4. "To wtedy ciekawość spotka kryzys."

Otworzyłam oczy i w końcu zobaczyłam światło słoneczne w Stratford, Ontatrio rozprzestrzenione przez żaluzję w domu. Spojrzałam w dół i ujrzałam na sobie duży koc z kanadyjską flagą. Jak ten koc znalazł się na moim ciele? Magia? Albo, właściciel domu? Koleś miał argument z ogrzaniem mnie, facet który uratował mi życie w uliczce...dobrze...tak jakby.
Moja głowa bolała przez natłok stresu. Czułam się jakbym właśnie została potrącona przez ciężarówkę. Nigdy nie miałam takiego uczucia. Przypomniałam sobie o dwóch ostatnich dniach będących...dziwnymi. Nie wiedzenie co ze mną się stanie nie jest dobrym uczuciem. Po prostu myślę, że powinnam słuchać ostrzeżeń mojego brata i pozostać z dala od Stratford, ale jestem już tutaj. Nie mogę zmienić przeszłości.
Cokolwiek się stało...to po prostu...już się wydarzyło.
W ciągu ostatnich dwóch dni zostałam porwana. Grożono mi zgwałceniem, pobiciem, a nawet morderstwem. Czułam się dziwnie.
Byłam obmacywana w części mojego ciała, które nie miały prawa być dotykane przez obcych, prawie zostałam zmuszona, aby zapalić po raz pierwszy...Oni po prostu chcieli sterroryzować mnie do takiego stopnia, abym chciała umrzeć.
Śmierć była tym czego bałam się najbardziej.
Nie mogłam uwierzyć w to jak byłam traktowana przez głupią pomyłkę mojego brata. Nigdy nie chciałam, aby to się wydarzyło. Nigdy nie chciałam być porwana, tylko podzieliłam się z kimś moim imieniem i nazwiskiem...jeden raz. To historia w jaki sposób gang Vanom mnie odnalazł. To było naruszenie mojej prywatności.
Przywódca gangu wysłał każdemu hotelowi i motelowi w Stratford, aby powiadomić jego gang o tym jeśli zatrzyma się tu nijaka Chloe lub siostra Brada Romano. Recepcjoniści pewnie nie mieli żadnego pojęcia iż to członkowie gangu. Myśleli, że to niewinni, zwyczajni obywatele patrząc na ludzi, których szukają. Więc, stary człowiek w recepcji Swam Motel powiedział Venom, że zameldowałam się tutaj powodując, że gang znalazł mnie, złapał i torturował.
Jak sobie przypomnę tą klimatyzację w pomieszczeniu, której nigdy nie włączali. Było tam gorąco jak diabli. Myślałam, że spalę się na śmierć. Naprawdę chciałam, aby ktoś po prostu mnie uratował, ale było oczywiste, że muszę uratować siebie sama. Później wskoczyłam do maleńkiego okienka co doprowadziło mnie do celu. Po zamknięciu okna biegłam tak szybko jak nigdy w życiu. Byłam naprawdę wściekła. Myśl, że byłam ścigana przez nich sprawiała, że czułam się jeszcze gorzej.
W końcu zostałam uratowana...ale to nie był ktoś mniej brutalny od gangu. To nie był nikt inny jak młodszy brat lidera. Moje plecy są nadal całe obolałe przez przyciśnięcie do ściany w uliczce. Umieścił mnie w aucie, prosiłam go i błagałam by wziął mnie gdzieś indziej.
Kontakty z Justinem doprowadziły do tego, że byłam zmuszona ukryć w pełni swoją tożsamość, teraz byłam znana jako Julia Gallo.
Spojrzałam przez pokój czy Justin był gdzieś w pobliżu. Nigdzie nie mogłam go znaleźć. Jedyne co słyszałam to tykanie zegara. Mam na myśli, że dom wyglądał całkiem przyzwoicie biorąc pod uwagę to, że mieszka tu sam. Gdzie jest jego brat? Gdzie są jego rodzice?
Spanie na kanapie nie pomogło moim plecom poczuć się lepiej. Ostatnią noc przespałam bez koca owiniętego wokół siebie, a teraz go mam. To prowadzi do myśli, że Justin naprawdę ma serce. Nie chciał pozwolić leżeć mi tu w zimnie. Kto wiedział, że brat członka gangu, który udawał dla mnie twardego przykryje mnie kocem? Wydawało się być to trochę dziwne.
Wiedziałam o tym dzieciaku tyle, że chciał być nazywany 'Jay' zamiast 'Justin'. Nie rozumiem. Był bardzo pewny siebie myśląc, że uda mu się dostać do spodni każdej dziewczyny, na którą spojrzy. Nie zamierzałam się na to nabrać. Nie mogłam. Chciał wiedzieć dużo o mnie, ale jedyne co będzie wiedział to fałszywe imię, nie historię o mnie. To było jak proszenie, aby nie zginąć uznając, że był tam by zabić mnie w pierwszej kolejności.
Spanie w domu mojego przyszłego mordercy? Coś czego nigdy nie oczekiwałam w celu tej podróży.
- Dobrze spałaś?
Szarpnęłam się na dźwięk znanego mi głosu. Byłam tak pogrążona w myślach, że nie zauważyłam go tutaj w tym czasie. Spojrzałam na zegarek, była 7:36. Zszedł po schodach w parzę szarych jeansów, białym topie i czarnej skórzanej kurtce, którą nosił od wczoraj. Jego usta były w idealnym odcieniu różu, a jego włosy? Były zaczesane na żel tak jak wczoraj.
- Tak. - urwałam. - Myślę, że to było lepsze od ostatnich dni. - przebiegłam palcami przez moje nieułożone, długie, falowane włosy wpatrując się w niego. Otworzył lodówkę, wyjął butelkę pomarańczowego soku i napił się prosto z niego. Wzdrygnęłam się na myśl o jedzeniu czegokolwiek tutaj.
- Jestem pewny, że lepiej spałoby ci się ze mną w łóżku. - uśmiechnął się.
Teraz znowu chciałam zedrzeć ten jego uśmieszek z twarzy. Jakie on ma urojenia, aby myśleć, że rzeczywiście chciałabym z nim spać. Czy ja wyglądam jak dziwka? Czy ja wyglądam na kogoś kto mógłby spać z byle jakim facetem, którego nie zna?
- Tak, jestem pewna. - stwierdziłam sarkastycznie wywracając oczami.
Naprawdę potrzebowałam zadzwonić do mojego brata. Chciałam wiedzieć co się dzieję, ale nie mogłam, bo oboje byśmy zginęli. Jeśli Justin dowiedziałby się kim naprawdę jest mój brat pokroiłby mnie na kawałki. Nie chcę być zamordowana przez błąd mojego brata. Nawet zły jak diabli Brad dał mi dobre rady:
1. Nie zatrzymuj się u nieznajomych.
2. Nie podawaj nikomu swojego imienia i nazwiska.
3. Z dala od Stratford.
Nie posłuchałam się wszystkich trzech ostrzeżeń. Jeśli miałabym się kiedykolwiek przyznać mu co zrobiłam byłby naprawdę mną rozczarowany. Ostatnią rzeczą jaką chciałam zrobić to rozczarować go zważywszy na to, że nasi rodzice nie żyją, a on jest jedynym członkiem rodziny jaki mi pozostał. Moi rodzice prawdopodobnie obserwowali mnie w tej chwili czując niepokój wobec mnie wiedząc, że przejdę przez życie lub umrę w tej sytuacji.
Byłam ciekawa dlaczego mam się trzymać z dala od Stratford. Przypomniałam sobie o Alicji z Krainy Czarów. Dziewczyna w tej historii jest zbyt ciekawa, więc wskoczyła przez otwór królika i uczestniczyła w coraz groźniejszych sytuacjach, by w końcu znaleźć się w kłopotach z królową serc będąc prawie zamordowana przez swoje wojsko.
Czasami ciekawość może być dobra, ale w moim przypadku mogę przez nią umrzeć. To wtedy ciekawość spotka kryzys.
Justin nadal szperał w kuchni patrząc na liczbę przedmiotów do jedzenia. Zatrzymał się przy lodówce, aby popatrzeć w nią przez 30 sekund by w końcu wyciągnąć z niej ten sam sok pomarańczowy dopijając do końca. Zakrył usta wypuszczając beknięcie na co drgnęłam z obrzydzenia.
Usiadłam na kanapie składając koc na szklanym stoliku przed sobą. Justin rzucił puste opakowanie do czarnego plastikowego kosza. Mój wzrok zatrzymał się na nim, nasze spojrzenia się spotkały. Odwróciłam wzrok wiedząc, że wciąż nie chcę mieć z nim nic wspólnego. To zbyt niebezpieczne.
On nadal dziwnie na mnie patrzył zbliżając się do mnie. Mam coś na twarzy? To mój strój? Co się dzieję? On opadł na kanapę obok mnie. Może on się dowiedział kim naprawdę jestem...może to dla mnie...
- Kto cię wczoraj gonił? - spytał unosząc swoje krzaczaste brwi. Były ciemniejsze niż jego włosy na głowię. Odetchnęłam z ulgą wiedząc, że nie dowiedział się tak szybko o mojej tożsamości.
- Nikt. - wymamrotałam.
Gdyby okazało się kto mnie wczoraj gonił skontaktował by się z nimi. Jest bratem lidera Venom. Mógłby zapytać dlaczego mnie gonili, a wtedy w końcu dowiedziałby się kim jestem. Nie chcę, aby to się stało ze mną. Muszę gdzieś się zatrzymać dopóki nie zadzwonię do mojego kierowcy, Rogue, aby tu po mnie przyjechał.
- Nie, poważnie. Dlaczego uciekałaś jak nietoperz z piekła? - wychrypiał po czym oblizał usta.
- Czemu chcesz to wiedzieć? Czemu pytasz? - zapytałam w napięciu.
Kolana zaczęły mi się trząść. Wszystkie te pytania, które mi zadawał. Zaczęłam czuć się przestraszona paranoicznie myśląc, że on może wiedzieć kto mnie gonił.
- Nigdy nie widziałem cię w tym mieście. To dlatego. - przerwał. - Mieszka tutaj 30 tysięcy ludzi. Jestem prawie pewny, że nie widziałem cię w pobliżu.
- To nie twój biznes! - wypaliłam słysząc mój głos odbijający się echem po całym pokoju.
Traciłam rozum. Traciłam dobry tok myślenia. On nie może dowiedzieć się przed kim uciekałam, jeszcze nie teraz. Jeśli się dowie cała gra dla mnie się skończy. To nie tak, że mam zamiar przeżyć w ten sposób całą tą sytuację. To po prostu tak jakbym to przeciągała, a Justin jest moim ukryciem. Zmiana imienia na Julia Gallo jest moją ukryciem. Gang nie znajdzie mnie tutaj.
- Okej, więc przed kim uciekałaś? Przed duchem? - wypytywał sarkastycznie.
- To był nikt, dobrze? Nie angażuj się! - pisnęłam w gniewie czując jak moje policzki się nagrzewają. W moich oczach zaczęła pojawiać się woda przy winie zatajania prawdy. Nie chciałam tego robić w pierwszej kolejności. Robiłam to w celu przetrwania.
- Dasz mi przynajmniej wskazówkę? - zapytał z pełną powagą.
- Nie! - warknęłam. - Nie dam ci kurwa pieprzonej wskazówki! Ta sprawa nie dotyczy ciebie! - przełknęłam. - Po prostu uratowałeś mnie z tej sytuacji, nic więcej, rozumiesz? - wstałam z krzesła i chodziłam po kuchni z wielkim wkurzeniem.
- Jesteś tak gorąca kiedy się złościsz. - gruchał. - To może się kiedyś przydać.
Podszedł bliżej do mnie. Tak blisko, że mogłam poczuć jego ciepło na mnie. Wahałam się, aby odejść. Nagle poczułam jego nos na mojej szyi wyczuwając na niej delikatny pocałunek na co go odepchnęłam. Jego ciało wytrąciło się z równowagi, ale po chwili wyprostował się i wciąż kontynuował uśmiechanie się do mnie z ustami rozprzestrzenionymi na całą jego twarz co wkurzyło mnie jeszcze bardziej.
- Co ty robisz? - jęknęłam. - Nie jestem jedną z dziwek, które stoją na ulicy, abyś mógł je stamtąd zabrać! Co z tobą nie tak?
- Chciałem zobaczyć jak się złościsz. - zachichotał. - Oczywiście odniosłem sukces i tak, zabrałem cię z ulicy, kochanie.
- Masz kurwa poważny problem jeśli naprawdę myślisz, że możesz zdobyć każdą dziewczynę, na którą tylko spojrzysz! - potrząsnęłam głową wbijając palec w jego klatkę piersiową. - Nie jestem taką dziewczyną, nigdy kurwa nie będę!
- Będziesz mnie chciała prędzej czy później. - stwierdził żartobliwie.
On jest urojonym psychopatą. Nigdy nie będę go chciała. Sposób w jaki spotkałam go w alejce, sposób w jaki przycisnął mnie do ściany, powiedział mi tyle rzeczy przez co naruszył moją prywatność. Nie potrzebuję go mówiącego, że skończę z nim w łóżku. On jest zarozumiały jak skurwysyn i jest ostatnią osobą, z którą chciałabym tam skończyć.
- Tak, oczywiście. - wywróciłam oczami z obrzydzeniem. - Po prostu zabierz mnie do Swan Motel, żebym mogła stamtąd zabrać swoje pieprzone rzeczy.
Mam na sobie ten sam strój od trzech dni. Jestem pewna, że nikt nie chciałby siedzieć w tych samych ubraniach przez siedemdziesiąt dwie godziny. Ten sam czarny top, czarne legginsy i czarne buty bojowe. Potrzebowałam nowego stroju z mojej torby i prysznica. Czułam się jak bałagan. Moje włosy są obrzydliwe, moja głowa była jakby została uderzona kijem bejsbolowym. Jest mi źle. Chcę tylko wrócić do domu.
- Ty naprawdę chcesz być w moim domu i mną rządzić? - mruknął. - Jezus, tak, ty jesteś jedyna z problemami! Zrobiłem ci przysługę! - jego oczy wypełniły się złością.
- Ja nawet nie miałam zamiaru się tu zatrzymać. Ja nawet nie chcę... - powiedziałam opuszczając moją głowę zawieszając wzrok w podłodze. Były tam perfekcyjnie białe płytki. Piętro wydawało się być dość czyste. - Gdybyś mógł się zamknąć ze swoimi uwagami na—
- Słuchaj, jeśli chcesz, żebym się uspokoił mogę to zrobić. - przerwał uśmiechając się łobuzersko. - Ale to faktycznie komicznie seksowne kiedy się złościsz. - zaśmiał się pokazując wszystkie zęby. Były takie białe.
- Proszę zabierz mnie do motelu, abym mogła odzyskać swoje rzeczy. - wymamrotałam.
- Wiesz... - przerwał. - Mogę tyle dla ciebie zrobić, ponieważ sądzę, że jesteś bardzo atrakcyjna. Widziałaś siebie? - spytał prowadząc mnie do starania się, aby się nie zarumienić. - Chciałbym pieprzyć cię tak mocno, gdybym tylko miał taką możliwość.
On jest bardzo jednoznaczny...od razu przechodzi do rzeczy i jest szczery. Większość facetów powstrzymałoby chęć powiedzenia tego co on powiedział. Mówi co przychodzi mu na myśl. To jest takie irytujące, ale hej...przynajmniej nie okłamuje mnie tak jak ja okłamuję go.
Ech.
- Idziemy czy co? - spytałam krzyżując ramiona na piersi.
- Pozwól, że wezmę kluczę. Idź już na zewnątrz. - uśmiechnął się. - Będę za tobą, jeśli wiesz co mam na myśli. - otworzył szufladę najbliżej czarnej lodówki wyciągając z niej czarny kluczyk. Nie było to nic specjalnego. Po prostu było na nim logo Dodge.
- Co masz na myśli? - przygryzłam lekko moją wargę.
- Chcę patrzeć na twój tyłek, kochanie. Chcesz, żebym zrobił to bardziej szczegółowo?
Zignorowałam jego pytanie otwierając drzwi frontowe i ruszyłam dumnym krokiem do auta nie zważając na to czy się na mnie patrzył czy nie. Dlaczego miałoby mnie obchodzić w ogóle co myśli o mnie w tym momencie? Prędzej czy później i tak w końcu zginę.
Promienie słoneczne błyszczały na moim czole kiedy rozglądałam się po okolicy, aby zobaczyć czy ktoś mnie obserwuje. Wydawało się, że to normalna ładna dzielnica bez przestępstw. Kto mógłby kiedykolwiek spodziewać się gangów w Stratford, Kanada? Nadal jestem w zupełnym szoku. Usłyszałam kroki za sobą obstawiając, że były to kroki Justina. Nadal rozglądałam się po całej okolicy spokojniej kompletnie oniemiała.
- Masz ładny tyłek. - krzyknął za mną. - Wiedziałem, że to będzie świetny pomysł, aby oglądać go kiedy będziesz iść do auta.
Pokręciłam głową w totalnej niechęci. Zaczęłam oglądać jego samochód. Wydawał się być w stylu vintage, jak gdyby był przekazywany przez jego rodzinę, czy coś.
- Z którego roku jest to auto? - spytałam go odwracając głowę, aby spojrzeć mu w oczy.
- To 1968 Dodge Charger. Był pierw ciemno zielony, ale przemalowałem go na czarno. - uśmiechnął się jakby był z siebie dumny. - To znaczy tylne siedzenia są bardzo przydatne.
- Tak, ale nie będą przydatne ze mną. Naprawdę. - stwierdziłam dosadnie.
Poszedł do drzwi kierowcy otwierając drzwi. Spojrzał na mnie, aby złapać mnie na patrzeniu na niego.
- Masz zamiar wejść, czy co? - uniósł brwi. - Nie mogę dostać twoich ubrań bez ciebie.
Otworzyłam drzwi i rzuciłam się na czarne skórzane siedzenie zamykając je za sobą. Wsiadł do samochodu i zamknął drzwi. Spojrzałam na niego by zobaczyć go gapiącego się na mnie.
- Masz zamiar jechać, czy co? - naśladowałam go.
Zaśmiał się umieszczając kluczyk w stacyjce, usłyszałam dźwięk głośnego silnika samochodu. Spojrzał na mnie po czym wjechał na drogę przyśpieszając od zera do pięćdziesięciu kilometrów na godzinę w około pięć sekund.
Byłam przyzwyczajona do jazdy z kierowcami, którzy jeździli tak szybko. Mój brat na okrągło jeździł szybko i jakoś nie miał kłopotów z policją. Zawsze uwielbiałam uczucie pędzącego samochodu. Czułam się wolna. Uczucie prędkości z jaką jechał Justin po okolicy nie była niczym nowym, z wyjątkiem faktu, że jego silnik był bardzo stary i głośny.
W ciągu kilku minut dojechaliśmy do motelu. Wyglądał zupełnie inaczej w słońcu. Jest ładniejszy niż wyglądał w dniu, w którym przybyłam tu po raz pierwszy. Były róże w ogrodzie przy wejściu, murowany budynek wydawał się być przyjazny. To wszystko różniło się od pierwszego dnia kiedy tu przyszłam. To była ponura i deszczowa noc, ale wciąż niewiele pamiętam, bo zostałam odurzona i porwana.
- Poczekam tu jak będziesz brała swoje rzeczy. - spojrzał na mnie oblizując wargi.
- Okej. - mruknęłam wychodząc z samochodu zamykając za sobą drzwi.
Widząc coś rzuciłam się do drzwi. Wydawało się tu trochę dziwnie. Gdzie był stary człowiek przy biurku? To było niewiarygodne co dzieję się wokół.
- Halo? - mój głos odbił się echem w całym holu. Nikt nie odpowiedział. - Halo? - zawołałam ponownie.
Wreszcie spojrzałam na biurko i zobaczyłam nic innego tylko...
Ciało recepcjonisty. Był cały we krwi z otwartymi ustami. Krew była na całej jego siwej brodzie i rozpryskana na jego białej koszuli.
Krzyczałam w całkowitym strachu czując jak dreszcze przechodzą przez moje ciało. Wybiegłam na zewnątrz tak szybko jak tylko mogłam i otworzyłam drzwi Justina.
- Pomóż! - krzyknęłam w panice. - Facet w recepcji jest martwy! - łzy napłynęły do moich oczu.
- Nie bądź tchórzem. - pokręcił głową. - Chcesz tam iść ze mną?
- To jest normalne? - pisnęłam. - Żartujesz. Ten stary człowiek jest tam martwy, a ty zachowujesz się jakby nic się nie stało.
- Jestem do tego przyzwyczajony. - stwierdził jasno. - Pójdę z tobą.
Dziwne, jak cholera. Co członkowie gangu zrobili tutaj? Zobaczyć, że ktoś nie żyje i zignorować to? Jaki człowiek zachowałby się w ten sposób?
Wróciłam do drzwi motelu i przeszłam dalej od biurka starając się najlepiej nie patrzeć na trupa. Było oczywiste, że to Venom go zamordowali. Nie byli w stanie wnieść tu narkotyku jak starzec patrzył, więc zabili go.
Po prostu wkurzało mnie, że czułam się winna za zabójstwo starca. Nigdy wcześniej nie widziałam zakrwawionego ciała. Zabili go dwa dni temu, więc jego zapach był okropny. To nie było przyjemne.
Justin i ja wbiegliśmy po schodach na czwarte piętro. Przekręciliśmy drzwi obracając w lewo i poszliśmy przez półmrok korytarza, aby znaleźć pokój numer 452. Nie mogłam uwierzyć, że zapamiętałam numer pokoju po dostaniu narkotyku. Wyjęłam srebrny klucz z kieszeni i włożyłam go w drzwi.
- To tutaj mieszkałaś zanim cię znalazłem? - spytał Justin patrząc przez moje ramię jak otwieram drzwi.
- Tak, ale nie mogę już tu zostać, bo mnie znajdą. - wypaliłam. Ludzie, którzy gonili mnie w uliczce muszą przestać dostawać się do naszych rozmów.
- Kto cię znajdzie? - spytał z niepokojem.
- Nikt. - mruknęłam w końcu otwierając drzwi.
Moje oczy rozszerzyły się w szoku kiedy zobaczyłam jak wygląda mój pokój. Łóżko było rozdarte, krzesła powywracane. Wszystko było w nieładzie, ale moja torba leżała idealnie na stoliku.
- Co do cholery ci ludzie próbują ci zrobić? - warknął rozglądając się osłupiony po pokoju.
- To nie jest ważne w tej chwili. - uciszyłam go podchodząc do mojej torby. Czuję, że wszystko nadal w niej było. Dzięki Bogu, że Venom jej nie ukradli, bo byłabym w wielkim gównie jeśli nie miałabym pieniędzy i ubrań.
Była jeszcze jedna rzecz, której musiałam się upewnić czy nie została skradziona. Moje prawo jazdy. Jeśli tam go nie ma cała moja tożsamość mogła wyjawić się w każdej chwili.
Rozpięłam torbę i przekopywałam ją w poszukiwaniu portfelu. Nie mogłam nigdzie go znaleźć. Szukałam dalej. Nie pojawił się. Widziałam moje ubrania, moją prostownicę...w zasadzie wszystko co potrzebne do życia, ale nie mój pieprzony portfel.
Venom ukradli mój portfel czy jestem nawiedzona?
- Coś się stało? - Justin wypytywał w niepokoju.
Przestałam przekopywanie torby, aby pokazać, że wszystko jest w porządku. To oczywiście było najgorsze co mogło pójść źle. Na moim prawie jazdy miałam prawdziwe nazwisko. Jeśli się dowie, że moje imię to Chloe Romano to koniec dla mnie.
- Nic złego. - skłamałam. - Chodźmy stąd.
Chwyciłam torebkę w strachu nie myśląc o tym co będzie działo się później. Wiem tylko, że odejdę zanim się zorientuje.
Jak myślicie co stanie się teraz z Chloe? Co z robi z faktem, że jej prawo jazdy z imieniem i nazwiskiem zniknęło?

W związku z tym, że są święta wielkanocne chciałam wam złożyć najszczersze życzenia. Zasługujecie na najlepsze święta pod słońcem. Chciałam wam też podziękować jak zawsze zresztą za wszystkie komentarze, wyświetlenia. Muszę szczerze przyznać, że myślałam iż będę musiała informować maksymalnie 10 osób, a tymczasem informuję około 50 i muszę przyznać, że to całkiem miłe. Dziękuję za wszystkie komentarze. Dostawanie komentarzy od czytelników to zdecydowanie najlepsza część w prowadzeniu bloga i dzięki temu sprawiacie, że szeroki uśmiech pojawia się na mojej twarzy. DZIĘKUJĘ. KOCHAM WAS.

23 komentarze:

  1. cudowny<3/biebsimy

    OdpowiedzUsuń
  2. cudo cudo cudo *o* coraz bardziej mi się o podoba :D
    wesołych świąt! ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. vhdhdgdhhddh jezu powiedz mi czy oni beda razem?na pewno beda hnfhfhhhdfhd dziekuje ze tlumaczysz,czekam na nastepny<3 @drimsik

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne !!! Dziękuję, że tłumaczysz ! Dodawaj szybko następny. : ))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham to. Jeeeej <3

    OdpowiedzUsuń
  6. sxdcfvgbnhjmk,,mnbgvfcd świetny <3

    czekam z niecierpliwością na NN

    @polly325

    OdpowiedzUsuń
  7. omg, nie moge sie doczekac nastepnego jhjshdhsjgs @mykidrauhllswag :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakie emoocje!!! Czekamy na nowy!!!*.*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak ja to kocham, masakra *.* Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  10. JA CHCE JUŻ NASTĘPNY !! DAWAJ NO BO NIE WYROBIE !
    LOVE YOU FOR A TŁUMACZENIE XD ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. OMOMOMO kiedy następny?? nie mogę już się doczekać noo dawaj żesz kurde :D jesteś SUPER !

    OdpowiedzUsuń
  12. idi3ehferohfdyrecueirfhcrueiohocireh NOWY NOW ! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Justin nie wydaje się taki zły ... on jest świetny :D
    Nowy dodawaj bo nie mogę się doczekać ! ; )

    OdpowiedzUsuń
  14. Jezuu, jestem tak ciekawa jak to z nimi będzie ;o
    Dziękuję za tłumaczenie <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Hdjdnfjdueujdjcbcjdjdf kocham to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  16. czekam na kolejny oifdgfdjgdfg

    OdpowiedzUsuń
  17. TOBIE TEZ WESOLYCH SWIAT <3 co do opowiadania to shhsbsb jeciu ja chce wiedziec co bedzie dalej....co ona zrobi i jak Jay zaraguje gdy dowie sie ze ona nazywa sie Chloe Romano....bo chyba ja polubil...jejciu nshhshhs a tak na inny temat powiem ci ze niezle bylam dzis wkurzona bo rano dobra nie tak rano ale szczeglo zaczelam czytac i musialam wyjsc net mi sie urwal i nie skonczylam...no i gdy wrocilam znow wlaczylam neta przeczytalam kawalek i musialam jechac z rodzicami i znow net sie urwal a gdy wrocilam nie bylo neta...jedyne co zdarzylam zrobic to napisac do ciebie na tt ze zaraz dokoncze czytac....i nagle net zniknal..no normalnie bylam zla bo chcialam wiedziec co bedzie dalej...ehhh....no nic skonczylam teraz i bardzo ci dziekuje ze tlumaczysz <3 bo ono jest naprawde ciekawe...i mam nadzieje ze niedlugo dodasz nowy :-) bo ja bede czytac zawsze...tak dlugo jak bedziesz dodawac rozdzialy....wiedz ze ja czytam tylko informuj mnie @ewelina9757 / mam do zakladek w komorce dodane opowiadanie tak wrazie co ;-)

    OdpowiedzUsuń
  18. coraz bardziej się wkręcam w to opowiadanie :)
    kocham cię :*
    czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Trafiłam tu przypadkiem parę dni temu i szczerze mówiąc myślałam że to opowiadanie będzie w
    stylu Dangera, ale niezniechęciło mnie to przed czytaniem:) Dopiero 4 rozdział a ja już uwielbiam
    to opowiadanie, jest zupełnie inne niż Danger, z czego sie cieszę bo jedno opowiadanie o Dangerze wystarczy i muszę przyznać że świetnie tłumaczysz- oby tak dalej!:) no nic pozostaje życzyć ci powodzenia w dalszym tłumaczeniu, mam nadzieję że nie długo nowy rozdział bo już się doczekać nie moge! Wesołych świąt i czekam na nn<3

    a i moglabys mnie informować o nowych rozdziałach?<3
    @awmydems

    OdpowiedzUsuń
  20. opowiadanie tak mnie wciągneło że szkoda że nie ma więcej rozdziałów ;c ale czekam na następne ^^

    OdpowiedzUsuń
  21. To jest zajebiste!! Rozdziały są długie, co bardzo uwielbiam. Bardzo mi się podoba.
    @dangerous_696

    OdpowiedzUsuń
  22. zakochałam sie w tym ♥ *_* /Olivv

    OdpowiedzUsuń
  23. wow... jakie emocje i adrenalina haha

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.