Chloe Romano's POV:
Dosłownie umrę.
Nie wiem, ile razy jeszcze mam zamiar to powiedzieć, ale uważam, że dzisiaj stanie się to na pewno. Niech ktoś zadzwoni pod 911. Niech ktoś coś zrobi. Ta cała sprawa ukarania mnie została przeniesiona na nowy poziom i ani trochę mnie to nie bawi. Ktoś musi mnie uratować--I nie było ani słowa o tym, czy Justin przyjedzie uratować mój żałosny tyłek, czy nie.
Cholera, Boże zmiłuj się nad moją duszą.
Śmierci boję się najbardziej. Śmierć właśnie ciąży na mnie. Nie wiem czy zasługuję na to, czy nie. Justin jest wściekły, że go okłamałam, ale mój brat powiedział mi, abym nie podawała swojego imienia i nazwiska, więc wykonywałam tylko jego rozkazy. Jedynej rzeczy, której jestem winna to nieposłuchanie się mojego brata i przybycie do Stratford, tuż po tym, jak powiedział iż mam się trzymać z dala od tego miejsca. Wiedziałam od początku, gdy weszłam do motelu, że mam przejebane.
Jestem bita, jak gówno. Chustka jest ciasno zaciśnięta wokół mojej głowy, zakrywając moje oczy. Nie mogę nawet myśleć. Materiał jest owinięty także wokół moich ust, więc nie mogę nic mówić, moje ręce też są związane przez co nie mogę nimi ruszyć. Nie mam kontroli nad tym, co dzieje się dzisiaj. Cała furgonetka śmierdzi dymem papierosowym, co oznacza, że ponownie będę musiała przyzwyczaić się do tego zapachu. W domu, mój brat jest uzależniony od palenia tytoniu, więc nie powinnam mieć problemów.
Ale, tu nie chodzi tylko o to, że zostałam porwana i wrzucona do furgonetki. Fakt, że jestem w tym samochodzie z nikim innym, jak Dean. Nie mogę z nim wytrzymać. Kiedyś mnie wykorzystał do wkurzenia Justina, co było żałosne. Byłam jego dodatkową dziewczyną. On i Alexa są dla siebie idealni. Oszukiwanie, nie sprawia im żadnego kurwa problemu. Dean jest fałszywym dupkiem.
Nie tylko to się stało. 20 minut temu Justin trzymał przy mnie pistolet, po raz pierwszy. Wiedziałam, że to się zbliża. Był zabójcą przydzielonym dla mnie, a ja byłam jego celem. Przez to, że usłyszałam, jak mówi iż coś do mnie czuje, wydaję mi się, że nie pozwolił mi odejść bez powodu. Zaprzeczył, ale widziałam, głęboko w jego sercu, że nie potrafi tego zrobić. Nie potrafi zakończyć z powodzeniem swojego zadania.
Szczerze mówiąc, wolałabym, żeby mnie zastrzelił, niż być tutaj w furgonetce z Deanem i jego gangiem. Powinnam umrzeć. To cud, że teraz żyję. Wiem, że mówiłam tak piękne kłamstwa, ale los zaprowadził mnie tutaj. Nie mogę cofnąć czasu i coś z tym zrobić. Wszyscy wiemy, jak bardzo boje się śmierci, ale szczerze...po prostu chcę już to wszystko zakończyć.
Boję się.
Poczułam, że ktoś za mną oddycha w moją szyję. Powietrze stało się gęstsze przez co zaczęłam się trząść. Moje nerwy nie mogły znieść wszystkiego, co dzieję się w tym momencie. Wiedziałam, że Bóg postawił mnie w tej sytuacji z jakiegoś powodu, ale to przerażało mnie na śmierć. Dosłownie. Nie mogę po prostu już umrzeć?
- Już jesteśmy, laleczko. - znajomy głos szepnął do mojego ucha. To był Dean.
Nagle usłyszałam otwieranie drzwi po czym poczułam chłodny powiew nocy. Zapach papierosowy zmniejszył się prawie natychmiast. Wyciągnęli mnie z siedzenia, trzymając moje ręce, które były związane na plecach. Nigdy wcześniej w życiu nie czułam się tak niepewnie. Wiedziałam, że dwie dłonie były na moich ramionach. Cały gang ludzi próbował mnie gdzieś zaprowadzić.
- Phi! - jęknęłam do siebie, będąc wciąż ciągnięta przez chłopaków. To było wszystko, co mogłam zrobić, ponieważ nie mogłam mówić, patrzeć, lub poruszać rękami. Innym słowem, byłam oszołomiona.
Bardzo szybko zostałam wepchnięta do zamkniętego pomieszczenia. Cóż, przynajmniej czułam się, jak w domu. Wzdrygnęłam się do siebie, podczas, gdy prowadzili mnie w różnych kierunkach, po licznych korytarzach. Byłam głodna, śpiąca i wystraszona. Wiedziałam, że idziemy gdzieś, gdzie nie będzie bezpiecznie. Nie ma z tego wyjścia. Muszę po prostu słuchać ich rozkazów, albo mnie zabiją.
- Patrz pod nogi, kochanie. - rozkazał opryskliwy głos.
Mniej więcej, byłam prowadzona w dół po schodach. Trzymałam równowagę, starając się nie upaść w dół. Mimo, że chłopacy mnie trzymali, nadal czułam, jakby mieli po prostu mnie puścić, pozwalając mi spadać, dopóki nie uderzę w podłogę. To nie były miłe rzeczy, ale takich jest ich styl życia. Nie będą się powstrzymywać.
Wreszcie, mamy etap schodów za sobą. Usłyszałam otwieranie drzwi, a następnie ponownie brutalnie mnie popchnął, tym razem jeszcze mocniej. Poczułam drzwi, zamykające się za mną. Wiedziałam, że znowu zostałam zamknięta w pokoju. Tu było jeszcze gorzej, niż za pierwszym razem u Venom. Wkrótce poczułam, że moje ręce zostały uwolnione. Poruszyłam wokół palcami, czując w końcu, jak moja krew krąży. Następnie usunięto materiał z moich ust. Poczułam ogromną ulgę, oddychając tak ciężko, jak tylko można.
- To tak gorące... - usłyszałam szepnięcie faceta. Wciąż widziałam zupełną ciemność przez materiał, owinięty wokół moich oczu.
Wkrótce zdjął chustę z moich oczu. Zamknęłam oczy, chroniąc się od całkowitego oślepnięcia, a następnie powoli je otworzyłam. Przede mną był Dean, stojąc z zadowolonym uśmiechem na twarzy. Chciałam zedrzeć mu ten uśmiech. Jego włosy były niechlujne, a jego ciemne brązowe oczy wbijały się we mnie, co sprawiało, że chciałam jeszcze bardziej wyrwać się z tej dziury.
- Co ty kurwa ode mnie chcesz, idioto? - syknęłam, trzymając ze złości kark.
- Nie zaczynajmy teraz od pustych słów. - zaśmiał się, pochodząc do mnie bliżej. Chciałam go udusić, dosłownie pozbyć się go. Wiedziałam, że był ode mnie silniejszy. Nie chciałam ryzykować byciem zabitą tak wcześnie.
- Ty kurwa żartujesz, prawda? - spytałam, marszcząc brwi.
- Och, wygląda, jakbym żartował?
Wpatrywaliśmy się w siebie w całkowitym milczeniu. Zapach dymu w powietrzu był mocny. W tle było dwóch innych chłopaków. Umięśniony blondyn i wysoki, szczupły brunet. Wszyscy stali i patrzyli na siebie, więc zdecydowałam coś powiedzieć.
- Dobra, poważnie. Czego ty kurwa chcesz?
- Chcę się tutaj z tobą zabawić. - Dean uśmiechnął się do siebie, zbliżając się do mnie jeszcze bardziej. Pchnął mnie mocno. Poczułam w plecach uderzenie o ścianę. Wkrótce przycisnął mnie do niej, prowadząc jego nos w dół od mojej szczęki aż do mojej szyi. Zaczął ją ssać, muskając pocałunkami. Następnie sięgnął za mnie, ściskając mocno mój tyłek. Przenosił go w górę i w dół w rytmie, w jakim mnie całował.
- Przestań, Dean! - jęknęłam, starając się temu przeciwstawić.
- Co się stało, laleczko? - odsunął się ode mnie, robiąc minę smutnego szczeniaka. - Nie lubisz tego? Już mnie nie pragniesz? - pokręcił głową.
- Nigdy cię nie pragnęłam, więc odwal się ode mnie. - splunęłam, wiercąc się w jego ramionach.
- Jesteś pewna? - spytał sarkastycznie. - Nie wydaję mi się, że mnie nie pragniesz, po tym co zrobiłaś innego dnia.
- Kurwa przestań! Masz dziewczynę! - pisnęłam.
- Ta mała dziwka nie musi wiedzieć. Robi dokładnie to samo mi. Zemsta jest słodka, zgadzasz się, kochanie? - poruszył brwiami, mocno ściskając moje biodra.
- Nie nazywaj mnie tak, kurwa. - warknęłam.
- Mogę cię nazywać, jak będę chciał, mała brudna dziwko. - warknął. Z trudem łapałam powietrze, kiedy wsunął ręce pod moją koszulkę i chwycił moje piersi. Oficjalnie czułam się bardziej naruszona, niż wtedy, gdy byłam z Justinem.
- Ty świnio! Odwal się ode mnie! - odepchnęłam go, kopiąc prosto w jego krocze. Jęknął z bólu, chwytając się za krocze, kiedy ja patrzyłam na niego z wyższością.
- Złapcie tą sukę! - Dean rozkazał swoim towarzyszą. Złapali mnie, chwytając za ramiona. Wierciłam się, próbując ponownie kopnąć jedno z nich w krocze, ale blondyn uderzył mnie w prawy policzek. Po raz kolejny nie czułam swoich ust. Po raz drugi w tym tygodniu.
- Co jest z tym, że każdy ostatnio mnie cały czas uderza? - złapałam swoją twarz w przerażeniu. W pierwszym odruchu, złapałam rękę blondyna i ugryzłam tak mocno, że zaczęła krwawić. Otarłam wolną ręką usta, pozbywając się krwi.
- Kurwa dziwko! - krzyknął blondyn, wyciągnął nóż i przesunął go po moim lewym ramieniu w dół, kończąc cięcie na mojej dłoni. Krzyknęłam z bólu, czując jak łzy spływają mi po twarzy. Dwóch kolesi wzięło obie moje ręce i umieściło je wysoko nad moją głową, przypinając je do kajdanek, które były umieszczone w ścianie. Dean podszedł do mnie, krzyżując ręce. Przechylał licznie głowę z boku na bok. Zatrzymał się, ponownie się uśmiechając.
- Jest ci wygodnie, laleczko? - zapytał, pocieszającym głosem. Byłam przypięta do ściany, splunęłam mu w twarz, odwzajemniając jego uśmiech. Dyszałam ciężko, a moja klatka piersiowa unosiła się w górę i opadała w dół, podczas, gdy wisiałam na ścianie. Nagle uderzył mnie mocno w twarz, po przeciwnej stronie, gdzie wcześniej uderzył mnie jego kolega.
- Potrzebowaliśmy tutaj tak czy inaczej nowej dziewczyny do pieprzenia. Wszystko jest dobrze. - odwrócił się ode mnie, idąc w kierunku drzwi z dwoma kolesiami. Wszyscy trzej równo się odwrócili. Jego pomocnicy byli za nim, a on był w centrum. Coś jak w filmie James Bond.
- Słucham? Nie zamierzam być tutaj prostytutką. - pokręciłam głową, starając powstrzymać się łzy.
- Hej, dlaczego nie? Jesteś jedyna w swoim rodzaju. Masz ładny tyłek, fajne cycki. Jestem pewny, że zabranie ciebie na naszą małą seks niewolnice nie było złym pomysłem. - powiedział jasno, sprawdzając godzinę na złotym zegarku na jego nadgarstku.
- Nie zamierzam nią dla was być. - warknęłam.
- Oh, ale, kochanie - przerwał. - Nie masz wyboru.
- Chcę pieprzyć ją pierwszy. - powiedział wysoki, szczupły brunet. Przełknęłam z obrzydzeniem, dysząc ciężej, niż kiedykolwiek wcześniej.
- Zrób to, kiedy chcesz. Ona stąd nie ucieknie. Naprawdę tak sądzę. - uniósł brwi, patrząc na mnie. Dołeczki, które pojawiały się w jego policzkach, zaczęły denerwować mnie jeszcze bardziej.
- Jezus Chrystus. - szepnęłam do siebie. Niewolnik seksu? To zupełnie nie ja. Nie chcę, aby moje ciało było dostępne, dla przypadkowych facetów w tym miejscu. Myślę, że to wszystko dzieję się z jakiegoś powodu, ale wolałabym być z Jayem. Potrzebuję go, by mnie stąd zabrał. Byłabym najwdzięczniejszą dziewczyną na świecie, jeśli naprawdę by mnie uratował.
Wszyscy trzej uśmiechnęli się, po czym odwrócili się i wyszli z pokoju. Zatrzasnęli za sobą drzwi, zostawiając mnie tutaj samą w kompletnej ciszy.
Ryk motocykla obił się o moje uszy. Przyśpieszałem na ulicy, chcąc usłyszeć więcej. Z wiatrem we włosach, czułem wolność. Być może, tak naprawdę potrzebuję czasu dla siebie, aby nacieszyć się fajnymi rzeczami w swoim życiu. Ten motocykl jest moim kochaniem.--Ale pierw muszę...
Zabrać Chloe od Deana. Wziął ją i wepchnął do swojej furgonetki. Dźwięk jej krzyków był przerażający. Słysząc jej krzyki uświadomiłem sobie, że muszę po nią iść, bo nikt inny tego nie zrobi...a może miałem zamiar po nią iść, bo nadal coś do niej czuję.
Nie miałem pojęcia, gdzie udała się jego furgonetka. Jadę po prostu do miejsca, którego pamiętam, do magazynu Deana, kiedy byłem tam pierwszy raz. Dawno nie byłem w Lonydnie, Ontario, więc zajęło mi trochę czasu, aby do tego się przyzwyczaić. Ostatnio, kiedy tu byłem walczyliśmy z problemami Alexy Augustine i o tym, jak zwyczajnie mi się oddała. Nie mogłem się powstrzymać. Po prostu dawałem tej dziewczynie, czego chciała. Ale nigdy nic do niej nie czułem.
Myślę, że Chloe jest pierwszą dziewczyną, do której cokolwiek zacząłem czuć. Nie wiem, jak to wytłumaczyć. Nie wiem, czy ją lubię, kocham, czy po prostu nienawidzę.
Mogę faktycznie powiedzieć, że ją lubię. Dean nawet tego nie wie. Ostatnim razem, kiedy walczyliśmy nazwał mnie kochasiem. Dean był moim najlepszym przyjacielem, więc wie dokładnie, jak traktuję dziewczyny. Jeśli po prostu chcę uprawiać seks z dziewczyną to robię to, a następnie ją wyrzucam. Chloe była jedyną dziewczyną, która cieszyła mnie swoją obecnością. Po kilku dniach, przestałem zmuszać ją do seksu. Była pierwszą dziewczyną, która została u mnie na kilka nocy i nie wykorzystałem jej. To powinno coś znaczyć.
Miłość to wielkie słowo.-Ale tak jak i nienawiść. Wiem, powiedziałem bratu, że ją kocham, ale szczerze mówiąc, nie wiedziałem, co to cholerne słowo oznacza. Nadal nie wiem. Byłem tak wściekły na mojego brata, że to po prostu wymknęło się z moich ust. Nie raz, a dwa razy. Wiem, że myślisz iż jestem cholernie psychiczny, skoro zakochałem się w dziewczynie przez tydzień, ale nigdy nie czułem czegoś takiego do dziewczyny. Ona przyprawia mnie o dziwne uczucie, które strzela w moje ciało, kiedy ją widzę. Zabiera moją uwagę od wszystkiego, co jest ważne...ale w pewnym sensie, to ona jest ważna.
Kurwa przestań, Jay. Mówisz jak mała pizda. Nie kochasz jej.
Czasami chcę po prostu wyrzucić tą dziewczynę z mojej głowy. Często czuję, jak moje ciało buduje do niej nienawiść. Wiem, że w ciągu kilku godzin, będę żałować, że nie zabiłem jej w tamtej uliczce. Później po kilku minutach, będę chciał złożyć namiętny pocałunek na jej ustach. Nikt nigdy tego nie zrozumie. Ona przenosi moją bipolarność na zupełnie nowy poziom.
Ostro skręciłem, jadąc w kierunku magazynu Royals. Po kilku minutach drogi, dojechałem do budynku strzeżonego metalowym ogrodzeniem. To było to.
Zatrzymałem motocykl, wyciągając z niego kluczyki. Wstałem, czując czyjąś obecność za mną. Spojrzałem przez ramię i uświadomiłem sobie, że to był jeden z członków gangu, strzegących domu.
- Tak, więc znowu się spotykamy. - powiedział ponuro człowiek w kapturze.
- Zamknij się! - splunąłem, sięgając do jego głowy i barku. Szarpnąłem jego głową od prawej strony do lewej tak mocno, jak prawdopodobnie mogłem, łamiąc jego kark. Następnie chwyciłem druty na ogrodzeniu i przeskoczyłem przez nie, lądując idealnie na nogach. Wtedy przypomniałem sobie, że Dean zawsze zostawiał jego przednie drzwi otwarte dla członków gangu, aby mogli dostać się do środka. Podszedłem do drzwi, ścisnąłem klamkę i przekręciłem ją. Wszedłem na palcach do domu, czując silny zapach dymu. Szedłem przez korytarze.
Hmmm. Najlepszym miejscem gdzie można schować swoją ofiarę jest piwnica. Być może, trzymają tam Chloe. Skręciłem w prawo, starając się być jak najciszej. Schodziłem po schodach, idąc wolno jeden po drugim, upewniając się, że moje kroki nie wydają żadnych odgłosów. Kiedy zszedłem po chodach, zatrzymałem się, nasłuchując hałasów.
Przyłożyłem moje ucho do pierwszych drzwi po prawej i usłyszałem głośny, nieprzyjemny, znajomy śmiech. To był Dean. Chciałem wejść przez te drzwi, przyłożyć moją broń do jego klatki piersiowej i zastrzelić go. Ale pierwszą rzeczą jaką miałem zrobić to znaleźć Chloe. Przyłożyłem moje ucho do kolejnych drzwi na lewo i usłyszałem zupełną ciszę, a po kilku sekundach kobiecy płacz. Miałem dziwne przeczucie, że to Chloe.
Ostrożnie otworzyłem drzwi, aby upewnić się, czy nie było nikogo innego w pokoju. Widząc, że było pusto otworzyłem drzwi jeszcze szerzej i wszedłem do pomieszczenia po czym znalazłem Chloe stojącą przy ścianie. Jej głowa zwisała w dół i krzyki o pomoc wydobywały się z jej ust. Jej włosy znajdowały się na jej buzi. Nie mogłem zobaczyć nic z jej twarzy. Wiedziałem, że moje serce waliło, przez to co się jej wydarzyło. To było obrzydliwe i okropne.
- Boże, pomóż mi. - pisnęła. Podszedłem bliżej jej ciała, patrząc na to jak drży ze strachu.
- Hej, jestem tutaj. - szepnąłem ostrożnie, upewniając się, aby wiedziała, że to ja.
Spojrzała na mnie, przez co włosy opadły z jej twarzy. Jej oczy były pełne nadziei. Od razu spojrzałem na jej poczerniałe, posiniaczone policzki i zmarszczyłem brwi. Zraniło mnie, że musiała przejść przez to wszystko. Nie wyglądała normalnie. Zobaczyłem jej ręce skute kajdankami, musiałem szybko ją uwolnić. Zacząłem szukać w jej włosach wsuwek, który mogłyby odblokować kajdanki. W końcu znalazłem jedną, wsunąłem wsuwkę do prawego z kajdanków, poruszając wsuwką do czasu, aż w końcu jeden z kajdanków się odblokował, po czym zrobiłem to samo z lewą stroną. Wkrótce opadła słabo w moje ramiona. Chwyciłem jej lewą rękę, próbując nie dopuścić do jej upadku. Dziewczyna krzyknęła z bólu na co zakryłem jej usta, starając się nie przyciągać uwagi Deana z drugiego pokoju.
- Shhhh! Trzymam cię. Obiecuję. - pocieszyłem ją, patrząc na jej ramię, które dotknąłem, powodując, że szlochała. Została przecięta od ramienia do dłoni. Patrzyłem na nią, wiedząc, że walczy z ochotą rozpłakania się jeszcze bardziej. Spojrzała w dół, zupełnie przestraszona całej tej sytuacji. Ująłem jej podbródek w dłonie, patrząc prosto w jej łzawiące oczy, starając się ją pocieszyć. - Nie bój się. Nie skrzywdzę cię. - mruknąłem, gładząc jej włosy.
Milczała, zaczynając trząść się w moich ramionach. Moje serce zaczęło bić szybciej.
- Co się stało? - spytałem. - Dotknął cię? Zgwałcił? - puściłem jej podbródek, starając odgarnąć jej włosy z oczu.
- Powiedzieli, że zrobią to później... - wymamrotała. Słyszałem w jej głosie, że walczy z ochotą rozpłakania się. Przyciągnąłem ją, bardzo blisko siebie.
- Mam zamiar zabić tych drani, którzy położyli na ciebie swoje ręce. - wyszeptałem w jej włosy, które zakrywały uszy. Wziąłem ją za rękę i wyciągnąłem prosto z pomieszczenia, patrząc na prawo i lewo, aby upewnić się, że nikt nas nie widzi. - Bądź cicho. - przypomniałem jej, stawiając na schodach ciche kroki.
- Mam zamiar torturować tą dziwkę tak, że to złamię Jaya na kawałki. Idiota się zakochał. - usłyszałem głos mówiący z góry. Od razu zgadłem, że Dean zmienia miejsce, w którym był wcześniej. Zatrzymałem się w połowie schodów i poprowadziłem Chloe prosto na dół.
- Zostań tutaj. - mruknąłem do Chloe, umieszczając ją przy ścianie, na dole schodów. Miała przerażenie w oczach, po tej całej traumatycznej sytuacji. Czułem się winny przez przyłożenie jej pistoletu do głowy wczoraj wieczorem.
- Nie zostawiaj mnie tutaj, samej. - wykrztusiła, mocno ściskając moją lewą rękę, upewniając się, że jej tutaj nie zostawię. To znaczy jeśli chce zobaczyć mnie, zabijającego Deana i resztę jego gangu to może iść ze mną. To nie będzie miły widok.
- Myślę, że powinnaś wziąć udział w ich śmierci. Chcesz to zobaczyć?
- Nie zabijaj ich, Jay. - pokręciła głową. Przechyliłem głowę w dezorientacji, przyciągając jej twarz bliżej mojej.
- Mówisz, że mam ich nie zabijać? Czy wiesz co oni do cholery planują ci zrobić? Bili cię, planując przez co masz przejść! Mogłabyś być zgwałcona lub torturowana, aż do śmierci! Więc dlaczego nie możesz się zamknąć i pozwolić mi wykonywać swoje interesy? - wyszeptałem szorstko w jej twarz. Przestraszyła się jeszcze bardziej, powodując iż trochę się uspokoiłem. - Mam zamiar iść, zabić tych skurwysynów i zabrać cię w bezpieczne miejsce, gdzie nikt nie będzie mógł cię skrzywdzić.
- Ok. - wymamrotała po czym podciągnęła nosem.
- Teraz po prostu zostań tutaj. Jeśli usłyszysz lub zobaczysz, kogoś idącego w pobliżu ukryj się i nie wychodź, dopóki nie przyjdę i cię znajdę. Rozumiesz? - skierowałem do niej na co skinęła głową. Zostawiłem ją w tyle, idąc po schodach, nie przejmując się tym, jak głośno byłem. Byłem gotowy, aby skończyć z Deanem i nikt nie mógł mnie powstrzymać.
- Hej, chłopcy. Dawno się nie widzieliśmy, co? - skinąłem głową do pomocników Deana, po czym spojrzałem na Deana z uśmiechem.
- Jesteś tutaj, żeby uratować swoją dziwkę? - Dean warknął, podchodząc bliżej mnie.
- Nie, przyszedłem pokazać ci, jak działa karma. - uśmiechnąłem się, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Jak już, to zakochałeś się w lasce. - gruchał.
Zaśmiałem się przez jego stwierdzenie, starając się nie pokazywać mu, że może miał rację. Powinien spierdalać ze strachu. Naprawdę oczekuje, że będę normalnie zachowywał się po tym, co zrobił Chloe?
- Przyszedłem się zemścić, idioto. - splunąłem. - Żartujesz sobie?
- Ha, dobrze.
- Nie lubię cię. - warknąłem, kiedy Dean zachichotał do siebie. - Jestem śmiertelnie poważny. Nie podoba mi się sposób, w jaki potraktowałeś tą dziewczynę!
- Twierdzisz, że ona nic dla ciebie nie znaczy, więc dlaczego do cholery to robisz? - spytał. Wzdrygnąłem się, miałem coraz większą ochotę, aby go uderzyć i zastrzelić, przez to, że próbuje dowiedzieć się o moich kontaktach z Chloe.
- Mówię poważnie. Nic dla mnie nie znaczy. Nie dam ci tej satysfakcji. Nie dzisiaj...Dlatego mam zamiar z tobą skończyć, mała pizdo!
Wraz z powiedzeniem ostatniego słowa, uderzyłem go w szczękę, popychając go na stół, który stał za nim. Położyłem go na stole i uderzyłem go kilkakrotnie. Następnie bez zastanowienia, zacząłem go dusić rękami. Jego dwóch pomocników zaczęło odciągać mnie od jego ciała, ale ruszyłem na niego, upewniając się, że nie opuszczę tego domu, aż ten skurwiel nie będzie martwy. Chwyciłem go za szyję i rzuciłem nim o podłogę, depcząc po nim wiele razy, dwójka pozostałych nadal próbowała mnie odciągnąć.
Dean położył się na ziemi z bólu, próbując znaleźć się bliżej mnie, aby mógł dokończyć walkę. Stałem nad jego ciałem, dysząc. Kątem oka, widziałem jednego z jego ludzi, idącego na mnie z nożem, próbując go we mnie wbić. Złapałem go za ramię, wyrywając nóż z jego ręki po czym rzuciłem go na ziemię. Usiadłem na nim, starając się wbić nóż wewnątrz jego klatki piersiowej, wypuścił warknięcie, trzymając moje ramiona.
Po chwili walki nóż znalazł się w jego klatce piersiowej, wykorzystałem całą swoją siłę, przesuwając nóż po jego skórze, aż do jego serca. Słyszałem dźwięk łamania jego żeber, kiedy wbijałem nóż w jego ciało, zaczął kaszleć krwią. Krew była rozlana po całej podłodze, kiedy zacząłem wycofywać się od jego ciała.
Facet umarł, właśnie tu.
Jeden dupek mniej. Dean cierpi na podłodze. Jeszcze jeden jego wspólnik do zabicia. Wyciągnąłem pistolet z kieszeni i strzeliłem w głowę pomocnika po czym zobaczyłem, jak upada na drewnianą podłogę. Kiedy skończyłem, nadepnąłem na Deana, chwyciłem go za kołnierzyk ze wszystkich sił, pochyliłem się nad nim, niemal dotykając jego nosa.
- To zemsta, suko. - wybełkotałem, rzucając go z powrotem na podłogę. Spojrzałem za siebie i zobaczyłem Chloe, stojącą przy wejściu, łkała sama do siebie. Wyraźnie powiedziałem jej, aby została w piwnicy, ale zrobiła coś innego.
- Chodź tu, Chloe. Musimy iść! - powiedziałem, starając się zabrać stąd nasze tyłki, dopóki inni członkowie gangu nie wiedzą, że jesteśmy na ich terytorium. Ona nadal tam stała i płakała. Wyglądała bezradnie, jak nigdy.
- Chloe? - Dean szepnął do siebie. Zignorowałem jego komentarz, wiedząc dokładnie, co miał zamiar powiedzieć.
- Czy ja się jąkam? - syknąłem. - Mówiłem ci, chodź tutaj!
Zawahała się, podchodząc bliżej, więc zrobiłem jedną rzecz, jaką mogłem zrobić, aby wyrwać ją z tej piekielnej dziury. Pobiegłem z nią i chwyciłem ją za rękę, wyciągając z magazynu.
Wybiegliśmy na zewnątrz przez mglisty mrok. Oboje przeskoczyliśmy przez płot i ruszyliśmy w stronę motocyklu. Wsiadłem i chwyciłem ją za rękę, sadzając tuż za mną.
- Trzymaj się tak mocno, jak to możliwe, dobrze? - pokierowałem ją. Skinęła głową, owijając ramiona wokół mojego tułowia. - Nie puszczaj! - krzyknąłem, odpalając silnik, kiedy włożyłem klucze do stacyjki. Spojrzałem za siebie i zobaczyłem ją kiwającą głową ze łzami w oczach. Usłyszeliśmy głośny hałas maszyny, spojrzałem na prawo i zobaczyłem kolesi z Royals, wskakujących do furgonetki. - Trzymaj mocno! - krzyknąłem do niej i wystartowałem tak szybko, jak tylko mogłem.
Wszytko co zrobiłem, po prostu...nie żałuję niczego.
Pamiętajcie, że was kocham i dziękuje. Jesteście najlepsi, naprawdę. Każdy z was jest najcudowniejszy, najwspanialszy, najidealniejszy na świecie.
asdfghjkl. <33 kocham. ;)
OdpowiedzUsuńPIERWSZA. <333
O JESUS MARIA *.* NAJLEPSZY ROZDZIAŁ E.V.E.R !!! ASDCGGYGHUYIVRCDXSDG i jaki Justin tutaj jest. Taki maczo ^^ xd Czekam na NN <33
OdpowiedzUsuńTO JEST CUDOWNE... JAK DANGER *.*
OdpowiedzUsuńawh uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńO. MÓJ. BOŻE. CHCĘ NASTEPNEGO
OdpowiedzUsuńwiedziałam, że ją uratuje. ten rozdział był świetny, a następny będzie jeszcze lepszy, wiem to. ty też pamiętaj, że my również cię kochamy. @dajmibit
OdpowiedzUsuńto oczywiste ze musial ja uratowac. uwielbiam Chloe i Jay'a ♥
OdpowiedzUsuńHFHSYTIDUT, CHLOE I JAY ♥
OdpowiedzUsuń@hejtujbicz
AJJSBDNKDBNDBDNJDHJDD. DAWAJ SZYBKO NN, BŁAGAM. AKSBNJSHSJDHJHDDJ. <3
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!kocham tego bloga!chce już kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńO boże szok! Jezu asdfjdvtbfgbff brak mi słów poprostu. Dodawaj następny bo sie nie doczekam *.*
OdpowiedzUsuńZaczelam je czytac zaraz po tym jak mnie poinformowalas i dopiero teraz skonczylam bo czytam to strasznie wolno tak aby zapamietac kazdy szczegol bo to jest takie asdffss czasem po dwa razy niektore fragmenty....kurcze jakie to bylo slodkie uratowal ja! Aww.... Jay oklamuje sie sam ze jej nie kocha...a to widac *,* ten Venom to tacy ch*je ze masakra...aaa Justin tak ja kocha ze zabil by za to swojego brata co zrobili Chloe...nie moge sie doczekac nastepnego i mam nadzieje ze dodasz szybko...ale wiem tez ze nie zyjesz tylko opowiadaniem no ale mimo to nie moge sie juz doczekac jak dalej potoczy sie akcja pewnie Venom beda chcieli wojny....jej Jay polamal kark wbil noz i co tam jeszcze...jaki zly ale tez slodki bo zrobil to za to ze oni ja tak potraktowali...jak to czytalam to wyobrazalam sobie ta jej reke....musiala Chloe wygladac strasznie...tak tak wiem nie wiem co juz pisac ale piszac ten komentarz chce Ci bardzo podziekowac za tlumaczenie wiec DZIEKUJE! bo to najciekawsze opowiadanie o Justinie jakie czytalam <3 @ewelina9757
OdpowiedzUsuńOMG! hxhxdjxrjxryhdivdhcdyxdh *____*
OdpowiedzUsuńOMFG! GENIALNY! DAWAJ NASTĘPNY JAK NAJSZYBCIEJ BŁAGAM! < 333333333333333
OdpowiedzUsuńHcrjbjdtjlncyhdefklgxvet nieziemskie *,* dziękuję Ci kochana za to tłumaczenie <3 / @foreeveerjb
OdpowiedzUsuńsalidhsa;odjsoa[d i<33333
OdpowiedzUsuńALE AKCJA!!! KURDĘ EMOCJE TOWARZYSZYŁY MI PRZEZ CAŁY ROZDZIAŁ! JAY NAPRAWDĘ SIĘ ZAKOCHAŁ!! TO SŁODKIE!
OdpowiedzUsuń@dangerous_696
nsjcxnsmdjgbcnjngshnxhj kocham Cię za to tłuamzcenie <3
OdpowiedzUsuń@officicalcysia
O boże brak słów *.* Po prostu nie mam nic innego do roboty oprócz czekania aż dodasz następny !
OdpowiedzUsuńnie mam nic do powiedzienia, tylko fjdlkgfdlgflgnfd ♥
OdpowiedzUsuń@olcikx
Zerknęłam z ciekawości a tu nowy rozdział, jak milutko! :D
OdpowiedzUsuńAkcja normalnie przez cały rozdział. Dobrze, że ją uratował! Ma szczęście :P
Już się boję co będzie w następnym ha ha ;)
@ameneris.
OMG! KOCHAM TO! CIEBIE TEŻ ZA TO, ŻE TO TŁUMACZYSZ ! NIE MOGĘ DOCZEKAĆ SIĘ NASTĘPNEGO :)
OdpowiedzUsuńjezu jezu jezu
OdpowiedzUsuńkocham to ♥
boże jakie emocje fdjsgjsdfjksdfjsdjklfjksdlfjkls
OdpowiedzUsuńkocham! <3333 dhsjkhkfjhdjhfjkhdjfh
OdpowiedzUsuńSubotgjdtjcsiitiv dziekuje ze to tlumaczysz <3
OdpowiedzUsuńfodsiugjkrasjdhga tylko tyle mam do powiedzenia / @Justeliaa
OdpowiedzUsuńhdssaishwnjiaauuwbwb *____*
OdpowiedzUsuńONI SĄ CUDOWNI !!!!!!!
Cudowny *,* @adziaaa_3
OdpowiedzUsuńJednak Jay cos do niej czuje ! oh nie moge sie doczekac nn ;** dziekuje ze tlumaczysz. To jest najlepsze opowiadanie jakie w zyciu czytalam ^^
OdpowiedzUsuńawww, uratował ją <3
OdpowiedzUsuńale się podziało o.O
nie mogę się doczekać kolejnego :) xx
Dziękuję. Kocham cię
@aania46
Shufsvugsvkbcs doskonały. Czekam na następny ;))
OdpowiedzUsuńukchgsdokfv idealny ♥ czekam na nowy, kocham Twoje tłumaczenie, zajebiście się czyta :D @mykidrauhllswag
OdpowiedzUsuńRozdział genialny ;D słodko, że ja uratował i wyciągnął stamtąd Jak czytałam jak tym nożem zabija tego kolesia to aż mnie wszystko bolało xD ciekawe jak dalej potoczą się ich losy xoxo
OdpowiedzUsuńhttp://tlumaczenie-case55.blogspot.com/
Kocham czytać Twoje tlumaczenie . *.*
OdpowiedzUsuńInformuj mnie o kolejnych rozdzialach @vanslansbans
Cudne! Hehe zakochał się :)
OdpowiedzUsuńo jezu , to jest takie słodkie :D
OdpowiedzUsuńBoże! Justin jest taki, niesamowity, ale co zrobi jego brat, jak sie dowie? A przecierż kiedyś sie dowie! Co teraz zrobi Justin z Chloe? Ohh! ~ @swaggieSMILEE
OdpowiedzUsuńJaka akcja :O
OdpowiedzUsuńaż mi się słabo robiło w niektórych momentach. To jak opisałąś, jak Jay zabija jednego z tych gości. Ałć. Ale rozdział świetny, czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńWOW. Nie podoba mi się to, że zabił Deana chciałam, żeby żył ale mimo to rozdział ŚWIETNY :D
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA NN<3
o matko ile emocji..*.*
OdpowiedzUsuńJay jest cudowny !
biedna Chole ;c
Czekam na nn ;*
Dziękuje za tłumaczenie,kocham Cię <3
To jest świetne! ;*
OdpowiedzUsuńDziękuje ♥
DZIĘKUJĘ CI BARDZOBARDZO, ZE TO TŁUMACZYSZ ;)) BEZ CIEBIE NIE DAŁABYM RADY !
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać następnego *O* Dziękuję Ci jeszcze raz za to, że tak świetnie tłumaczysz to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńBosz Bosz Bosz Bosz Bosz
OdpowiedzUsuńNo po prostu cudo....♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♡♥♡♡♡♡♡♡♥♡♡♡
o jeju *___* on cos do niej na pewno czuje :) slodko <3 dawaj nastepny <3
OdpowiedzUsuńJay, eiurahhurhkdsapolkuetghnjkf. to jak ją uratował było po prostu perfekcyjne! jak się o nią zatroszczył, jak zabił ich dla jej bezpieczeństwa. uwielbiam tą historię! <3
OdpowiedzUsuńmadafaka ZGON ☻
OdpowiedzUsuńAbvhmashgfsdhkfgjhryuh przepraszam nie potrafie wyrazic sie za pomoca normalnych slow.
OdpowiedzUsuńasdfghjkl !!!to jest mega !
OdpowiedzUsuńcały weekend czytałam to tłumaczenie.
OdpowiedzUsuńomg, nawet nie wiem co napisać,
jest agfdgayuifbahfgakfgsjagognangjo.
a, i jeśli mogłabyś to informuj mnie o
nowych rozdziałach na tt - @swagonlukey :)
Świetne ! hhahahahahhahahaahahahahahhaahahaahahhaah
OdpowiedzUsuńMogłabyś informować mnie o nowych rozdziałach na tt?? @GomezingHero :)
OdpowiedzUsuńadxnjanfvikMVG ale świetny!
OdpowiedzUsuńWiedziałam,że ją uratuje...byłam tego pewna.
Teraz sb gdzieś razem uciekną i będą żyć długo i szczęśliwie z dala od gangów :3
Możesz mnie informować ;D @Swag_BoyBieber
OdpowiedzUsuńMożesz mnie informować .? @Magda221
OdpowiedzUsuńKOCHAM CIEBIE, TWOJE TŁUMACZENIE <3 BOSKIE /xoxox
OdpowiedzUsuńWow jak na razie doszłam dopiero tutaj, ale jestem zachwycona. Czy jest taka możliwość, że zostałabym informowana o nowych rozdziałach na twitterze? / @lovatodream_
OdpowiedzUsuńZAJEBAŁO DANGEREM. HAHAHAH. DEAN TO TROCHĘ LUKE. XD
OdpowiedzUsuńNo dokładnie xD Wszystkie fanfiction są na tej zasadzie :P
Usuń