duże uderzenie.
- Tak mi przykro. - pisnęła Chloe.
Krok przed nią była przyrodnia siostra Deana, Violet Noir. Nie widziałem jej około miesiąc. Kolegowała się z członkami gangu Venom, Damienem i całą resztą. Wiedziała o Chloe i o tym, że miałem ją zamordować. Była główną plotkarą w mieście. Długie, brązowe włosy i uśmiech, który rozprzestrzeniał się na jej twarzy. Była jedną z najładniejszych dziewczyn w Stratford. Nigdy nie przestawała się uśmiechać. Kiedyś była dla mnie taka miła, ale zmieniłem o nie zdanie, kiedy pojawiła się wewnątrz mojego domu.
Dean pozwolił jej odpocząć z Venom. Powiedziała mi wtedy wszystko...jak gdyby coś się jej stało, Dean przyjdzie i rozstrzela cały magazyn, bez zastanowienia. Oboje byliśmy ze sobą bardzo blisko, ale później podjęła decyzję, żeby zostać z Venom, w Stratford.
- Nie. Wszystko w porządku. - otrzepała się. - Powinnam patrzeć, gdzie idę.
- Violet? Odsuń się. - splunąłem, odciągając Chloe z dala od niej, wciąż czując do niej złość o to, co stało się w moim domu. Chloe milczała, nawet nie kwestionując mojego zdania. Poszliśmy w przeciwnym kierunku od Violet. Zauważyłem, że Chloe cały czas na nią spogląda, idąc obok mnie. Także na nią spojrzałem i zobaczyłem, że ciepło uśmiecha się do Chloe.
Zwyczajna czynność jednej z najmilszych dziewczyn w mieście.
Ohh, troszkę mniej emocjonujący rozdział niż poprzednie, ale zły nie jest, prawda? Ale w końcu mamy jakąś nową bohaterkę. Jak myślicie, co planuje Violet?
Mam nadzieję, że dobrze poszło wam na testach wczorajszych i dzisiejszy i, że również dobrze pójdzie wam na jutrzejszych. Mocno trzymałam za was kciuki. POWODZENIA, skarby.


Follownijcie na twitterze naszą Chloe i naszego Jaya.

43 komentarze:

  1. to jest po prostu piękne

    OdpowiedzUsuń
  2. darka szparka kckc, dodawaj już nexta bo nie wytrzymam

    @awmydems aka julcia c:

    OdpowiedzUsuń
  3. JASDFHEHFBSDJ, UWIELBIAM TO <3
    @hejtujbicz

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. I TAK ZAJEBISTY !! Nausbskvsuvskz !!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow no nie wiem kto to...ciekawe co sie stalo w domu...bo chyba nie...no nie wazne nie wiem...czekam na kolejny @ewelina9757

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestes taka kochana skarbie xr to tlumaczusz.....zajebisty R;)

    OdpowiedzUsuń
  8. mhmmm ;3
    Oni są tacy słodcy ! *.*
    Ciekawe co namiesza ta cała Violet..?
    Czekam na nn ;*
    Dziękuje za tłumaczenie,Kocham Cię <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Sądzę, że Violet albo powie Venom albo będzie z Justinem chciała pomóc Chleo.
    @Justsejswaggie

    OdpowiedzUsuń
  10. asdfghg. Justin jest dla niej taki słodki *__*
    mam nadzieję, że Violet między nimi nie namiesza, bo i tak ich relacje póki co są lekko napięte. hmm.
    @xklauudia

    OdpowiedzUsuń
  11. cudooowny oczywiście aw <3

    OdpowiedzUsuń
  12. omg , jestem taka ciekawa co dalej x klsefdskl;fsklfkl;sdkl;fsd

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten rozdział jest taki skdnmd,nfmfhnfmjhmfbnfmkf szybciutko nowy rozdział, bo nie wytrzymam normalnie ;c

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział zajebisty i nie wiem dlaczego ale polubiłam Violet. Pojawiła się tylko rac a ja czuje do niej sympatię. Mam nadzieje że nie namiesza między nimi bo byłaby straszna szkoda :) czekam na nn :))

    OdpowiedzUsuń
  15. Sdfdgfkfdirfcvjkfdjkdejcfj ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. a może Violet będzie fajna? może Chloe będzie miała koleżankę c:
    świetny rozdział, chcę już następny jgkdlbvdf
    @olcikx

    OdpowiedzUsuń
  17. Super. hahha mimo iż słodkie to suuuper *.*

    OdpowiedzUsuń
  18. świetny <3 oczywiście nie obyło się bez stracenia kontroli przez jaya :D ale na szczęście wszystko wróciło do normy :) tylko co może kombinować violet? tym tym tym. czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie moge się doczekać kolejnego rozdziału!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!11

    OdpowiedzUsuń
  20. świetny! myślę, że violet coś tu namiesza

    OdpowiedzUsuń
  21. Ta laska Violet chyba przypadkowo się tam nie pojawiła, coś czuję :D
    Świetny rozdział taki...sweet ;)

    @ameneris.

    OdpowiedzUsuń
  22. coś ta Violet namiesza, tylko ciekawe co @dajmibit

    OdpowiedzUsuń
  23. Piękne boskie i wgl fjjgjfhsjakaaldhbz...

    OdpowiedzUsuń
  24. Awwww kocham to <3 czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetne :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  26. asdfghjkl czekam na kolejny :)
    @NakedBieberauhl

    OdpowiedzUsuń
  27. krótki. czekam na kolejny.
    kiedy ona pokaże mu, że tak naprawde go kocha hm?

    OdpowiedzUsuń
  28. przeczytałam w pociągu ale skomentuję teraz. wcześniej nie mogłam wejść w komentarze >.< pojawił się stary Jay. LUBIE TO *.* uwielbiam go -- dosłownie. agresywnego ale i opiekuńczego. on jest taki słooodki ^^ on ma w sobie 'to coś' umarłam *.* Chloe i Jay są dla siebie stworzeni <3 Violet.. Kim jest Violet?! ;o pewnie namiesza.. błagam nie. dosyć maja problemów. rozdział jest cudowny - jak zawsze. tylko, że ten ma jedną wadę.. był krótki.. lubię długie rozdziały ;D a ten za szybko się skończył. ._. chcę już następny ♥

    kocham cię <3

    @morethankiss

    OdpowiedzUsuń
  29. oieafhoueqhgfvoqehogfqhfvoeqhgvfopedqipvheik DODAJESZ ROZDZIAŁ CODZIENNIE,kochana jesteś, że poświęcasz nam CWELOM TYLE UWAGI KOCHAM CIĘ :D rozdział, rozdział jak zwykle wspaniały, tak jak wszystkie poprzednie :D btw, Jay na tt to buntownik hahah :D ♥ @mykidrauhllswag

    OdpowiedzUsuń
  30. czeekam na kolejny *_* / @Justeliaa

    OdpowiedzUsuń
  31. asdfgdsafgh Jay jest taki opiekuńczy, aww.
    Czekam na następny. Miłego tłumaczenia! :)
    @heartforbiebss

    OdpowiedzUsuń
  32. Hmm... nie wiem czemu ale przeczuwam, że ta Violet coś namiesza, ale pewnie się mylę ;) Świetny rozdział. Czekam na nn *-*

    OdpowiedzUsuń
  33. Zajebiste jak zwykle czekam na następny ! Ta Violet namiesza na bank-.-

    OdpowiedzUsuń
  34. yhh, coś mi się ta Violet nie podoba ...
    no cóż, czekamy na następny! :)
    Miłego tłumaczenia ;*

    OdpowiedzUsuń
  35. Wydaje mi się, że ta Violet namiesza..


    zapraszam -> http://zoeys-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  36. Jak nie ufam tej Violet, no ale nie mogę jej zbytnio oceniać.
    Rozdział super!
    @dangerous_696

    OdpowiedzUsuń
  37. Zajebistyy *.* O kurde ona pewnie rozpoznala Chloe i wyda ja Venom lub Deanowi . Kurde . Niecierpliwie czekaam na nn ; **

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.