2. "Nazywam się Chloe Romano..."

- Na pewno chcesz to zrobić? - mój brat spytał mnie ze zdziwieniem. Nie był przygotowany na to, aby pozwolić mi odejść. To co zrobił około rok temu sprawiło, że był dla mnie super nadopiekuńczy. 
Na zewnątrz było bardzo słonecznie. Padało cały tydzień. To było takie śmieszne, że słońce postanowiło wyjść, kiedy wreszcie mogę wyjechać z Los Angeles. Uciekam od mojego brata, więc pogoda nie miała większego znaczenia. Kierowca, którego wynajął mój brat czekał na mnie około godzinę. Właśnie się obudziłam, a teraz muszę ogarnąć to jak wyglądam w 30 minut. Mimo tego, że zrobiłam to w ostatniej chwili udało mi się wyglądać w miarę przyzwoicie. Torba leżała już spakowana w samochodzie. Naprawdę nie miałam planu na dłużej niż miesiąc, ale kto wie...może zmienię zdanie i opuszczę Kalifornie, zaczynając korzystać z innych miejsc. 

- Jestem pewna do cholery. Mam dość tego, że pytasz mnie o to w kółko. Mam siedemnaście lat, prawie osiemnaście. - mruknęłam i chwyciłam jabłoko spod lady, przywracając dawne wspomnienie. 

Każdego dnia moja mama pakowała mi do obiadu jedno zielone jabłko. Umieszczała je starannie wewnątrz brązowej papierowej torby razem z kanapką, oryginalną paczką chipsów Lays i dokładnie trzema ciasteczkami Oreo. Była to kombinacja produktów, której nigdy nie miałam dość. Od dnia kiedy moi rodzice zginęli w wypadku nie dostawałam już codziennie jabłka. To wspomnienie nadal będzie trwać aż do dnia kiedy umrę.

- Hej, nie próbuj grać twardej, kiedy jesteś jedną z najbardziej niewinnych osób jakich znam. - pokręcił głową. - Nie podoba mi się to. Po prostu wyluzuj i bądź sobą. 
Wywróciłam oczami, idąc dumnie z zielonym jabłkiem w ręku. Nagle odwróciłam swoją głowę, chcąc powiedzieć coś mojemu bratu. On zasługuje na krytykę...każda jego część.
- Jak do cholery mam wyluzować kiedy chcesz, abym ukrywała się wszędzie gdzie pójdę? Huh? - pisnęłam. - Chciałabym iść do szkoły i powiedzieć nauczycielom swoje prawdziwe imię i nazwisko, ale nie mogę! 
- Cóż, skończyłaś szkołę dwa dni temu, więc nie musisz się martwić jak cię tam znają.
Miał rację. Nie mogłam go poprawić. Ukończyłam ją dokładnie dwa dni temu, będąc w najlepszej dziesiątce w klasie. Nie zrozumcie mnie tutaj źle, naprawdę jestem najmądrzejszą osobą na świecie. Większość osiągnęłam przez oszustwo.
Tak...oszustwo. Moja najlepsza przyjaciółka, Sasha Wilkinson była czystym geniuszem. Była na tyle uprzejma, aby razem ze mną pomóc mi uzyskać najlepsze wyniki na wszystkich testach. Zanim się obejrzałam mój brat został gangsterem, byłam zdecydowanie dobra w szkole i wydostałam się z tej piekielnej dziury. Brad i ja ustaliliśmy, że jeśli w ostatnim roku z nauką pójdzie wszystko dobrze to będę mogła zobaczyć wszystkie kontynenty, ależ oczywiście udało mi się wykonać zadanie i teraz mogę być z dala od niego. Brak wybryków jego gangu...tylko ja i kilka cudów północnej Ameryki.
- Nie o to chodzi, Brad. - powiedziałam, czując, jak na moich polikach pojawiają się rumieńce przez fakt, że to co powiedział było naprawdę prawdziwe. 
- Chloe, ja tylko próbuję dowiedzieć się dlaczego chcesz podróżować po całym kraju. 
- Skończ swoje prawdziwe pieprzenie. - szepnęłam pod nosem.
Wywróciłam oczami i otworzyłam drzwi od domu, depcząc do kierowcy wyglądającego jak Pitbull. Stał obok swojej żółtej taksówki, a słońce odbijało się na jego łysej głowie. Brad szedł za mną z moją torbą na lewym ramieniu. 
- Hej, Rogue. Będziesz dbał o moją małą siostrę jak cię o to prosiłem? - wypytywał jasno.
- Dlaczego nie mogę po prostu pojechać sama? - otworzyłam tylne drzwi żółtej taksówki i rzuciłam się na skórzane siedzenia. Brad przysunął się trochę bliżej mnie, starannie odkładając moją torbę obok z wielkim uśmiechem na twarzy co sprawiało, że chciałam go uderzyć.
- Ledwo zdobyłaś prawo jazdy, Chloe. - zachichotał.
- Zamknij się w końcu! - krzyknęłam, słysząc mój głos odbijający się echem po ulicy.
Nie śmieszy mnie jego poczucie humoru. Prawdę mówiąc trudno było zdać ten cholerny egzamin. Brad ukrywał moje imię na prawie jazdy co spowodowało zmuszenie mnie do zrezygnowania z niego. Pewnego dnia w końcu zdałam się na odwagę, aby wkraść się do DMV i uzyskać prawo jazdy z moim nazwiskiem.
- Słuchaj, jeśli moja siostra poprosi, abyś zatrzymał się w Stratford, Ontario nie zatrzymuj się. - Brad powiedział z powagą, patrząc Rogue w oczy. 
- Dlaczego? - odparł Rogue.
Co może być takiego złego w małym miasteczku w Kanadzie?
- Nie pytaj. Po prostu udowodnij, że zrozumiałeś, aby się tam nie zatrzymywać.
- Poważnie? Ograniczasz moje miejsca, do których mogę się wybrać? - zmrużyłam oczy z wściekłości. - Co do cholery, Brad!
- Chloe, naprawdę o ciebie dbam. Gdybym cię stracił...rozumiesz, że nie mam nikogo innego? W tym momencie jesteś wszystkim czym mam. Pamiętaj tylko o moich najważniejszych ostrzeżeniach, dobrze? - skinęłam głową, przyjmując jakiekolwiek zasady skierowane do mnie. - Jeśli nieznajomy zaproponuję ci zostanie z nim, nie rób tego. Nie podawaj nikomu swojego imienia i nazwiska. Kiedy jesteś w drodze po całym kraju zawsze myśl o swojej tożsamości. 
- Coś jeszcze, Brad? - spytałam i zaczęłam zamykać drzwi, zostawiając ostateczną ścieżkę pomiędzy mną, a nim. 
- Trzymaj się z dala od Stratford.

Obudziłam się w nieznanym pomieszczeniu. Czułam, jakbym została uderzona kijem bejsbolowym. Był to bijący ból, który powodował, że przestawałam myśleć. Wiedziałam na pewno tylko jedno...
Nie jestem już w motelu.
Przez mój umysł przechodziły wspomnienia z mojej ostatniej rozmowy z Bradem. Dał mi wiele ostrzeżeń, złamałam dwie trzecie z tych zasad.
- Popatrz kto w końcu zdecydował się obudzić. - wychrypiał blondyn przez ciemność w pomieszczeniu.
Znalazłam się na dywanie, będąc na środku wielkiego pokoju na podwójnym materacu z rękami związanymi na plecach. Nie jestem w stanie powiedzieć gdzie wtedy byłam. Czuję się trochę nietrzeźwa przez truciznę. Pokój wiruje wokół mnie. Zdecydowanie mogę powiedzieć, że jestem w jednej z najbardziej niebezpiecznych sytuacji w moim życiu.
Światła się włączyły co pozwalało ujrzeć mi czterech innych chłopaków za blondynem. Cały pokój śmierdział sikami kota i silną, tanią wodą kolońską. Wszystkich pięciu chłopaków miało na sobie czarny lub biały bezrękawnik i parę jeansów. Czułam, że umrę dziś wieczorem.
Wszyscy faceci wyglądali cholernie groźnie.
- Jesteś Chloe Romano? - spytał mnie blondyn.
Czułam, że moje policzki palą się, prowadząc do chęci płaczu. Naprawdę powinnam słuchać instrukcji mojego brata i powiedzieć panu w recepcji fałszywe imię. Być może, ale tylko może, gdybym słuchała zastrzeżeń mojego brata nadal byłabym w motelu, odpoczywając.
Nie powiedziałam ani słowa, nie miałam pojęcia jak radzić sobie z takimi typu ludźmi. Czułam, że bez względu na to co powiem w tym momencie i tak mnie zabiją. Nie widzę siebie żyjącej później niż dzisiaj. Byłam pilnowana przez pięciu facetów...jak kiedykolwiek stąd ucieknę?
- No dalej...my nie gryziemy. - zachichotał. - Dobra, może trochę. Nie nazywamy się Venom za nic.
Około roku temu okazało się, że mój brat zrobił coś strasznego. Ponieważ jest jednym z najlepszych gangsterów byłam przyzwyczajona do niepotrzebnych śmierci, które powodował w całym mieście. Ale tego jednego dnia wrócił do naszego domu z krwią na rękach. Zamordował dziewczynę przywódcy jednego z rywalizujących ze sobą gangów, gang, który stał się Venom.
Wciąż siedziałam na materacu, nic nie mówiąc. Odmawiam mówienia czegokolwiek. Nie zrujnuję mojego życia, przyznając się do tego, że nazywam się Chloe Romano. Może rzeczywiście powinnam mieszkać z bratem do końca mojego życia. To jest coś czego obawiam się najbardziej.
- Przyznaj się, albo Jett cię zastrzeli. - blondyn powiedział spokojnie, wskazując na czarnowłosego faceta za nim.
- Nazywam się Chloe Romano. - przełknęłam i zamknęłam oczy, mając nadzieję, że nie będę zastrzelona.
- Dobra dziewczynka, Chloe. - uśmiechnął się. - Mówiłem, że nie będzie tak źle.
- Myślę, że powinieneś pozwolić mi odejść. - powiedziałam ze złością.
- Wow, ona jest twarda. Może pracować dla nas. - uśmiechnął się wkładając ręce do kieszeni.
Ściany w pokoju mówiły 'Venom' w różnych odcieniach zieleni, jak graffiti. To intrygujące, że ci ludzie mieli wystarczająco dużo czasu, żeby tu siedzieć i malować ściany z nazwą gangu. Gang mojego brata przynajmniej dobrze zarządzał czasem.
- Jay prawdopodobnie chciałby ją dla siebie. - czarnowłosy dzieciak pokręcił głową. - Nie zdziwiłbym się, gdyby to zrobił.
- Przysięgam, jeśli jeden z was frajerzy powie Jayowi, że znaleźliśmy dziewczynę i ją zabiliśmy, zastrzelę was. - zagroził blondyn.
- Jay pracuje sam, Conor. - imię blondyna zostało w końcu ujawnione. - Skąd w ogóle będzie wiedział, że mamy dziewczynę? Będzie lepiej dla nas jeśli my ją zabijemy, a nie Jay.
- Kto to jest Jay? - zapytałam cicho.
To było jedyne pytanie, które chodziło mi po głowie. Tego faceta nawet tutaj nie ma, ale mówią o nim bardzo źle.
- Jay jest bratem lidera. Myśli, że jest lepszy od nas wszystkich, gdy w rzeczywistości pracuje sam, abyśmy mogli oglądać jego porażkę na zadaniach, które zlecił mu starszy brat. - Conor wsunął broń do kieszeni.
To było okrutne jak działają gangi, gangsterzy plotkowali jak przeciętni nastolatkowie. To podobne do tego całego szkolnego dramatu. Tak jakby jeden dzieciak, który gra w piłkę nożną, będąc w tym naprawdę dobry, a inni gracze mówią o nim jakieś bzdury.
- Tak, naprawdę chcesz mnie zabić, bo masz uraz do innego członka gangu?...po prostu, żeby nie mógł mnie zabić przed wami? - wywróciłam oczami. - Jak się czujecie kiedy zabijacie ludzi w miejscu jak to?
- To nasza praca, Chloe. Zabicie ciebie jest priorytetem. To zemsta za to co zrobił twój brat. - Conor oblizał wargi. - Naprawdę myślisz, że chcę, aby ktoś w twojej rodzinie żył po tym co zrobił twój brat?
Wróciłam myślami do ostrzeżeń mojego brata. Muszę coś o tym powiedzieć. Trzeba pokazać, że brat faktycznie o mnie dbał. Może da im to współczucie.
- Moi rodzice są kurwa martwi. - splunęłam. - Przyjechałam tutaj, wiedząc, że mój brat kazał mi trzymać się z dala od Stratford. Byłam idiotką, przyszłam tutaj, nie wiedząc, że będę porwana przez bandę gangsterów. - zatrzepotałam moimi rzęsami.
Spojrzałam przez pokój i zobaczyłam wszystkich członków gangu, nadal stojących z kamienną twarzą. Wiedziałam, że mój plan nie wyszedł. Teraz już było pewne, że zginę na miejscu i prawdopodobnie pójdę do piekła przez to, że nie słuchałam brata.
- Gdyby to zależało ode mnie, Chloe. Przeleciałbym cię i po prostu wypuścił na ulicę. Ale musimy cię zabić. - uśmiechnął się Conor.
Nigdy, nawet za milion lat nie uprawiałabym seksu z nieznajomym. Nie jestem taką dziewczyną. Po prostu niech mnie zabije zanim będzie kazał mi to zrobić, ponieważ to wbrew mojej postawie moralnej.
- Nawet nie mieliście mnie tutaj zabić! Ktoś inny został do tego przydzielony. - pisnęłam.
- Słuchaj! - Conor przyłożył pistolet do prawej strony mojej głowy. - Grasz z naszymi zasadami i nic nie będzie bolało. Jak nie to nie żyjesz. To takie proste, Chloe.
Trzęsłam się ze strachu przez fakt, że mogłam umrzeć w wieku siedemnastu lat. Ta zabawa, niewinna podróż właśnie zrobiła się autostradą do piekła. Mojego taksówkarza nie ma, nie mam pieniędzy, a nawet jeszcze nie dotarłam do Nowego Jorku.
- Dobrze Romano, dajemy ci dwa dni życia. Spróbuj powspominać dobre rzeczy z rodzicami. Jestem pewien, że obserwują cię teraz, czekając aż do nich dołączysz. - odsunął pistolet od mojej głowy i schował go z powrotem do kieszeni.
Spojrzałam w górę, aby sprawdzić czy wszyscy chłopcy wyszli z pokoju, zostawiając włączone światło. Zostałam na materacu z rękami wciąż zawiązanymi na plecach, trzęsąc się ze strachu. Nie jestem gotowa na śmierć.
Ciekawość będzie moją śmiercią. Być może, ale tylko może, gdybym słuchała mojego brata byłabym w lepszej sytuacji. Jeśli stanie się coś dzięki czemu to przeżyję to będzie mną rozczarowany. To oczywiście coś czego nie chcę.
Nawet jeśli mój brat piekielnie mnie denerwuję to nie chcę go zawieść. Mamy tylko siebie. On ma mnie, a ja mam go. Kocham go i nie chcę go przygnębiać moim zniknięciem.
To moja wina.
Spojrzałam w prawo i znalazłam wyjście. Zajęło mi to dwa dni, aby dowiedzieć się, że tuż nade mną było pęknięte okno. Jedyne czego potrzebowałam do ucieczki to uwolnienie moich rąk.
W ciągu dwóch dni nie robiłam nic oprócz siedzenia na materacu. Byłam karmiona kanadyjskim bekonem i kawałkiem tostów dwa razy dziennie. Czuję, że brakuję mi codziennej porcji jabłek.
Wreszcie wzięłam rano prysznic. To były najdłuższe dwa dni w moim życiu, a faceci nie gadali ze mną tak samo jak przez pierwszy dzień. Codziennie przychodzili nakarmić mnie i wracali na górę pozwalając, abym gniła tu sama.
Dosłownie nie dostawałam wody, mogłam skorzystać z łazienki jeden raz dziennie, a na dodatek prawie nie widziałam słońca. Naprawdę starają się torturować mnie na śmierć. Mam dość tego, że robią to wszystko z powodu zbrodni jakiej popełnił mój brat.
Oczywiście, powiedziałam, że nigdy nie chcę zawieść swojego brata, ale w tym momencie nie mogłam go znieść. Zrujnował moje życie. Nie mogę robić tego co chcę robić. Nie mogę powiedzieć ludziom mojego prawdziwego imienia i nazwiska bez uwięzienia w piwnicy lub bycia zakładnikiem. Mam naprawdę dość życia w ten sposób. Jestem zmęczona braniem na siebie winy za pomyłkę mojego brata. Mam nadzieję, że jest szczęśliwy.
Potrzebowałam tylko stąd się wydostać, zanim mnie dzisiaj zabiją.
Z wszystkich sił zaczęłam rozdzielać ręce. Musiałam rozluźnić liny. Zaczęłam odczuwać ból w nadgarstkach, ale chciałam się uwolnić.
W ciągu kilku minut moje ręce były wolne. Podekscytowana wstałam do pół otwartego okna podskakując, aby dopasować swoje ciało do dziury. Poczułam jak lewa strona mojego ciała dotyka mokrej trawy.
Wstałam na nogi, aby uciec jak najdalej. Moim pierwszym odruchem było odnalezienie drogi do Motel Swan, zdobyć moją torbę i znaleźć innego taksówkarza, który dowiezie mnie do Nowego Jorku. Skończyłam z Stratford. Będę trzymać się z dala od tego miejsca. Kontując sprint biegłam wzdłuż mokrej ulicy, skręciłam w prawo na Downie Street biegnąc w stronę Avon Theatre. Pobiegłam na tył budynku, pędząc z jednej uliczki na drugą.
Musiałam biec jak nietoperz z piekła. Nie mogłam dać się złapać nikomu z Venom. Musiałam zrobić to szybko. Miałam opuścić Stratford i znaleźć drogę do Nowego Jorku bez mówienia kim naprawdę jestem.
Pobiegłam przez ostatnią uliczkę i usłyszałam kroki wiedząc, że zostałam złapana podczas mojej ucieczki od własnych problemów.
I jest rozdział drugi. Jak myślicie kto złapał Chloe na uciecze? Już nie mogę się doczekać aż dodam 3 rozdział safbibdsaigs.


Chciałam wam podziękować. W sumie to dokładnie nie wiem za co, ale dziękuję. Nie spodziewałam się, że będę musiała już po pierwszym rozdziale informować ponad 20 osób, wow. Kocham was.

21 komentarzy:

  1. afbshvdfjvf cudny, już nie mogę się doczekać 3 jezu :D /@biebsimy

    OdpowiedzUsuń
  2. po prostu boskie *_* ♥ / @Marta_Czub

    OdpowiedzUsuń
  3. końcówka... lweyghfdjsmkeugh! uwielbiam takie napięcia, bo zawsze z niecierpliwością czekam potem na rozdziały. mam nadzieję, że nie będziesz nas męczyć i dodawać je jak najszybciej! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. hychhcfhdsyzjdgvusjdk...Mam nadzieję, że znajdzie ją Jay, tylko skąd będzie wiedział jak wygląda Chole, dobrz, że mamy wolne, bo czekam do jutra. ZAJEBISTE!

    OdpowiedzUsuń
  5. kocham to, serio. już wiem, że to opowiadanie będzie zajebiste. uwielbiam ten klimat, gangi, porwania i w ogóle *_* świetnie tłumaczysz, serio. nawet nie ma się do czego przyczepić : ) czekamy na 3 <3

    OdpowiedzUsuń
  6. awww, czekam na trzeci <3

    OdpowiedzUsuń
  7. hieojgerinhieothnet nie wiem czy doczekam jutra erwhi dziękuję że tłumaczysz
    + czy mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach? twitter: @drimsik :)

    OdpowiedzUsuń
  8. To opowiadanie jest genialne hdjdjdkjs nie umiem doczekać sie trzeciego rozdziału jdhdvshsjhs

    OdpowiedzUsuń
  9. o kurwa !
    świetne to jest ;3
    dziękuje za tłumacznie ;)
    czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  10. To opowiadanie jest świetne! I cały czas trzyma w napięci. Nie moge się doczekać 3 rozdziału. / @Justeliaa

    OdpowiedzUsuń
  11. niech trafi na Jaya ! cholera, kreci mnie to. czekam na nexta xo

    OdpowiedzUsuń
  12. pewnie jay ja przyalpie...ale nie wie ze ona to ona...hehe czekam na kolejny @ewelina9757

    OdpowiedzUsuń
  13. To na na stówę Jay ;o
    lubię takie napięcia btw c:

    OdpowiedzUsuń
  14. świetne opowiadanie! myślę, że przyłapie ją Jay:-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowne opowiadanie!
    @dangerous_696

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie da sie cxytac bo nie wisac jest uciete :////////

    OdpowiedzUsuń
  17. 30 year-old VP Product Management Ambur Royds, hailing from Swan Lake enjoys watching movies like Topsy-Turvy and Do it yourself. Took a trip to San Marino Historic Centre and Mount Titano and drives a Ferrari 250 LM. zobacz te witryne

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.