14. "Dziękuję..."

Justin Bieber's Pov:
- Julia. - zawołałem przez dom, z rękami w kieszeniach, rozglądając się za moim portfelem, telefonem i kluczami. - Chcesz iść na jakąś kolację? Jesteś głodna?
Wszystko co słyszałem to kompletną ciszę. Cisza w moim domu oznacza tykanie zegarów i dźwięk klimatyzatora krążącego wokół powietrza. Dzisiaj był jeden z tych dziwnych dni.
Po mojej kłótni z Julią i bójce z Deanem przez cały dzień wszystko mnie bolało. Poruszanie się jest trochę trudniejsze, kiedy jesteś cały posiniaczony. To znaczy, wszystko ze mną dobrze. Miewałem gorsze wypadki. Od noża wbitego w mój bok, po pocisk wystrzelony w mój tors. Zwyczajnie nie zdarza się to ludziom w moim wieku, ale to wszystko jest częścią tego brudnego biznesu, do którego należę.
Sięgnąłem do szafki po szklankę wody i wtedy usłyszałem podciąganie nosem, dochodzące z przeciwnego kierunku, od tego, w którym stałem. Poszedłem bliżej hałasu, odstawiając szklankę na ladzie obok lodówki. Nadal nie miałem pojęcia skąd pochodzą te dźwięki. Przechodząc na palcach po korytarzu zobaczyłem światło, padające spod drzwi łazienki. Zacząłem słyszeć szlochanie i ciągłe podciąganie nosem.
To była Julia.
- Julia? - zapukałem do drzwi. - Wszystko tam w porządku? - spytałem spokojnie.
- Odejdź! - krzyknęła. - Jestem pod prysznicem. - skłamała, ponownie podciągając nosem.
- To nie brzmi, jakbyś była pod prysznicem! - krzyknąłem przez drzwi.
Wiem, że nie chce, abym widział, że płacze. Nie winię jej za wszystkie gówna przez, które musiała przejść. To skierowało ją w kompletny bałagan. Zgaduję, że dusiła w sobie wszystkie emocje, ponieważ bała się powiedzieć mi, co u niej słychać. Prawdę mówiąc, wciąż się boi. Nadal nie wiem o niej zbyt wiele. To rzeczywiście naprawdę smutne.
- Odejdź i przestań mnie denerwować! - krzyknęła. Czułem, że zbliżyła się do drugiej strony drzwi. Czułem jej obecność, po prostu opierającą się na przeciwnej stronie.
Chciałem jej powiedzieć, jak naprawdę mi przez wszystko przykro. Mimo, że jej postawa była niegrzeczna, nie mogłem jej oceniać. Jeszcze raz, nie wiem nic o niej, nie wiem co przeszła w przeszłości, oprócz śmierci jej rodziców. Chciałem znaleźć sposób, aby pomóc jej z jakimkolwiek problemem, jakim przechodzi i dowiedzieć się dlaczego zachowuje się tak w stosunku do mnie.
Chciałem wiedzieć dlaczego siedzi zamknięta w łazience, płacząc.
Chloe Romano's Pov:
Nie mogę już sobie z tym poradzić. Czuję, że wkrótce umrę.
Powinnam słuchać mojego brata. Ostrzegał mnie dziesiątki razy, abym trzymała swój żałosny tyłek z dala od Stratford. Posłuchałam? Nie. Dlatego jestem teraz w tym całym gównie. Dlaczego, do cholery, jestem w domu przypadkowego dupka, śpiąc na jego kanapie, co noc, ledwo nakarmiona, czując potrzebę rozpłakania się każdej pieprzonej nocy?
Pobyt w domu Deana był mglistym wspomnieniem. Co do cholery robiłam, myśląc, że mogę zaufać temu dzieciakowi po jednym dniu znajomości. Wiem, że faceci wykorzystywali mnie wielokrotnie, ale byłam przygotowana, aby znieść fakt, że ludzie mi to robią. Dean był, jak sen. Był zbyt miły. Powinnam była się domyśleć. Był tak miły, że to wydawało się podejrzane.
Justin był tuż po drugiej stronie drzwi od łazienki, próbując dowiedzieć się, co ze mną się dzieje. Dosłownie wypłakałam moje gałki oczne, a ja nie chcę, aby zobaczył mnie w takim stanie. Lubię sprawiać iż ludzie myślą, że jestem silna. Trudno to robić, kiedy jestem w takim stresie, od bycia celem morderstwa, do kłamania mojego brata o wszystkim, co robię tutaj. To nie jest niczyja wina, tylko moja. Wkręciłam się do najbardziej tragicznego wyjazdu, jakiego można mieć.
- Możemy porozmawiać? Proszę. - Justin mruknął przez drzwi. - To po prostu do dupy, że nieustannie kłócimy się o jakieś głupie gówna. Moje pytanie to...dlaczego? - zatrzymałam się, czując się mega winna za krzyczenie na niego dosłownie codziennie. Nie mogłam nawet o tym wiele powiedzieć, bo wiem, że robię źle. - Wiem, że nie jesteś pod prysznicem. Wiem, że płaczesz. Tylko proszę otwórz drzwi. Porozmawiajmy.
Powoli chwyciłam za inną chusteczkę i jeszcze raz wysmarkałam nos, po czym wrzuciłam ją do kosza obok zlewu. Podeszłam do drzwi, opierając na nich moją głowę. Czułam, jakby Justin robił po drugiej stronie to samo.
- Wychodzę. - powiedziałam drżącym głosem. Chwyciłam klamkę, pociągając ją, a następnie przekręciłam, otwierając drzwi po czym zobaczyłam Justina, stojącego tuż przede mną. Jego policzek był posiniaczony, a jego włosy ułożone niechlujnie. To przez jego kłótnie z Deanem. Nie mogę opisać, jak bardzo jego twarz była zmartwiona. Nagle zaczęłam płakać jeszcze bardziej.
- Chodź. - wymamrotał, wskazując, abym przyszła bliżej niego. Spojrzałam na niego z pustym wyrazem twarzy na co on głęboko westchnął. - Po prostu chodź. - powiedział spokojnie.
Wiesz jak to jest, kiedy płaczesz, a ktoś próbuję cię pocieszyć, przez co płaczesz jeszcze bardziej? To dokładnie to, co czuję teraz. Nie mam pojęcia, co dzieje się w moim życiu. Potrzebuję tylko mocno się do kogoś przytulić. Obecnie jestem tak zraniona, że to nie jest już zabawne. Prawdę mówiąc, nigdy nie było. Przerażało mnie na kawałki.
W ciągu kilku sekund znalazłam się w ramionach Justina, wypłakując moje oczy na jego klatce piersiowej. Muszę przyznać, że...czuję się świetnie, przez to, że w końcu się do kogoś przytuliłam, po wszystkim, co wydarzyło się w ciągu ostatnich dni. Był ciepły, jego biała koszulka była bardzo miękka. Był tak przytulny...
Przestań, Chloe. Nie możesz myśleć w ten sposób.
Zaczął pocierać moje plecy, drgnęłam, zatrzymując spojrzenie na jego koszulce. Moje łzy były na niej. To był mokry, wilgotny bałagan.
- Chodź ze mną do kuchni. - położył rękę na moich plecach, kierując mnie do kuchni. Nie miałam pojęcia, co się dzieję. Delikatnie chwycił mnie w pasie, sadzając mnie na szczycie jego blatu. Oniemiała rozejrzałam się po kuchni, w kompletnej dezorientacji, kiedy Justin podszedł do zamrażarki, wyciągając z niej paczkę lodu. Gdy zamknął zamrażarkę, skierował swoje ciało w moim kierunku, otarłam łzy z twarzy, prostując się. Podszedł do mnie po prawej stronie, umieszczając okład z lodu na moich ustach, przytrzymując go tam. Spojrzał mi w oczy jego miodowo brązowymi tęczówkami, nie przestając patrzeć w tym kierunku. - Naprawdę, naprawdę mi przykro.
- Wiem, że ci przykro. W tym momencie...to nic. - mruknęłam, powoli zabierając lód z jego ręki po czym umieściłam go na jego siniakach. Potrzebował go bardziej niż ja.
- Nie możesz tego zrobić, Julia. - uniósł lewą brew. - Uderzenie cię było tak złe. Słowa nie umieją opisać, jak mi kurwa przykro.
- To było złe. - zgodziłam się. - Ale to przeszłość. Mam ważniejsze rzeczy, którymi muszę się przejmować. - zeskoczyłam z blatu, odwracając się do niego plecami, wpatrując się w podłogę. Skrzyżowałam prawą nogę na drugiej w pełnym zdenerwowaniu.
- Porozmawiajmy o tym. - zaproponował.
- Nie zrozumiesz. - wymamrotałam.
- Jest coś, co mógłbym zrobić, aby naprawić wszystko, co zrobiłem przez ostatnie kilka dni? - podszedł do mnie, stał za mną w niewielkiej odległości, oddychając w moją szyję.
- Nie. - skrzyżowałam ramiona na klatce piersiowej.
- Nadal chcesz jeść? Mogę zabrać się, gdziekolwiek chcesz. - położył mi rękę na ramieniu. - Dokąd chcesz się wybrać?
- Nie jestem głodna. - wykrztusiłam. Było oczywiste, że jestem prawdziwym emocjonalnym wrakiem. Nie mogłam powstrzymać swoich łez.
- Julia... - jego głos się załamał.
- Nie obchodzi cię, jeśli zacznę płakać, prawda? - splunęłam. - Nigdy cię nie obchodzi. - moje policzki zrobiły się ciepłe z gniewu.
- To nie tak! Po prostu--
- Słuchaj, Justin. Idę spać. - syknęłam, zabierając ramię, poza jego zasięg, dumnie krocząc do kanapy. - Nie mam nastroju.
Justin wypuścił głośne westchnienie-- wystarczające głośne, abym usłyszała. Stał bez ruchu w miejscu, gdzie go zostawiłam. Nagle usłyszałam kroki, idące prosto w moją stronę, a następnie poczułam mocny uścisk na moim ramieniu.
- Nie będziesz spała już na kanapie. - powiedział, przeciągając moje ciało do kuchni.
- Dlaczego nie? - krzyknęłam, ocierając łzy moją wolną ręką.
- To spieprzy twoje plecy! - wrzasnął mi w twarz, robiąc się czerwony, jak nigdy.
Między nami było mnóstwo napięcia. Nie wiem, od czego zacząć. Jego ręka drgała, jakby był nałogowym palaczem, który właśnie rzucił palenie i jest spragniony kolejnego papierosa, jego twarz rumieniła się czerwonością, a żyły wychodziły na jego szyi. Z drugiej strony ja byłam cała w łzach, moja twarz była ciepła, a moje nogi drżały. Chciałam to wszystko skończyć.
- Moje plecy czują się dobrze. - mruknęłam, patrząc prosto na podłogę. - Powiedz prawdziwy powód, dlaczego prosisz mnie, abym nie spała na kanapie. - byłam po prostu ciekawa.
Zawahał się, rozglądając się po całym pokoju, unikając coraz bardziej patrzenia na moją twarz. Zacisnął zęby, by w końcu spojrzeć mi w oczy. Przełknął głośno ślinę-- na tyle głośno, abym usłyszała. Czułam się tak niewygodnie, z ręką zaciśniętą na moim ramieniu już długi czas.
- Bo... - oblizał usta. - Chcę z tobą rozmawiać. Chcę cię zatrzymać.
Spojrzałam na niego z wielkim zmieszaniem. Chce mnie zatrzymać? Spośród wszystkich ludzi? Oh, w porządku. To było jego poczucie winy. Zżerało go żywcem. Jego poczucie winy musiało być dzikie w ciągu ostatnich dwóch dni. Wina...jest po jego stronie.
Najwyższy czas, aby to dziecko czegoś się nauczyło.
- Trzymanie mnie tutaj dotyczy rozbierania mnie? - uśmiechnęłam się przez łzy, spływające po mojej twarzy. - Dotyczy zostawiania mnie?
- Nie. - wymamrotał. - Po prostu będę cię traktować tak, jak chcesz być traktowana.
Posłałam mu cierpkie spojrzenie, a następnie schowałam głowę w jego klatce piersiowej. Naprawdę nie panowałam nad niczym, co działo się w tym momencie. Po prostu wiedziałam, że nie chcę być uderzona pięścią w twarz, ani jeszcze raz zostać zamknięta w piwnicy. Skończyłam z tym.
W końcu postanowiłam dać Justinowi satysfakcję. Jednak nie mam zamiaru pójść za daleko.
- Dobrze. - zgodziłam się. - Możesz mnie zatrzymać.
Wraz z tym puścił moją rękę, wchodząc po schodach. Szłam tuż za nim, obserwując go. Otworzył drzwi od swojego pokoju, stanął z boku, pozwalając wejść mi pierwszej. Usiadłam na brzegu łóżka, czekając na niego, aż usiądzie obok mnie. Przygryzłam wewnętrzną stronę mojego policzka, złączając moje dłonie razem.
Czuję się źle. Nie powinno mnie tutaj z nim być po tym wszystkim co się stało. Nie wiem, czy mogę mu zaufać, czy nie. Dlaczego nie mogę się powstrzymać? Jest jakiś logiczny powód.
Justin odłożył swoje buty do szafy i zdjął swoją kurtkę, patrząc na mnie, siedzącą samotnie na łóżku. Podszedł do mnie i opadł na materac, kładąc głowę na poduszkę.
- Jak mam cię trzymać, skoro jesteś aż tam? - spytał chytrze. - Chodź tu i leż ze mną. Nie gryzę. - wskazał z uśmiechem na twarzy, abym przyszła.
Zrobiłam to, o co prosił. Przesunęłam się obok niego, po czym uświadomiłam sobie, że miałam jego prawe ramię owinięte wokół mojego ramienia.
- Hej. - wyszeptałam nieśmiało, wpatrując się w niego.
- Hej. - naśladował mnie, spoglądając mi w oczy. - Wyglądasz tak dobrze.
Zignorowałam to zupełnie, przybliżywszy się do niego położyłam głowę na jego klatce piersiowej. W pokoju było cicho. Ta chwila była niezręczna. Jeszcze nie zorientowałam się, dlaczego, do cholery byłam z nim w łóżku.
- Wygadaj się. - wychrypiał głęboko. Nie miałam pojęcia o czym do cholery mówi, ale pewne było to, że próbuje wyciągnąć ode mnie jakieś informacje.
- Co? - spytałam, patrząc na moje nogi. Zobaczyłam, że jedyne co miałam na sobie to majtki i t-shirt. Nieźle, Chloe.
- Jaki masz ze mną problem? - spytał. - Dlaczego jesteś dla mnie taka, jaka jesteś?
Wahałam się przez chwilę. Naprawdę chciał ze mną rozmawiać o moich problemach. Rzecz w tym, że one nie były związane z nim. Przyczyną tego wszystkiego były rzeczy ściśle pochodzące z mojej przeszłości, które sprawiały, że byłam ostrożniejsza niż kiedykolwiek wcześniej.
- To nie z tobą mam problem...To-
- To, czyli co? - przerwał, jakby był zaniepokojony.
- To z facetami, z którymi miałam do czynienia w przeszłości. - powiedziałam cicho, patrząc na niego. Zacisnął powieki w dezorientacji.
- Nie rozumiem tego. - przyznał.
- Prawdopodobnie nie zrozumiesz. - stwierdziłam, kiedy przyciągnął mnie bliżej. Moje ciało nie wytrzyma z nim sam na sam przez jego zachowanie.
- Ja po prostu chcę wiedzieć dlaczego, Julia. - wbił we mnie oczy, unosząc brwi.
- C-całą historię? - wyjąkałam w napięciu, nie wiedząc jak to wytłumaczyć.
To było coś w rodzaju długiej historii. Nie wiedziałam, jak przekazać informację. To przytrafiało mi się przez ostatnie 4 lata mojego życia. Nie dzieliłam się tym z nikim innym, ponieważ to po prostu było żenujące. Nie chcę, żeby ktokolwiek o tym wiedział.
- Tak. - odpowiedział na moje pytanie, przesunęłam ciało w jego kierunku, opierając mój łokieć na poduszce, więc mogłam utrzymywać z nim kontakt wzrokowy.
- W szkole średniej, miałam tak wielu chłopaków. Rozkochiwanie w sobie facetów było dla mnie łatwością. - przerwałam, wahając się czy mówić dalej. - Po prostu chcieli mnie wykorzystać do własnych celów osobistych, a następnie mnie zostawić.
- Nie winię ich, ale...wydajesz się być szczera. - oblizał usta. - Nie wiem. Mówisz prawdę o wszystkim. Wyglądasz na typ dziewczyny, której mógłbym zaufać.
Przełknęłam ślinę, czując jak poczucie winy we mnie uderza. To był tego powód.
Nie byłam z nim szczera. 75% rzeczy, które mu mówię są kłamstwami. Nie mogę mu powiedzieć prawdy, ponieważ mnie zamorduje. To moja wina. Nie mogę za to winić nikogo, oprócz mojego brata, ale zrobiłam coś gorszego.
Mówi, że jestem szczera, kiedy:
1. Moje prawdziwe imię to nie jest Julia.
2. Nawet nie chcę mu powiedzieć przed kim uciekałam.
3. Nie mogę nawet przyznać się do prawdziwego powodu, dlaczego jestem w stosunku do niego zła. Nikomu nie mogę opowiedzieć całej historii. To tandetne i żenujące.
- Tak...tak myślę. Gdy cię spotkałam musiałam trzymać się na baczności, ponieważ bałam się, że wykorzystasz mnie jak inni faceci. - zamknęłam oczy, widząc ile jest w nim zainteresowania. - Coś co sprawiało, że to było jeszcze gorsze, był fakt, że byłeś pierwszym lepszym kolesiem, który wziął mnie z dala od ulicy.
- Chciałem dobrać się do ciebie w łóżku. Następnie, ja po prostu... - jego głos zamilkł. Moje oczy natychmiast otworzyły się przez jego stwierdzenie.
- Ty co? - spytałam agresywnie.
- Czułem się wobec ciebie potwornie. Nie miałaś tutaj miejsca, w którym mogłaś się zatrzymać, nie miałaś przyjaciół. - zgarnął moje włosy z twarzy. - Chciałem ci pomóc.
- Cóż... - przerwałam w kompletnym szoku. - To miłe z twojej strony.
- Tak.
Między nami dwoma zapadła niezręczna cisza. Cały dom zamilkł. Wszystko co mogłam usłyszeć to dźwięk naszych oddechów. Skuliłam się przez to co wyszło z moich ust. Moje serce było ciepłe. Nie wiedziałam co się dzieję. Co miałam mu pierw powiedzieć. Coś, czego nie mówiłam tutaj nigdy wcześniej.
- Dziękuję. - mruknęłam, chowając twarz w jego klatkę piersiową, nie byłam gotowa na jego reakcję. Zaczęłam być miła dla Justina Biebera po raz pierwszy w historii.
- Nie ma za co. - uniósł mój podbródek, chcąc, żebym widziała jego reakcję na całą tą sytuację. - Jesteś jedną z najładniejszych dziewczyn, jakichkolwiek widziałem przez całe osiemnaście lat mojego życia.
Znowu zignorowałam jego komplement, starając się nie utrzymywać z nim zbyt przyjemnych relacji. Byłam jego obecnym celem. On jest w łóżku ze swoim celem. Nawet jeszcze tego nie wie. Jeśli kiedykolwiek by się dowiedział strzeliłby mi kulką w łeb i wyrzucił mnie przez okno. To smutne.
Komplementuje wroga.
Rozejrzałam się po pokoju, próbując dowiedzieć się o nim więcej. Minęło trochę czasu odkąd tutaj jestem. Przy jego łóżku było jego zdjęcie z mamą. Wyglądał na malucha. Oboje byli do siebie bardzo podobni. To przyprawiło mnie o zawrót głowy.
Obok jego nocnego stolika był czerwony plecak. Wypływały z niego kanadyjskie pieniądze. Nie wiedziałam, jak zareagować na coś takiego. Co on zrobił? To pieniądze ze sprzedaży narkotyków? Obrabował bank? Skąd zdobył te wszystkie pieniądze?
- Co to? - spytałam, wskazując na plecak. Nie potrafiłam wytrzymać z ciekawości. Nie miałam wstydu.
- Pieniądze. - wychrypiał, bawiąc się moimi włosami. Nie przeszkadzało mi to, choć w tej chwili czułam się trochę naruszona.
- Skąd masz to wszystko?
- Okradłem motel. Ten z martwym kolesiem. - przyznał.
Wiedziałam. Pamiętam dzień, w którym powiedział, że musi załatwić kilka spraw. Szłam do domu, wracając z rozmowy z moim bratem.
A propos, nigdy nie skończyłam mojej rozmowy z Bradem. Wciąż żałuję. Okłamałam go, mówiąc, że jestem w Toronto. Mam nadzieję, że Bóg wybaczy mi wszystkie moje grzechy, jak nie to pójdę prosto do piekła za to, co działo się w ostatnich dniach.
Tylko przypomniałam sobie Justina, siedzącego przy stole, jedząc jedzenie z Tim Horton z kieszeniami wypełnionymi nietypową kwotą pieniędzy.-- A kiedy zapytałam o jedzenie, rzucił mi sto dolarów, wiedząc, że kompletnie nie znam Stratford.
- Czemu? - spytałam zaciekawiona. Starzec w motelu był nieszkodliwy. Dlaczego chciał gotówki od kogoś takiego, jak on?
- Zbankrutowałem. Nie miałem wyboru. - wzruszył ramionami, bez przejęcia się tym, co zrobił temu niewinnemu człowiekowi. Wiedziałam, że Justin go nie zabił, ale to wszystko nie było tego warte.
- Justin...naprawdę? - zapytałam z obrzydzeniem.
- To wszystko jest częścią tego biznesu, Julia. - powiedział szorstko. - Robisz to gówno za osoby, które nie miały jaj, żeby to zrobić. Musisz robić cokolwiek, żeby przetrwać. To po prostu rzeczywistość.
- Rozumiem. - mruknęłam, myśląc o tym, ile mój brat ma do czynienia z narkotykami. Nie obchodzi go to, co się z nim stanie. Żyje chwilą, nie zważając na fakt, że policja może go złapać i wyrzucić z interesów.
- Jesteś zbyt niewinna, żeby zrozumieć. - powiedział dosadnie. - Mogę sobie wyobrazić co dzieję się w twoim umyśle, tęczę, jednorożce, teksty piosenek Taylor Swift i inne tego typu gówna.
Ktoś kogo opisał to nie byłam ja. Daleko mi do niewinności. Po tym jak mój brat zaangażował się w przemoc, musiałam przejść przez gówno, którego nigdy sobie nie wyobrażałam. Podróż do Stratford jest doskonałym przykładem tego wszystkiego.
- Oh, zupełnie rozumiem. - powiedziałam pewnie, nadal utrzymując z nim kontakt wzrokowy.
- Więc, wiesz jak to jest być w pobliżu z kimś, kto żyje przemocą? - spytał z pełną powagą. Prawie tak, jakby starał się wygrać spór.
- Możesz być zaskoczony... - mój głos się załamał. Nie miał pojęcia, co ja i mój brat przeszliśmy. Szkoda, że nie mogę mu udowodnić tego, bez bycia zabitą.
Ohh, uroki bycia Romano.
- A ty możesz być zaskoczona, dlaczego nadal jesteś w tym domu. - splunął, biorąc temat na poważnie. To tak, jakby obawiał się rozmowy o tym, to dziwne, bo naprawdę chciał ze mną rozmawiać. Teraz, kiedy rozmawiamy, czuję, że go tknęłam.
- Dlaczego ciągle mnie tutaj trzymasz? - spytałam, ignorując fakt, że był zdenerwowany. Zawahał się, wywrócił oczami, wypuszczając długie westchnienie.
- Nie możesz być ze mną widziana. - stwierdził ponuro.
- Czemu nie?
- Możesz być zabita w mgnieniu oka. - ujawnił mi. Wiedziałam, że to nadchodzi. Mój brat powiedział dokładnie to samo.
Wcześniej w Kalifornii, nigdy nie spędzałam wolnego czasu z Bradem. Musiałam zostawać w domu. Nie chciał, żeby mnie zabili, bo było to jego obowiązkiem. Chciałam w końcu dostać prawo jazdy, aby spędzać czas z przyjaciółmi. Gimnazjum to był okres, w którym chciałam się odnaleźć. Nie chciałam być zamknięta w domu przez cały dzień. Pragnęłam wyjść i zwiedzić różne rzeczy. Imprezy, gra w piłkę nożną...to było kiedy Brad mało się mną opiekował --Przed zabiciem dziewczyny brata Justina.
- Nie jestem tak słaba, jak myślisz. - odparłam.
- Naprawdę chcesz spędzić ze mną jeden z takich dni? - spytał z uśmiechem. To było oczywiste, że chciał, żebym zobaczyła przez co przechodzi. Szkoda, że już wiem, co dzieję się w jego świecie.
- Cóż, chcę zobaczyć, co robisz. - odwzajemniłam jego uśmiech. Nie pozwolę mu wygrać tego sporu. Wygrywam wszystko--i to jest prawda.
- Wolałbym nie. - pokręcił głową.
- Kim ty jesteś? Przestraszony, że się tego podjęłam? - spytałam chytrze, zarzucając włosami, opierając łokieć z powrotem na poduszce.
- Postrzelono mnie. Zostałem pchnięty nożem. Przeszedłem przez to. Myślisz, że chcę robić to wszystko? - podniósł głos.
- Tak, oczywiste, że robisz to z jakiegoś powodu. - powiedziałam, nie wiedząc, dlaczego zaangażował się w tego typu interesy. Wiedziałam, że jego rodzice zginęli, ale do cholery. Dlaczego on wciąż nie oderwał się od tych interesów? Nadal wątpię, że zrobiłabym coś takiego dla Brada. Co było, to było.
- Mój brat sprawia, że muszę dla niego pracować. On jest moją krwią - przerwał. - Jest jedyną osobą, która mi została. Oczywiście mam zamiar wykonywać jego rozkazy. - poruszył brwiami, obniżając je po raz kolejny.
- Masz osiemnaście lat. - stwierdziłam jasno. - Powinieneś w tym momencie wybrać, jak chcesz żyć.
Nie powinien słuchać jego brata, kiedy sam jest dorosły. To jest jego życie. Powinien sam o nim decydować. Nie jest już dzieckiem. Może podejmować swoje własne decyzje, do kurwy nędzy.
- To nie jest łatwe i nie warto próbować.
- Warto. - zmarszczyłam brwi, przesuwając moją twarz bliżej niego, żeby wydawało się to dla niego bardziej zrozumiałe.
- Nic nie rozumiesz. Jest w porządku. Nie chcę już o tym mówić. Nie wiem co czuję do mojego brata. - powiedział zmieszany, czekając aż wezmę to na poważnie. Było coś o jego bracie, czego nie chciał mi powiedzieć.
Z drugiej strony, jest też coś o moim bracie i nie chcę, żeby on o tym wiedział, więc cóż.
- Ja też.
- Mój brat to nie twoja sprawa, więc nie będę o nim mówił. - powiedział ponuro.
- Też nie powinnam. - wymamrotałam.
Wszystko zamilkło. Patrzeliśmy sobie w oczy, wewnątrz naszych dusz przez dobrą minutę. Moje serce zaczęło wyścig. Co miałam zrobić?
Następnie spojrzał na moją dupę, a potem zaczął głaskać dłonią moje lewe udo, trzymając rękę na moim tyłku. Moje ciało nawet nie walczyło.
Dlaczego zareagowałam w ten sposób?
- Cholera, kochanie. Tym razem nie walczysz. - zachichotał, unosząc brew. - Podoba ci się?
Cholernie bipolarny. Minutę temu był zły. Nie mogłam się kłócić. Jeśli zrobiłby to kilka dni temu, to już byłby kurwa martwy.
- Nie, po prostu nie chcę się z tobą znowu kłócić. - skłamałam, wciąż nie mając pojęcia, dlaczego nie walczyłam z jego zachowaniem.
- Oczywiście. - powiedział sarkastycznie, wciąż uśmiechając się do mojego ledwo zakrytego tyłka. Nie był to dobry pomysł, aby przyjść tutaj w samej bieliźnie i koszulce. Nie jestem tylko celem morderstwa, celem seksu także.
- Mówię poważnie. - rzuciłam, odwracając się w przeciwnym kierunku do niego. Położył dłonie na moich biodrach, przyciągając moje ciało tak, aby mój tyłek był w okolicach jego krocza.
- Po prostu nie mogę kontrolować swoich zachowań. Szczególnie jeśli chodzi o ciebie. - zachichotał do siebie. - Trudno nawet leżeć z tobą w łóżku, bez ochoty na...
- Rozumiem co próbujesz powiedzieć. - powiedziałam, wracając myślami do mojej przeszłości. Jestem przyzwyczajona do tego typu uwag. Wiem, że to komplementy, ale to było wulgarne.
- Każdy facet byłby szczęśliwy, mając w ramionach tak seksowną dziewczynę, jak ty. - gruchał, przyciągając mnie bliżej.
Byłam już prawie gotowa do rezygnacji z rozmowy z nim i pójścia spać.
Po kilku godzinach leżenia razem spojrzałam na zegar cyfrowy z czerwonym oświetleniem i zobaczyłam, że jest już 1:03. Wsunęłam stopę pomiędzy jego nogi, czując się zimno, jak nigdy. Obudził się przez chłód na moich stopach, również sprawdzając zegar.
- Jest już późno. - wymamrotał sennie.
- Wiem. - zgodziłam się, wypuszczając małe ziewnięcie. Spojrzawszy w dół zobaczyłam ręce Justina wciąż owinięte wokół mojej talii.
Jeszcze raz, co ja tutaj robię?
- Rozmawialiśmy szczerze przez ostatnie dwie godziny. - powiedział.
- Nie, nie rozmawialiśmy. - sprzeciwiłam się. - Spaliśmy już. - zachichotałam, nie wiedząc o czym do cholery on mówi.
- No cóż, może rozmawialiśmy w moich snach. - wymamrotał, oddychając w prawą stronę mojej szyi, trzymając tam swój nos.
- Nie jest to złe. - uśmiechnęłam się, myśląc o tym, co dzieję się w jego snach.
- Jestem wyczerpany. Idę spać. - przyznał i puszczając mnie wstał. Wyłączył światła, pozostawiając nas obu w ciemności. - Ale zanim cokolwiek zrobimy - rzucił kołdrę na mnie, próbując ogrzać nas obu. - Musimy zawrzeć umowę.
- Jaką?
- Powinniśmy zostawić przeszłość za nami. - przełknął, wystarczająco głośno, aby słyszała. - Nasze spory, uderzenie pięścią. Wszystko. Wchodzisz w to? - spytał poważnie, oplątując ponownie ręce wokół mojej talii.
Robiłam wszystko co w mojej mocy, aby usunąć wszystko z mojej pamięci i upewnić się, że ta umowa będzie korzystna dla nas obu. Nigdy więcej walk, nigdy więcej dramatu, nigdy więcej popychania, nigdy więcej ciosów w usta.
Mogę to zrobić.
- Wchodzę.
Cały dzień minął. Dzisiaj rano obudziłam się obok Justina. Ostatniej nocy nie zrobił ze mną nic wulgarnego. Robił tak, jak obiecał.
Jedną rzeczą, jaką bardzo lubię w Justine jest to, że rzeczywiście mówi prawdę. Nigdy nie kłamie. Po prostu dotrzymuje obietnic. A jeśli ma coś do powiedzenia, mówi to prosto w twarz. Ludzie w Kalifornii nigdy tak nie robili. Fałszywość była wszędzie.
Zabrał mnie na śniadanie do baru, zamówił mi gofry i szklankę soku pomarańczowego. Okazało się, że mieliśmy tą samą kelnerkę, co ostatnio. Była w szoku, widząc nas znowu razem i że wszystko układa się idealnie. Miło było wiedzieć, że zauważyła iż w końcu zaczęliśmy być dla siebie wzajemnie grzeczni.
Nie mieliśmy w barze żadnych problemów. Dzieliliśmy się żartami, robiąc z naszych łyżek katapulty, rzucając w ludzi, siedzących wokół nas bitą śmietaną. Był fajnym dzieciakiem, chcąc robić każdemu żarty. To była jego inna strona, o której nigdy nie wiedziałam.
Kiedy wróciliśmy do domu, pomogłam mu nawet spróbować znaleźć Chloe. Zasugerowałam miejsca, w których moglibyśmy ją znaleźć. To znaczy, nie pomagałam mu naprawdę, ale starałam się utrudnić mu zabicie Chloe, jeśli wiesz, co mam na myśli.
Mijały godziny, a my leżeliśmy na kanapie, skacząc po programach. Włączył MTV, oglądając Ekipę z New Jersey. Na ekranie, Snooki siedziała w lodówce, bo wydawało się jej, że jej tyłek się pali. Justin wypuścił lekki chichot, spoglądając na mnie z ramieniem, owiniętym wokół mojego ramienia.
- Ten program sprawia, że Włosi wyglądają źle. - stwierdziłam z obrzydzeniem, myśląc o swoim dziedzictwie. Jestem w pełni Włoszką i ludzie zakładają, że zachowuję się, jak ludzie w Ekipie z New Jersey. Kocham obsadę tego serialu, ale nie wiem. To skomplikowane.
- Mówiłem. - powiedział. Zachichotałam w jego odpowiedzi do mnie. - Nigdy się tak nie bawiłem.
- Ja też, jeśli mam być szczera. - powiedziałam, rozważając nad tym jak spędziłam dzień. Nie miałam żadnym zmartwień.
- Byłaś fajna. - przyznał.
Wkrótce usłyszałam otwierające się drzwi, zobaczyłam faceta z nieznajomą twarzą, wszedł do domu. Miał na sobie obwisłe czarne jeansy i na to białą koszulkę. Wtargnął, jakby był z Justinem bardzo blisko, spojrzał na nas oboje pełen dezorientacji. Miał takie same włosy, jak Justin, takie same rysy twarzy...po prostu wyglądał na starszego.
Szanowny panie.
- Jesteś z powrotem. - Justin uniósł brew, patrząc facetowi prosto w twarz. - Julia, to mój brat, Damien. - wskazał ręką w kierunku faceta. Jego brat posłał mi wyraz obrzydzenia.
W tym momencie wiedziałam, że oficjalnie umrę dzisiaj wieczorem.
Jest długi rozdział, agbisdbigre. Na początku było tak słodko, a na końcówce się nieźle porobiło. Jak myślicie, co dalej? Ohh, nie mam dzisiaj wam w sumie nic ważnego do powiedzenia, oprócz tego, że was KOCHAM i DZIĘKUJĘ, ale to już norma :) 

Follownijcie na twitterze naszą Chloe i naszego Jaya.

46 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję , że dodajesz codziennie. kocham cię , czekam na kolejny:) x

    OdpowiedzUsuń
  3. OMfg, omfg, omfg, boże, boje się, omfg, lkxoiajhgxbajhsai

    OdpowiedzUsuń
  4. O boże ale emocje :o czekam na NN

    OdpowiedzUsuń
  5. NO JAK? NO JAK MOZNA W TAKIM MOMENCIE SKOŃCZYĆ? NO JA NIE MOGĘ KURWA MAĆ :O I ONA PRZEŻYJE, NIE? MUSI. JA PIERDOLE :O DODAWAJ SZYBKO JUTRO NASTĘPNY PROSZĘ BO UMRE NA ZAWAŁ TU OIHDFOIWQHFIOEGWQIF @MYKIDRAUHLLSWAG

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham kocham kocham kocham kocham kocham i jeszcze raz kocham.

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG rozkręca się <33 Czekam na kolejny !! ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeeju ja chcę kolejny jak najszybciej <3
    Się porobiło...ciekawa jestem czy Damien się skapnie,że to Chloe.

    OdpowiedzUsuń
  9. moje emocje, nie mogę nic napisać.
    kocham to opowiadanie i chcę więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  10. O ja cię teraz nie mogę się doczekać kolejnego roździału *.* Zapraszam do siebie evillifegoodstory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. O KURWA! UMARŁAM!

    OdpowiedzUsuń
  12. o cholera ten rozdział był boski. tak długi i w ogóle ahh. kocham cię za to tłumaczenie, poważnie. jesteś moją ulubioną tłumaczką. @dajmibit

    OdpowiedzUsuń
  13. łochochochocho *.*
    @_fidelidad

    OdpowiedzUsuń
  14. ejjjjjjj kiedy nastepny? omg omg xdd

    OdpowiedzUsuń
  15. Najlepszy rozdzial jak do tej pory, właśnie na to czekałam <3

    Beka z ' Mogę sobie wyobrazić co dzieję się w twoim umyśle, tęczę, jednorożce, teksty piosenek Taylor Swift i inne tego typu gówna' XD

    Kocham Cię. Dziękuję za wszystko <3

    @gliceJ

    OdpowiedzUsuń
  16. jaka dramatyczna końcówka, ja chcę już następny, dspekrfoitgfnjdseretgf
    Justin, słodkooooo przez ten rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
  17. O matko. Ucięte w takim momencie kledshgdfygNFXkle *_*
    Mam nadzieję, że dodasz szybko następny bo nie wytrzymam XD

    OdpowiedzUsuń
  18. Tacy słodcy byli <3 No masakra... Ale teraz to się zacznie jak Justina brat zobaczył Chloe..Jak najszybciej chce następny / @Justeliaa

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny, cudowny, omg!
    Julia/Chloe ma teraz tak trochę przejebane, jeśli on ją pozna...

    'Mogę sobie wyobrazić co dzieję się w twoim umyśle, tęczę, jednorożce, teksty piosenek Taylor Swift i inne tego typu gówna' - hahahahahahaha xd

    'uśmiechnęłam się, myśląc o tym, co dzieję się w jego snach' oj zapewne dużo się dzieje.. if you know what i mean :D

    Dziękuję za rozdział. Kocham Cię <3

    @aania46

    OdpowiedzUsuń
  20. JAK TO UMRZE ?! ONA NIE MOŻE !

    OdpowiedzUsuń
  21. MDBSCHBDHVBIVGJSZNCASIOEWDGCHASVHVBDKJAKLJCBV DBNCSDNHVBDFVBDJKNSJCKNDS
    Justin ją jakoś obroni ;p
    JUŻ SIE NIE MOGĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO

    OdpowiedzUsuń
  22. jskglrnfldbmmb, ale się porobiło :o
    będzie się działo! tak właśnie! na to czekałam!
    nie wytrzymam do następnego! gnfkgdngvdlf jezu jezu
    kocham Cię ♥
    @olcikx

    OdpowiedzUsuń
  23. tak jak mówisz. tak cudownie a tu nagle przychodzi brat Justina :O

    OdpowiedzUsuń
  24. OMG! Chcę już kolejny rozdział. Chcę wiedzieć co się stanie. Co zrobią jeżeli się wyda, że ona to Chloe. Stwierdzam, ze Justin nieźle się wkurzy i pewnie zawiedzie skoro on wobec niej taki szczery był ;p
    Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  25. jejuuu <3 jak się cieszę, że justin w końcu zaczął się normalnie zachowywać <3 jestem teraz tylko ciekawa jak z tym bratem się potoczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. o mój boże dawaj szybko kolejny plisss <3 *.*

    OdpowiedzUsuń
  27. Jakie dramatyczne zakończenie O.o
    A było tak Fajniee ; / jejuuu ciekawość mnie pożEra ! hmm . może schydnę xD

    OdpowiedzUsuń
  28. A było tak fajnie już, myślałam, że im się ułoży. Ciekawe co się stanie... Chcę już następny! <3

    OdpowiedzUsuń
  29. o kurwa..on ja chyba rozpoznal..to sie probilo blagam cie dodaj szybko bo to jest djdjsjd jejciu no strasznie ciekawe i chce zobaczyc reakcje Justina na to ze ona nie jest Julia.....tylko Chloe Romano jejciu ciekawe co zrobi Damien po tym gdy ja zobaczyl...rzuci sie na nia...Justin ja schowaza plecami i bedzie bronil...yey nie mam pojecia ale pewnie mnie zaskoczy ta sytuacja naprawde cie bardzo proszeeeee dodaj kolejny gdy tylko znajdziesz chwile czasu. Podziwia cie ze masz czas na tlumaczenie i wgl zazdroszcze tak doskonalej znajomosci angielskiego moge zapytac ile masz lat? :) kurcze teraz sobie wymyslam co sie bedzie dzialo serio to jest duzoo lepsze od Dangera! nie ze dopiero teraz to stwierdzam ale nie wiem czy juz wczesniej to pisalam....nie no jak autorka mogla w takim momencie skonczyc to a nie wiem..chyba troszke sie rozpisalam ale zaslugujesz a takie dlugie komentarze <3 czekam niecierpliwie na kolejny <3 @ewelina9757

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt faktem, opowiadanie świetne, ale JESZCZE nie porównuj go do Dangera. Danger jest fenomenalny, niesamowity! Afterlight zmierza w dobrym kierunku ku temu, ale jeszcze daleka droga :)

      Usuń
  30. Nie bójcie się, nie umrze :) Dziewczyno, kocham Cię za to tłumaczenie. Jesteś cudowna <3

    OdpowiedzUsuń
  31. Jjsbxjsjajbzhzjshjshzjshsbsjsbsjshs OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG to jest genialne! Dziękuje! <3

    OdpowiedzUsuń
  32. Jeju... jacy oni byli słodcy ♥ a jej na pewno nic sie nie stanie! dzikuję że tłumaczysz, kocham Cie ♥

    OdpowiedzUsuń
  33. oooooo mamo mamo mamo * __ *
    naprawdę fajnie tłumaczysz, wręcz geniaaaalnie. czekam na nn ; *

    OdpowiedzUsuń
  34. No to arivederczi Julia :( witamy chloe ;( ciekawe co zrobi Justin. On przecież kurwa nie może jej zabić fjfkkddkcjjfjdkd

    OdpowiedzUsuń
  35. Boskie opowiadanie:)))))) ciekawe co sie stanie......
    Możesz mnie informować o nn? Na twitterze @maja378

    OdpowiedzUsuń
  36. mogła powiedzieć Justysiowi a teraz ją zabije najprawdopodobnie

    OdpowiedzUsuń
  37. O KURWA! :O
    No to było do przewidzenia. Może się brat jego nie skapnie, że to ona? :D hahahah no chyba, że wie jak wygląda no to PESZEK :D
    Czekam na ciąg dalszy :D

    @ameneris.

    OdpowiedzUsuń
  38. Myślałam, że zawału dostanę po tej końcówce. Aabsdvbdjgdfb. Szybko nowy rozdział, prosimy <3 Boże, a,snmdfnfj.

    OdpowiedzUsuń
  39. będę chyba płakać w następnym rozdziale, tak przewiduję. ;((

    OdpowiedzUsuń
  40. Rozdział świetny! to super że zaczęli się dogadywać :) Ale końcówka najlepsza... ciekawe co się wydarzy. Już nie mogę się doczekać! :)
    @dangerous_696

    OdpowiedzUsuń
  41. no to sie porobilo! :O

    OdpowiedzUsuń
  42. Ale emocje ! :D boje się ;-; /aleksandrabrooks

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.